Ja jestem rocznik 85.
Wiedzę mojej mamie przekazała babcia.
Do szkoły chodziłem sam. Nikt nie widywał w krzakach pedofilów.
Na zieloną szkołe jechało się na 3 tygodnie bez telefonu. Czasem można było zadzwonić ze stacjonarnego. Przeżyliśmy.
Były jeszcze boiska, place zabaw i trzepaki. Raczej bez atestów i przeglądów. Nikt nie zginął.
Już za komuny byli.
Byli…widziałam za śmietnikiem.
Pewnie tak ale raczej nie w krzakach i ciemnych uliczkach.
Tak właśnie wychowują swoje dziecko moi znajomi. Dają mu drogie “zabawki” ale w zamian żądają bycia najlepszym - dzieciak ma może pół godziny dla siebie w tygodniu. Zapisali go na wszystkie możliwe kółka, ocena poniżej piątki to powód do wstydu i szlaban na komputer i konsolę (które młody ma limitowane po 15 minut dziennie ) Ja widzę, że wychowują psychopatę który jak uwolni się od nich, to odetnie kontakt… albo uwolni się w inny sposób
Mam nadzieję, że mój syn będzie wspominał swoje dzieciństwo z uśmiechem i delikatną nostalgią
Bycia rodzicem uczą rodzice. Dzieci są doskonałymi obserwatorami i tego czego nauczyli rodzice mogą przekazać dalej. Problemem jest to, czy chcą. Nieraz narzekają, że dziecko, to kamień u szyi, ani do pubu, ani na dyskotekę, czasami przeszkadzają w seksie, w spokojnym obejrzeniu TV. Chcą jeść, rozmawiać, wymagają uwagi, a rodzice woleliby robić w tym czasie coś innego.
Czego nauczą swoje dzieci/ jak będą wychowywać następne pokolenia? Może zdalnie? Za pomocą kupionego cyborga?
Ludzie przestali zyc wielopokoleniowo. A poza tym poparz na poziom znechanizowania prac domowych, ilos czasu jaki spedza sie w pracy, zeby na ten zlom zarobic.
Poza tym kiedys panienka z dobrego domu musiala umiec dom ogarnac, zeby sluzbe domowa dopilnowac, a samotny kawaler miewal jak nie stara nianie, mame, ciocie, lokaja czy majordomusa (to zalezalo od stanu portfela). Wdowiec z reguly matki zastepczej plus kucharki szukal, zeniac sie ponownie, kobiety tez rzadko w stanie wolnym zostawaly, chyba, ze majetne i nie musialy sie martwic o byt.
A mnie takie programy bawia, moze sa przerysowane, ale uczyc sie chocby od diabla, ze rodowej porcelany i sreber do zmywarki sie nie wklada, a welniany sweter tez automatow nie lubi…
Robota se kupią i po sprawie. Można wyłączyć.
Tacy rodzice to nie rodzice tylko szkoleniowcy.
Problem z młodymi nie dotyczy tylko bycia rodzicem, ale też bycia pracownikiem. To temat rzeka. Same wymagania, zero zaangażowania. Wyrachowanie, cwaniactwo, spychologia.
Oczywiście nie wszyscy tacy są, ale trafić na młodego pracownika, który angażuje się w to co robi nieczęsto mi się zdarza.
Na dzieci decydują się coraz później. Bo studia, kariera, carpe diem.
Jak już dziecko sie pojawi to mama tylko czeka aż pójdzie do żłobka i przedszkola. Babcia odbierze. Bo przecież jeszcze trzeba wejść zrobić pazury i fryzurę.
Dziecku kupi się iPhona i będzie zadowolone. Dobry rodzic.
Dotyczy to obu stron i jakoś nie widzę rozwiązania jak skontaktować ze sobą najlepszych pracodawców z najlepszymi przyszłymi pracownikami… Na zachodzie firmy fundują stypendia, studenci szukają sponsorów, ale te ich pomysły też nie są idealne
Co do pracodawców, to co innego mnie “boli”. Dla zysku są w stanie wyciskać pracownika jak cytrynę.
Poza tym na kierowniczych stanowiskach (nawet niskiego szczebla) są często ludzie niekompetentni, za to znający kogoś ważnego. Nawet w prywatnych firmach widzę zatrudnianie członków rodziny, mimo zupełniej nieznajomości tego, czego się od nich powinno wymagać.
Podobno niektórzy pracodawcy dają premie tym którzy nie chodzą na L4.
Ludzie więc dla hajsu chodzą do roboty z gorączką i zarażają innych.
Kariera dla wielu “rodziców” jest ważniejsza od dziecka. I służy temu by dziecku zamknąc usta za pomocą wypasionych gadżetów.
By nie musieć się nim zajmować wysyła się je na różne zajęcia pozalekcyjne. Stać ich.
W pełni się z Tobą zgadzam. Dlatego rzuciłem kilka lat temu pracę w Polsce (w amerykańskiej korporacji) i wyjechałem do Niemiec do pracy.
Od samego początku w pracy w Niemczech (pracowałem tylko w niemieckich firmach) zauważyłem, że szacunek zdobywa się tu zupełnie inaczej niż w Polsce. Chorowanie jest oczywiście niemile widziane, ale dopiero jak ktoś przesadza to może dostać wypowiedzenie. Najważniejsze są kompetencje i umiejętność bezkonfliktowej pracy z klientem i z współpracownikami. Jeśli do tego pracownik ma ochotę się szkolić i zwiększać swoje doświadczenie, to może być spokojny o swoją pracę i podwyżki.
Ale flage masz argentynska co raczej w poblizu nie lezy…
Specjaline wybrałem taką
Dla jaj?
Tak
Szczerze mówiąc nawet nie wiem jakiego kraju flagę wybrałem