Potwierdzam
“Z biegiem lat,z biegiem dni” nie da sie inaczej…Nie narzekam niemal wcale na takie cielesne dolegliwosci ale przeciez meczu tak jak kiedys,juz bym nie rozergral…
Może chociaż jakiś meczyk szachowy? Dasz radę!!
Oczywiście!Do tego jestem pierwszy ale…Od roku przeciwników brak.A i wtedy bylem skazany na dwóch jedynie…
Niedobrze. Brak treningu w szachach bardzo wpływa na formę. Wiem to po sobie …
Dla mnie trening umyslu jest jednak łatwiejszy niż ten mięśniowo wyczynowy.Moze dlatego ze na codzień sobie nie folguje…
Wystarczy 1-2 partie szachów i jestem “znowu w siodle”
A ja kiedyś w bierki byłem dobry…
Ja nie grałem w szachy ładnych parę lat i jak ostatnio zacząłem uczyć syna, to normalnie masakryczność.
Mnie też ojciec w szachy nauczył, a ja młodszego brata. I to był błąd, bo on, ten mój braciszek zaczął mnie ogrywać.
Zdarza sie.Pare lat to jednak nie parę dni…Dla mnie jednak zależy wszystko od okoliczności.Do szachów potrzebny jest czas i miejsce.Dodajmy,miejsce wolne od tzw.“doradców"lub pewnego typu"pań domu” które nie mogą znieść gdy znajdujesz sobie zajecie poza ich"widzimisię".
Pare lat temu,jeszcze w Watford,mialem przeciwnika ale…Graliśmy tylko wtedy gdy jego żony nie bylo w domu.
Jednakowoż lepiej się czułem w pong pongu, niż w szachach.
No akurat na tej linii,jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
W ping ponga to juz od 20 lat,nie mam z kim grać.A kiedyś grywaliśmy po 6-7 godzin wieczorami…I na początku lat 90-tych,grałem najlepiej.Plus niesamowita kondycja!
No jasne, że obie te gry różnią się.
Byłem maniakiem tenisa stołowego i grałem od dziecka przy każdej okazji, rzucając wszelkie inne zajęcia. Niestety, podobnie, jak Ty, od kilku lat nie gram z podobnych powodów.
Pamiętam takie dni, że z przerwami na posiłek grało się od rana do wieczora.
To juz nie wróci…
W Anglii są takie irytujące obrazki.Centrum handlowe,stoi sobie stół do pingla,leżą rakietki,piłeczki…U nas by to od razu skradziono.Tam wrecz przeciwnie…Nikogo to nie obchodzi.I nie ma z kim grać,choćbyś pół dnia stał przy stole i czekał…
W NL się z tym nie spotkałem. A grę w różnych sportowych miejscach trzeba wykupić, choć trafiają się i darmowe. Podobnie jest w Niemczech oraz Belgii. I ten amatorski pingiel cieszy się powodzeniem, ale bez przesady. Parę lat temu pogrywałem sobie sporadycznie po siłowni, ale dawna forma i umiejętność z młodych lat, przeminęły…
Taaaaaa. Widziałam
Napisałem wyraźnie w czasie przeszłym, kiedy jakoś tam amatorsko grałem. I to było czas przeszły odległy…
Kurna, niedługo będzie okazja popykać, ale nie wiem, czy mi prawe kolano pozwoli, bo borykam się z nim.
W centrach sportowych tez mozna sobie wykupic i to jest nawet dosc powszechne.Ale jedynie wsrod najrozmaitszych imigrantow.
Wyspiarze o ping pongu maja mniej wiecej takie pojecie jak o siatkowce czy skokach.Pierwsze to sport-rekreacja z plazy rodem a drugie,niezrozumiale szerzej,dziwactwo.
koledzy, przecież to pytanie do kobiet
Widać wszyscy (mam nadzieję prócz Ciebie…) przeprowadzili operację!