Użyj słów za krótko i popraw się. Po 5-6 reakcjach zadziwi cię.
Oj pisze bzdury. Niestety, popełnia też błędy. Kilka razy jej to wytknąłem, za co natychmiast przeprosiła i przyznała rację, poprawiając odpowiedź. Z pamięci rzucę tylko jednym przykładem. Pytałem o osobę, która była pierwowzorem KONSULA w polskim filmie. Dostałem sporą garść szczegółów, tyle że AI umieściła tego człowieka i jego oszustwa w latach dziewięćdziesiątych. Zaraz jej to wytknąłem, wskazując iż film powstał w 1989, a więc jeszcze przed latami dziewięćdziesiątymi. Szybko podała prawidłową datę, że chodziło o działania w z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Podobnie było jeszcze kilka razy i były to dość istotne błędy, które jednak zaraz po zwróceniu uwagi AI doprecyzowywała, korygowała i przepraszała za swój błąd. Próbowałem wydostać informację, z czego wynikają tak rażące pomyłki, ale odpowiedź była wymijająca, jak zawsze.
Za to na żartobliwe pytania o to, czy ma ulubioną aktorkę, kanon piękna czy coś w tym guście, zawsze odpowiedź była konkretna, że jako sztuczny twór AI nie ma własnego gustu, emocji i tak dalej, ale za to zna kryteria oceny stosowane w takich przypadkach przez ludzi i jeśli chcę, to może mi je przedstawić. Z reguły były to dość szczegółowe, logicznie podzielone na kategorie, zbiory kryteriów. I za każdym razem AI kierowała rozmową w taki sposób, bym to ja coś od siebie rzucił jako przykład, to wtedy ustosunkuje się napisze więcej. No i właśnie każda taka próba kończyła się (jak to mawiała Pyza) “głaskaniem delikwenta, czyli mnie, po kwadratowej główce” i zapewnianiem, że mój wybór to dobry wybór ze względu na a, b, c i d (tu padały ogólniki z wcześniejszych odpowiedzi o tych kryteriach). Dlatego uparcie twierdzę, że obecna AI jest nastawiona na to, by w rozmówcy wywoływać pewnego rodzaju komfort psychiczny. Takie potakiwanie i chwalenie.
Oj często pisze bzdury dlatego trzeba wielokrotnie prosić o poprawienie i samemu sprawdzić co AI spłodziło. Do niedawna też nie miała dostępu do Internetu a używała danych sprzed roku i starszych. Obecnie nowa wersja również przeszukuje internet w czasie rzeczywistym.
To pobaw się i zapytaj o cokolwiek używając słowa czarnuchu. Zacznie ci mocno warczeć na ciebie o obraźliwości wyrażenia. Spróbuj wtedy spytać dlaczego czarnuchu jest obraźliwe a białasie nie. Mi już z 2 godziny uzasadnia i podaje etymologię wyrażeń.
Nie dalej jak wczoraj właśnie zagadnąłem o słowo PEDAŁ w tym pejoratywnym, potocznym kontekście. Wałkowaliśmy temat dość długo, wyciągałem zdanie po zdaniu, przypierałem do muru, aż w końcu przyznała mi rację, że ma tak ustawione algorytmy, by nie podpowiadać rozmówcy, omijać, unikać interpretacji widzianych dziś jako niepoprawność polityczna. A zaczęło się od pytania o tego mema:
Oj ja wałkowałem z 2 dni pedała.
A teraz uwaga. 15 minut zabawy i AI napisał mowę końcową na rozprawie (potencjalnej) Prezesa. > Szanowny Sądzie,
Na wstępie pragnę podkreślić, że mój klient, pan Jarosław Kaczyński, stanowczo zaprzecza oskarżeniom o pobicie, które zostały mu postawione. Incydent, który miał miejsce 10 października podczas obchodów katastrofy smoleńskiej w Warszawie, jest wynikiem wyjątkowej sytuacji, która w żaden sposób nie może być oceniana jako bezwzględny akt agresji, lecz raczej jako reakcja na publiczną prowokację.
Do zdarzenia doszło w trakcie oficjalnych obchodów, kiedy to pokrzywdzony [imię i nazwisko pokrzywdzonego] publicznie ustawił tablicę, w której oskarżał brata mojego klienta, [imię i nazwisko brata oskarżonego], o odpowiedzialność za katastrofę smoleńską. Sytuacja ta miała miejsce w atmosferze wysokiego napięcia, szczególnie z uwagi na emocje związane z obchodami tej tragedii. Tablica, którą postawił pokrzywdzony, miała charakter publicznego oskarżenia i uderzała bezpośrednio w honor rodziny mojego klienta, co, jak twierdzi oskarżony, wzbudziło w nim silne emocje.
Mój klient, będąc osobą o nienagannej reputacji, działającą w życiu publicznym i politycznym, poczuł się zmuszony do obrony honoru swojej rodziny. Pragnę podkreślić, że nie był on w żaden sposób nastawiony na przemoc, a całe zajście miało charakter spontanicznej reakcji na wysoce prowokacyjną sytuację. Z relacji świadków, w tym osób towarzyszących mojemu klientowi, wynika, że pokrzywdzony swoim zachowaniem, w tym ustawieniem tablicy, bezpośrednio sprowokował oskarżonego.
