Wszystko sie zgadza ale…Nikt nic nie musi.
No prosze…Ja mam ten sam sprzet,najwyrazniej
Antidotum na wszelkie tego rodzaju rozterki jest największy wróg reklam, czyli zdrowy rozsądek. Wystarczy przestrzegać elementarnych zasad higieny i będzie dobrze. Wystarczy, żeby kibelek był czysty i żeby w toalecie była sprawnie działająca wentylacja (co ostatnimi czasy nie jest takie oczywiste). Nie trzeba wtedy żadnych pachnideł ani odkażania. Przecież nie jadam z niego posiłków. Paradoksalnie groźniejsze bakterie ludzie potrafią sobie wyhodować w kuchni np. poprzez nieumiejętną obróbkę i przechowywanie żywności.
Ta machina rozpędziła się, trzeba stale dokładać do pieca, póki starczy zasobów, bo jej zatrzymanie przyniesie katastrofalne skutki - nagle znaczna część ludzkości straciłaby pracę. Konsumpcjonizm uprawiany przez większość jest więc w pewnym sensie wyrazem solidaryzmu społecznego, bo konsumując utrzymujemy status quo. Z drugiej strony, dzięki temu garstka minimalistów może sobie pozwolić na przewartościowania, na zmianę stylu życia.
Ja tak robię odkąd sięgnę pamięcią. W zasadzie nie znam chyba takich, co nie myją włosów codziennie. No, może oprócz wirtualnej znajomości z kolegą Anytsocjalista z poprzedniego forum, który głośno raczył mawiać, że mądrzy ludzie żyją w brudzie
Ja też myję włosy tylko raz czasem dwa razy w tygodniu, bo wychodzę z założenia, że nie muszę częściej, skoro mam krótkie włosy. Poza tym rzadko wychodzę z domu. Staram się też nie używać zbyt dużo naraz szamponu.
Nie tylko. Bardzo często takim siedliskiem jest deska do krojenia (ludzie surowe mięso na tym kroją a potem wędlinę) i gąbkowy zmywak.
No to jesteś drugą osobą jaką znam wirtualnie tak robiącą.
@Bingola Kwestia nadmiaru wszystkiego (rzeczy, idei, emocji, informacji, a zwłaszcza śmieci!!!) mnie przeraża… Dlatego cieszę się, że modne stają się ruchy less i zero waste i inne, które promują minimalizm, slow live i ogólnie pojęty złoty środek i życie przyjazne środowisku naturalnemu. Myślę, że to też kwestia edukacji: trochę się zachłysnęliśmy w Polsce tym kolorowym blichtrem: tym że szybko, jednorazowo, dostępnie, wszędzie i każdej niemal porze - i nie do końca myślimy o konsekwencjach. Teraz będziemy za to słono płacić: wywóz, utylizacja odpadów lub ich ewentualny recycling są coraz droższe, a w Polsce średnio efektywne… Pewnie Świata tym nie ocalę, ale wkurza mnie, że moje miasto obiecało odbierać odpady organiczne, a ani jednego pojemnika na osiedlu: dlatego chcę sobie zafundować mini balkonowy kompostownik (rozeznałam się w temacie: można to robić w miarę estetycznie i bez zbędnego zapachu, dlatego nie powinni mnie eksmitować ;-D)
Jeśli chcesz ograniczyć śmieci możesz sobie zakupić szampon w kostce
@whitecollarworker Garstka? Jeśli nie zwolnimy z konsumpcją, to będziemy mieszkać w śmieciach, jeść śmieci (to w sumie już robimy…), a spora część społeczeństwa będzie miała pracę w spalarniach i zakładach odzysku surowców wtórnych…
Kilka lat temu obejrzeliśmy z mężem film o amerykańskiej rodzince, która miała przez miesiąc żyć bez chemii domowej: no może poza mydłem w kostce Wtedy odkryliśmy, że najlepsze środki to czyszczenia to ocet, soda i wrzątek: od tamtego czasu nie kupiliśmy żadnego płynu czy proszku do czyszczenia i brudem nie zarośliśmy Dobrze działa porzuceni telewizji i nie bywanie zbyt często w galeriach handlowych…
@Bingola I jeszcze na szamponie pisze, żeby wymyć włosy 2 razy!
Pamiętam czasy, gdy naczynia zalewało się wrzątkiem, czekało aż trochę ostygnie i wtedy się myło. Gary od czasu do czasu szorowało się piachem.
A zaopatrzenie spizarki robilo sie przy pomocy maczugi, wnykow i sierpa…
Nie popadajmy ze skrajnosci w skrajnosc.
Piszę, jak było, a nie, że lepiej.
Przy długich lub mocno przetłuszczonych włosach jedno mycie moze nei wystarczyć. Jednakowoż, nie wyobrażam sobeie mycia ich codziennie. Ale są i tacy, którzy codziennie piorą swoje dżinsy
Na wszysko sa metody , a zycie jest chemia i do tego organiczna. Jakby murzyni wykorzystywali choc polowe tej energii jaka zuzywaja na lazenie po plazy z tobolami podrobek na zrobienie porzadkow na swoim podworku to Afryka bylaby kraina mlekiem i miodem plynaca.
A Greta i jej podobni hipokryci nawet sie nie zajakna o wycinaniu lasow deszczowych, wypalaniu Amazonii czy zamienianiu sawanny w Afryce w monokulturowe pola uprawne? Nie mowiac o hodowlach przemyslowych trzody czy bydla?
@joko Dobrze byłoby mieć deskę szklaną, albo jakąś niepochłaniającą…ale przy dzieciach mam drewnianą. Od czasu do czasu stosuję na nią ocet i wrzątek…
Tylko się nie śmiej ale ja używam 3 desek: jedna do surowego mięsa, druga do kiełbas i wędlin i trzecia do warzyw i serów. Pierwsza i trzecia są dosyć duże, tylko ta do wędlin niewielka. Tę do surowego mięsa posypuję sodą, kropię octem i zalewam gorącą wodą. Po każdym tłuczeniu mięsa na schabowe itp. Tu są najwredniejsze bakterie. Jak pokroisz i stłuczesz schab to przy smażeniu bakterie (gnilne) poniszczysz ale jeśli na tej samej desce kroisz wędliny, to te bakterie zjadasz. Ale ja mogę mieć 3 deski, bo mam ogromną kuchnię, pełno szafek i mam gdzie to trzymać. Gąbki trzeba zużywać co najmniej 2 na tydzień.