Zimę lubiłem, jako dzieciak i w młodości, ale zawód jaki zacząłem uprawiać wybił mi to lubienie z głowy.
Od kiedy pamiętam, preferowałem zdecydowanie lato.
Zimę to i ja lubiłam. Teraz też wolę ją od lata, tym bardziej, że nie jest mroźna. Prawdziwej zimy już dawno nie było.
W Holandii jeszcze jej mniej, tej zimy. Doniesiono mi, że kilka dni temu było 16C. Po kilkudniowem mroziku rzędu -2C. Jak wyjeżdżałem, to było -9.
Ja mam dzisiaj mżawkę zamiast śniegu. No i co to za pogoda? Do kitu z taką zimą!
Takie"artykuly" odkrywam niemal w każdym temacie jaki im do głowy przychodzi.
A ja z dawnych czasów,pamiętam jak wyglądały tzw. zebrania redakcyjne…Nigdy wtedy,nie mówiło sie o rzetelności czy prawdzie.Natomiast zawsze o tzw. targecie do którego trzeba dotrzeć…W sumie tow.Winnicki wiecznie żywy
Tak było jeszcze w latach 90-tych…To jak jest teraz?Zgroza której nawet nie śmiem sobie wyobrażać.
Ostatnio jakaś dziewoja zdecydowała sie wtrącić elementy swej wiedzy nabytej na temat…J.Page’a z Led Zeppelin…Dobrze ze tej"wiedzy" nie było zbyt wiele i dziąsła jedynie przez moment mnie zabolały…
Mogłabym spać przez całą jesień i zimę może deprecha by mnie wtedy nie wykańczała…
W tych porach roku można też znaleźć sobie interesujące zajęcie, wtedy deprecha ustępuje. Z depresją można walczyć, najgorzej uznać, że ją się ma i na tym koniec.
Walczyć można, gorzej kiedy walka nie przynosi rezultatów.
W Holandii jest takie powiedzenie; Je zult zeker geen goal scoren als je de bal niet trapt. Po naszemu; - na pewno nie strzelisz gola, gdy nie kopniesz piłki.
Jak jeszcze jestes w stanie cokolwiek robic i czasem sie usmiechnac to jeszcze nie depresja.
Dołki i górki psychiczne ma każdy.
Normalna reakcja na roznego rodzaju stres.
A zima z brakiem słońca i krotkim dniem, jesli do tego spedzasz go w pracy temu sprzyja
Wtedy metody postępowania dobrze sobie wbijać do głowy. Ale to niestety długo trwa.
Jest takie powiedzenie al mal tiempo buena cara
Na swój uzytek przetlumaczylam to - uśmiechnij się, zawsze może być gorzej
Szwejk powiadał, że nigdy nie jest tak źle, żeby gorzej być nie mogło.
To wtedy do lekarza z tym. Niech on się martwi, jak ją z Ciebie wypędzić, a nie Ty. To jest niestety choroba i dobre chęci często nie wystarczą, by się wyleczyć.
Jeśli chodzi o depresję, to pierwsze pytanie, jakie się nasuwa to:
Czy jest jakiś powód byś miał taki kiepski nastrój, czy po prostu jesteś w depresji, ale powodu nie jesteś w stanie podać?
Depresja to nie jest tylko kiepski nastrój i nie wiem czy ktoś mógłby sprecyzować ogólnie powód swojej depresji. Moze jest jakiś czynnik, który zapoczątkował depresję, ale później to już się samo rozwija i żyje własnym życiem
Oczywiście że tak, ale w moim pytaniu chodziło po prostu o to, czy masz depresję endo- czy egzogenną?
Objawy podobne a leczenie może być inne …
Zapytałem najogólniej jak się tylko dało.
Myślę, że egzogenna bardziej…
Ktoś, kto ma problem nie musi wiedzieć, jaki rodzaj depresji ma. Zapytałem, bo odpowiedziałeś w taki sposób, jakbyś to Ty miał na jej temat większą wiedzę. (Może tak jest, nie przeczę, jednak ja z depresją mam do czynienia każdego dnia, dlatego uznałem, że mogę się w tej kwestii odezwać). Lepiej jest, gdy ktoś, kto ma o tym pojęcie, określi co Ci dolega i jaki rodzaj depresji Ci dokucza. W przypadku depresji egzogennej najlepiej byłoby wyeliminować czynnik, będący jej powodem. W przypadku depresji endogennej leczenie jest z reguły farmakologiczne. Psychoterapia ważna jest w obu sytuacjach, więc warto i tu spróbować. Jeśli nie znamy przyczyny tego stanu, może być jednak trudno. To temat ocean a ja nawet go nie zacząłem.
Farmakologiczna “pomoc” nie pomogła…