W TV i internecie coraz więcej mamy programów o rodzicach których trzeba uczyć bycia rodzicem.
I tak mamy np. “Tatę w tarapatach” (chłop zostaje z dzieciakami i musi kilka dni sam ogarniać dom - gotowanie, pranie, pomoc w odrabianiu lekcji, sprzątanie itp). Potem mamy “Zamianę żon” (dama trafia do rodziny prostaków a prostaczka do domu/rodziny damy - zderzenie 2 światów i 2 skrajnie odmiennych sposobów prowadzenia domu, wychowywania potomstwa).
Mieliśmy też przecież Supernianię. Chyba każdy kojarzy prawda?
Jeszcze trochę by się tego uzbierało. Ja rozumiem że tu chodzi o show ale w realu też daje się zauważyć nieporadność młodych rodziców. Nie radzą sobie a przecież mają się lepiej od swoich rodziców - własne 4 kąty, pralki, pampersy, praca, internet, lepiej rozwinięta medycyna, psychologia, świadczenia socjalne itd.
Co jest grane?
Sam codziennie w cieplejsze dni widzę na placu zabaw ludzi z dziećmi. Wszystko ładnie tylko że po pierwsze - oni milczą. Brak komunikacji i zaangażowania. Po drugie - dziecko bawi sie samo a rodzic klika na smartfonie.
Rodzic musi mieć powołanie. To praca przez 24h na dobę 7 dni w tygodniu przez minimum 18 lat.
Nie wszyscy tacy są.
Mam przed oknami plac zabaw i czasami obserwuję jak rodzice bawią się z dziećmi.
Ojcowie grają w piłkę z synami, a mamy w piaskownicy lepią babki z maluszkami.
Nauka jazdy na rowerku, czy wrotkach to częsty obrazek.
Serio?
Ja zaangażowanie widzę tylko u dziadków. Rodzic się cieszy że ma gnojka z glowy. Może iśc na social media
Ale co tu jest do rozumienia???
Od samego poczatku tv,ludzie uwielbiaja oglądac swoje małpie odbicie lustrzane.Na kazdym zebraniu"redakcyjnym",bedą Ci to wbijac do głowy bys nie mowil o waznych sprawach ale o LUDZKICH sprawach.
To nie jest moja teoria i nie ja wprowadzilem ten debilny podzial.Mógłbym znowu wrócić do tez tow. Winnickiego ale koncu ktos powie bym przestał ględzić
Z rodzicami jest tak jak bylo a tylko odbiorca "rżnie głupa"ze niby o tym nie wie.Prymitywne zabiegi na poziomie big brothera…W Anglii,mimo tego ze róznorodność w łonie samej tylko BBC,moze byc jedynie powodem wscieklej zazdrosci Kurskich i jemu podobnych,mamy kilka kanalow ktore wylacznie podglądają.A czy to jest love island,patologiczni rodzice lub debile ktorzy nie potrafia sami umyc naczyń…Co za roznica?
Wygodnictwo? Udawanie głąba by dostać rozwiązanie pod pysk?
A czy kiedykolwiek, ktokolwiek uczył ludzi bycia rodzicami? To wszystko w 99% przykładów dzieje się samoistnie.
To czemu oni teraz potrzebują typu porad, internetu, szkółek?
Zmiana sposobu życia i wychowywania dzieci i opieki nad dziadkami. W dawnych czasach w jednym domu mieszkały dwa lub trzy pokolenia i wspólnie się wspierały. Młode matki miały wsparcie doświadczonych matek i babci, młodzi ojcowie podobnie wspierali się dziadkami.
Bo ludzie są generalnie coraz mniej samodzielni. Kiedyś wszystko musieli umieć, dziś połowe rzeczy robi za nich maszyna albo internet
Kiedyś kobiety miały po 5-7 dzieci, małe klitki i dawały radę. W komunie gdzie nie było super odżywczych chemikaliów dla dzieci.
A i tak wydaje się im że są mądrzejsi
Cos w tym stylu…Najwazniejsze jednak by upchniety towar byl atrakcyjny.Osiaga sie to za pomocą gołej doopy,ordynarnosci lub podglądania.Pewnie jest tez cos nowego ale ja,jak wiesz jestem juz na medialnej emeryturze
Bo wiedzą jaką maszynę kupić i co nacisnąc by odpalić sztuczną inteligencję
Nie wiedzą i nie wiedzą…
Jestem załamany poziomem wiedzy dzisiejszej młodzieży. Naprawdę niewielki procent z nich to chłonni wiedzy geniusze
Jeśli chodzi o ostatni akapit,w momencie gdy spędzamy wspólnie czas,to nie korzystamy z telefonów.Podobnie podczas posiłków,nie ma mowy o telefonie. Koncentrujemy się na sobie. Natomiast co do reszty,myślę,że w niektórych rodzinach zwycięża wygodnictwo,chęć świętego spokoju a nawet niektórzy celowo są bezradni wobec wszystkich obowiązków rodzinnych- z wygody.
Mają wszystko w smartfonach. Priorytetem jest nielimitowane LTE
Serio piszę, takie sytuacje obserwuję i wcale nie są rzadkością.
@Devil Teraz jest większa świadomość a także większa presja: wychowanie dziecka jako zadanie, które trzeba wykonać na najwyższym poziomie: zapewnić dziecku wszystko - w każdej dziedzinie: zaspokoić potrzeby wszelkiej maści, wykształcić, wesprzeć, zapewnić odpowiedni start w dorosłe życie… Moje dzieciństwo przypadało na lata 80te: mieliśmy po 5 lat i bawiliśmy się samodzielnie na placu zabaw: teraz nic takiego by nie przeszło, nawet 8latka trzeba odprowadzać do szkoły żeby był pod opieką… Te wszystkie programy traktuję jak przedmówcy: w kategorii szoł i “podglądania cudzego życia” - ale rzeczywiście brak wsparcia społecznego: każda rodzina jest osobną wyspą, można się poradzić co najwyżej koleżanki albo lekarza… Ale wraz z kolejnymi dziećmi przychodzi doświadczenie i coraz większy luz…