Szkoła przetwania?
Autor chyba porządnego bimbru nie próbował, a czy w ogóle jest pełnoletni?
Everclear jest również używany jako domowy środek czyszczący, dezynfekujący lub jako paliwo do pieców, ponieważ jego opary i zapach są mniej odrażające niż alkohol izopropylowy’ który jest toksyczny przy oddychaniu lub piciu. Te amerykance to
słabe zawodniki.
A ten drink z ludzkim palcem to nie fake. Jest taki cykl filmów dokumentalnych prowadzony przez Josha Gatesa (jeden z wielu, bo człek ten ma dość sc szeroki zasięg zainteresowań) gdzie właśnie ryzykuje dobrym samopoczuciem próbując takiego drinka
Ja wężówke i jaszczurówke piłam.
Nalewki na skorpionach nie.
Robaczek w tequili mnie nie przeraża.
Gorzej z nadmiarem cukru. Ale spróbujcie absyntu bez przefiltrowania przez kostkę cukru? Niedobry.
Tzw. dyktę, czyli denaturę piły, Przemysławkie butaprenem zawąchiwały albo rozpuszczalnikiem Tri, jedna, to nawet acetonem gorzałę zaprawiała za czasów PRL. Żeby smaku nie zgubić…Do tego Sporty…
A ja mało nie skonałem po ruskiem bimbrze z kanistra po benzynie.
Smak spirytusu gorzelanego też poznałem w życiu swem.
A Lisowszczycy, do gorzałki prochu dosypywali, żeby godną i sprawiedliwą moc miała…
Dawniej zwłaszcza na wschodnich terenach starsze pokolenia pijały samogon i zagryzały słoniną.
Żadnych owoców,warzyw i witaminek a wszyscy byli silni i zdrowi.
Tych drinków czy wódki z prochem?
Tylko pamietaj, lisowczycy poslugiwali sie prochem czarnym o ile dobrze pamietam?
A w ogóle? Pewien człowiek przeczytał w mądrej książce, że jeśli chce żyć długo to powinien codziennie rano jeść płatki owsiane z odrobiną prochu strzelniczego.
Facet postanowił tego przestrzegać i dożył wieku 98 lat. Pozostawił po sobie 6 dzieci, 17 wnucząt, 31 prawnucząt i 5 metrowa dziurę w ścianie krematorium.
Nie tylko… Czosnek, to następnego dnia “zapach” z ogonem. Osobnik spożywający z pomieszczenia wyjdzie, a zapach po nim zostaje na 20 minut co najmniej i umila wszystkim życie
Bez przesady, dieta wiejska na tamtych terenach byla glownie roslinna. Tyle, ze jedli dużo kiszonek, co ponoć zdrowe.
Slonina to byl rarytas
A i opowiesci o tej dlugowiecznosci?
Biorac pod uwagę ówczesna smiertelnosc niemowlat, kobiet na skutek powikłań poporodowych i rozne przedwczesne smierci z cyklu “Bóg tak chciał” to nielicznym udawalo się dożyć sędziwego wieku.
Widac ich bylo o tyle, ze jako najdluzej zyjacy byli czesto jedynymi spadkobiercami, wiec przewagę nad mlodszymi pokoleniami mieli.
Rodzina mego taty z kresów. Jedli bardzo dużo kapusty i ogórków oraz czosnku, a także spożywali różne zioła zebrane z pól i lasów, o których dziś pojęcia nie mamy. Co do słoniny, rację masz, była bardzo częstym daniem, szczególnie na śniadanie i koniecznie jako zagrycha do bimbru. Obowiązkowo z cebulą.
W latach 60 i 70 była dostępna w niektórych sklepach. Tak, ona bywała również w konserwach, ale w wojsku dawali, tak jak smalec w kostkach zawiniętych w papier. Później znikła. Kiedy bywałem w ZSRR, to sporo sobie jej przywoziłem właśnie w tym papierowym opakowaniu.
Umiejetnosc wykorzystania darow pol i lasow wsrod naszych przodkow byla dużo większa niz obecnie - a to przeciez czesto supermarket zdrowia.
Czarownice spalono na stosach, a duza czesc tradycji pochlonal wirus komunizmu i bredzenie o rownych zoladkach.
Na szczescie (choc tu mam watpliwosci ile wsrod tego jest legend miejskich) wraca to w postaci mody na tzw. zdrowy tryb zycia. Czasem w postaci nieco groteskowej jak np. weganie neofici.
I kretynskie artykuly na popularnych portalach gdzie jednego dnia ogorek z pomidorem sa trucizna a następnego wspaniałą salatka obiadową
Bo w ogole dietę powinno sie przystosowywac do warunkow lokalnych a nie jadac w macdonaldach.
Czasem co prawda grozi to przejsciowymi klopotami zoladkowymi zanim flora i fauna w naszym ukladzie trawiennym przystosuje sie do zmiany paszy, ale często skorka warta jest wyprawki.
To nie probowales chyba wloskiej i hiszpanskiej robionej podobna metoda sloniny. Włoska to lardo, rozni sie od hiszpanskiej tocino curado duza iloscia przypraw i jest peklowana w marmurowych korytach - ponoc przepis podobnie jak prazony bob i sezonowana szynka sięga czasow rzymskich.
Hiszpanska jest lekko podwedzana i potem trzymana jakis czas w przewiewnym chlodnym miejscu (jakas grota lub jaskinia) . No i hiszpanskie przetwory miesne czy nabialowe w wiekszym stopniu wykorzystuja rozne rodzaje plesni jako srodek konserwujacy. W kazdym razie lodowka do tego niepotrzebna - spokojnie wytrzymuja tropikalne upały.
Oczywiscie nie dotyczy to marketowych podrobek.
A nic tak nie łączy roznych cywilizacji jak wspolne doswiadczenia kulinarne i rozne inne drobne przyjemnosci.
Nawet wystepujace potem wspolne rzyganie
Onuce tego nie rozumieja?
Niemcy jak widzieli, że pijemy z Chorwatami i Serbami polski spirytus 95% w kieliszkach, chcieli dzwonić po pogotowie.
Co do IPA - izopropanolu, to nie jest toksyczny i ma działanie takie jak etanol, jedyne różnice są w zapachu i smaku, oraz w tym że należy go wdychać zamiast pić
Chemia organiczna to jak Row Marianski i prawo cywilne - niezglebione.
Wierze Ci na slowo, bo juz dosc dawno zawarlam umowę z organizmem, ze ewentualne doswiadczenia chemiczne bede przeprowadzac na myszkach nie na nim
Wszystko powyżej 40° wymaga dopracowania techniki picia, Hiszpanie po konsumpcji naszego bimbru padaja jak kawki, wyjatek stanowia mieszkancy Galicji (polnocny zachod) bo maja swoja odmiane samogonu zwaną orujo - odpowiednikiem jest wloska grappa - robi sie to z wytloczyn winogron, pozostalosci poprodukcyjnej wina. ( nic nie moze sie zmarnowac)