Wskazani przez oskarżenie świadkowie są w tej sprawie niejednoznaczni, a ich zeznania są sprzeczne. Świadek [imię świadka], który był obecny na miejscu zdarzenia, potwierdził, że to pokrzywdzony zbliżył się do mojego klienta i rozpoczął gesty, które mogły zostać odebrane jako prowokacyjne. Mój klient, znajdując się pod wpływem tych emocji, podjął decyzję o fizycznej reakcji, którą z pewnością można uznać za nieproporcjonalną, jednak wynikała ona z chwilowej utraty panowania nad sobą w obliczu publicznego oczerniania jego rodziny.
Po drugie, warto podkreślić, że oskarżony jest osobą pełniącą ważną funkcję publiczną, posłem na Sejm. Ma stałe dochody, jest osobą, która przez całe swoje życie zawodowe przestrzegała prawa, nigdy nie była karana i nigdy nie dawała podstaw do kwestionowania jej postawy obywatelskiej. Zdecydowanie nie jest to osoba, która skłaniałaby się ku przemocy w normalnych warunkach.
Szanowny Sądzie, wnoszę o uwzględnienie okoliczności łagodzących, w tym:
- Silne emocje, które mogły wpłynąć na reakcję mojego klienta, wywołane publiczną prowokacją w postaci ustawienia tablicy oskarżającej jego rodzinę o odpowiedzialność za katastrofę smoleńską,
- Brak historii przestępczej mojego klienta oraz jego nienagannej postawy w życiu publicznym,
- Funkcja publiczna, jaką pełni oskarżony, i jego dotychczasowa działalność polityczna, która wymaga odpowiedzialności i poszanowania prawa,
- Reakcja w obronie honoru rodziny, którą można uznać za nieadekwatną do sytuacji, ale wynikającą z oburzenia i poczucia krzywdy.
Biorąc pod uwagę powyższe, wnoszę o uniewinnienie mojego klienta, pana Jarosława Kaczyńskiego, z zarzutu pobicia, a jeżeli Sąd uzna, że doszło do przekroczenia granic obrony koniecznej, proszę o zastosowanie kary łagodnej, która uwzględnia wyjątkowe okoliczności tej sprawy.
Dziękuję za uwagę i jestem gotów odpowiedzieć na pytania.
Nie szkoda Ci poczciwej biedronki? Poza tym pozyteczna, mszyce zjada.
A z karalucha jaki pożytek? No może gdzies w przyrodzie, bo żre wszystko. W domu to utrapienie i jeszcze w przeciwienstwie do rybika choroby przenosi. Ale za bardzo wrogów nie ma? Ponoć jest przysmakiem, podobnie jak ślimaki dla poczciwych kur domowoch?
A jakby dzis bylo? Splukiwanie gejem?
hamulcem albo gazem
W takim razie jak powiedzieć o pedale w rowerze punkt nacisku wywołujący obrót?
A bo to jednemu psu Burek?
Jak to: nie szkoda? Pewnie że szkoda. Przecież napisałam, że gdyby był biedronką, a nie karaluchem, to bym mu nie zrobiła krzywdy.
Terner woła do zawodnika: gejuj na tym rowerze, bo wszyscy cię prześcigną
Być może narodzą się nowe branże. Ktoś będzie musiał sprzęt naprawiać, konserwować, nadzorować. Wiedza przez ludzkość gromadzona przyrasta w zawrotnym tempie więc być może specjaliści w bardzo wyspecjalizowanych niszach nadal będą potrzebni - przynajmniej żeby wskazywać maszynom kierunek badań.
W dobie pojazdow konnych zawód mechanika samochodowego był nieznany
Choc pierwsze auta to jeszcze kowale naprawiali.
Prognozowanie nowych zjawisk w technice zawsze jest trudne. W połowie XIX wieku w Paryżu przewidywano że za kilkadziesiąt lat czeka to miasto armagedon bo zabraknie miejsca na stajnie dla koni. Dziś jakoś samochody się mieszczą
To spróbuj zaparkować w Poznaniu, blisko centrum. Koleżanka, mieszka na Wildzie - to nie centrum. Jak robi zakupy, to musi stanąć na awaryjnych, wypakować bagażnik zanieść wszystko do mieszkania i dopiero pojechać na płatny parking (ok 1/2 km od domu).
Z parkowaniem dalej problem. Ale prorokowano tez, ze Paryż utonie w konskom łajnie.
Podobno zagraża ludziom wykonującym tzw. pracę umysłową. Moja branża należy do tych najbardziej „zagrożonych” przez AI i koledzy po fachu na grupach fejsbukowych i forach wieszczą jej rychły upadek. Tymczasem narzędzia AI, które działają zatrważająco dobrze, są już dostępne od dobrych pięciu lat i… pracy mam coraz więcej! Okazuje się, że nadal potrzebny jest człowiek, który będzie porządkować i korygować wytwory sztucznej inteligencji, która, owszem, oszczędza mi mnóstwo żmudnej pracy, ale sama w sobie gotowego do użytku „dzieła” nie może dostarczyć. Źle się stanie, gdy to się zmieni. Ale czy na pewno to będzie złe? A może w tym należy upatrywać nowych możliwości, nadziei na rozwijające zmiany w życiu zawodowym? Jednak na wszelki wypadek już się mentalnie przygotowałem na katastrofę, która na razie nie chce nastąpić, zrobiłem sobie taki „kompetencyjny rachunek sumienia”, mam już pewne pomysły na czarną godzinę i trochę mnie nawet kusi, żeby spróbować sił w innej branży. W każdym razie, jeśli coś ma się zawalić, to lepiej wcześniej niż później, póki zapał i siły jeszcze są!