Trzeba by ożywić stare pokolenie, które walczyło w 2 wojnie światowej i zapytać ich o ten cholerny patriotyzm, dlaczego walczyli za całą wspólnotę.
Ludzie współcześnie są tak już egoistyczni, że mało ich interesuje bój za całość. Jesteśmy rozbrykanym pokoleniem, wybyczonym wygodami życia na tym świecie, myślimy sobie, skoro możemy jeździć po całym świecie, to po co walczyć o swój własny fragment podwórka. Kiedyś ludzie nie jeździli po całym świecie od niechcenia niemalże, teraz tj. od 30 lat to się zupełnie zmieniło. Skoro możemy żyć w obcych krajach, to na co nam patriotyzm potrzebny.
Mało kto chce zauważyć siłę autorytarnego świata i słabość demokratycznych pięknoduchowych idei. Tak, świat jest zidiociały od tej międzynarodówkowej… wolności. Pewnie jak jacyś skończeni idioci pójdziemy z kwiatkami na czołgi, bo to na pewno wzbudzi wroga uczucia…
Gadasz niebywłe bzdury, nie ma realnie takiego podziały jak Polska A i B. Jest to podział umowny, opisowy, służący tylko do określenia tego jak ludzie głosują podczas wyborów. Ty natomiast idziesz tak daleko, ażeby przypisywać jakieś różnice tożsamościowe, fakt, może i bieda tam większa na Wschodzie, ale znowuż, to nie jest przyczynek do podziału.
Podobnie mówiło się o podziale Ukrainy na tą za Dnieprem i na Zachodzie. Okazuje się, że pomimo tego, że większość tam mówi po rosyjsku, to jednak walczą za całą Ukrainę, czy to Charków, Dniepro czy Zaporoże. Oczywiście są histeryczne przypadki chcące mówić tylko tym słuszniejszym językiem, ale to tylko kwestia lokalnej kultury.
Mamy bronić nie z nienawiści do kogoś, tylko z potrzeby obrony własnej tożsamości. Orki, czy jak je zwać, są zorczali, być może nie z własnej winy, bo taki ich cały kraj urobił, i fakt, to jest brutalność wojny, że wszyscy muszą walczyć za jeden system, w tym przypadku autorytarny. U nas nie ma tego skoszarowania, na szczęście, dlatego mamy wolność przygotowywania się na wojnę w inny sposób.
Co zrobisz, kiedy pozabijają ci twoich najbliższych, co wtedy w tobie się obudzi? Zastanów się. Ludzie na Wschodzie naprawdę są inni, tam dla większości liczy się zawsze największy władca, tam wręcz potrzebują siły i brutalności systemu, żeby wymusić posłuszeństwa do władzy, systemu, etc. Tam liczy się cezar, imperator, ludzie są łatwiej traktowani jako masa. U nas jest skrajny indywidualizm, który pozwala nam zadawać tak paradoksalne pytania jak w tym temacie poruszonym przez pytającego. Ojczyzna jako bezoosobowy twór powinien sobie zasłużyć na coś. Myślę, że w historii nawet niewielu filozofów zadało sobie tego typu pytanie.
Kraj jest do d…, ale to nie znaczy, że nie trzeba go bronić z innych względów.
Popatrzmy na Ukrainę, myślisz, że ludzie tam nie wiedzieli, że jest beznadziejnie przed wojną? O korupcji, to wszyscy od dziecka tam wszystko wiedzą, bieda mnóstwo aktywnych ludzi wyrzuciła na emigrację. No i jest wojna, jest walka, ludzie sami poszli na tą wojnę, żeby bronić się dlaczego? Rozumieli, że ruskie to zło? Walczą, a jak to robią, pod przymusem? Może pod przymusem, ale przecież do tego służą rządzący krajem, żeby ludzi zobligować do walki. Czy łatwe to było, myślę, że na początku, jak ludzie zobaczyli barbażyński atak na Kijów, to uczucia wzięły górę. Tak, ludzie mają uczucia wszelakie, i przez to widać ich słabość. Uczucia też pewnie są ulotne, dlatego trzeba je trenować w odpowiednim kierunku. Tutaj nie ma opcji, a bo mi się nie chce, bo nagle twoje prywatne poletko, na którym tak wygodnie ci życie przemija może być zbombardowane, na kogo pójdziesz na skargę… I tutaj małe zaskoczenie, na swój własny rząd się naturalnie poskarżysz, bo cię nie obronił…
Jako ludzie naprawdę bywamy, jak by to lepiej epitetycznie ująć, lekko zidiociali od tego życia…
O jakiej tożsamości piszesz? O narodowej, czy indywidualnej?
No, ja się interesuję psychologią, i wiem jakie emocje kierują ludźmi.
Umiem to przewidzieć. Jeżeli myślisz, że w razie wojny ludzie będą walczyć tylko dlatego, że zagrożona jest tożsamość, to się mylisz. Ludzie będą działali bardziej osobiscie.
A jeżleli nie mam najbliższych? Mam rodzeństwo, ale nie utrzymujemy kontaktów, każdy z nas ma własne życie, i rozeszlimy się w swoje strony. Jakieś dalsze kuzynostwo itd. Ale nie mam żony, dzieci, bo już dawno temu stwierdziłem, że to się nie opłaca, bo systemy świata są niestabilne.
Ja doskonale wiem jak tam jest, i jak takie środowisko działa na psychikę ludzką. Tak, ludzką. Gdyby urodzili się tutaj, nie byliby tacy. Warto mieć to na uwadze, ponieważ problem należy zwalczyć u źródła (zneutralizować szkodliwy system). Powiedzenie, że “to orkowie”, itd jest nawet leniwe. Nie wiem, może ludzie mówią tak, ponieważ czują się lepsi, bo ktoś okazał się gorszy. To niczego nie zmieni.
Co do systemów, to u nas też jest, może nie tak skrajny. Dający iluzję poczucia wolności. To temat rzeka…
Nie ma indywidualizmu, tak skrajnego, jak mówisz. Ba, ludzie ogólnie nie potrafią być indywidualni. To jest przebłysk indywidualności. Niby każdy może, ale nie każdy korzysta. I to w ograniczonym zakresie. Ja idę w tym kierunku, i poszedłem już bardzo daleko, dalej niż sam się spodziewałem.
Dla mnie to tylko jedno, z wielu miejsc na ziemi.