Dzieci to jeszcze można jakoś spacyfikować…
Generalnie starsi ludzie pod wpływem demencji są jak dzieci
Gorzej jak dzieci, bo ważą znacznie wiecej…
Trudniej. Dzieciaka to przynajmniej na pewnym stopniu rozwoju jesteś jeszcze w stanie opierniczyć, sprawić, by jednak było w miarę posłuszne. Starszy człowiek ma swój świat a Twoje kazania czy rady głęboko w d…
Jest trudniej. Lecz Rodzice kiedys zajmowali się nami i pewnie tez bylo im nielatwo. Dlatego trzeba miec ogromne poklady cierpliwosci. Czasem myślę, ze mialam tej cietplieosci za mało…
Dzis znioslam bym wszystko i duzo wiecej byleby moj Tato ze mna był.
@ihtiel Mam problem z Mamą. Narzeka na złe samopoczucie ale nic nie robi ze swoimi dolegliwościami - nie wiadomo czy zrozumieć - dać wolną rękę czy zaciągnąć wołami do lekarze - a tam może powie, że w sumie to jej nic nie jest…
Myślę, że tak właśnie jest. Starość sama w sobie jest wystarczającą dolegliwością. Ale przy dzieciach nie należy narzekać.
Na starość coraz częściej słucham Juli. Cieszę się też, że ona ma swój świat, bo tak to właśnie powinno wyglądać. To co jej dałam ona daje swojemu dziecku. Ale też pracuję żeby tak to było. Nie wiem tylko, czy rezultaty są wystarczające…
Do lekerza. Taka boheterszczyzna “bo co mi tam lekarz” zwykle kończy się zle.
A nadmierne umilowanie medyków zwane hipochondria jeszcze gorzej.
Niestety czasem moze nie tyle fizycznie co psychicznie nie wytrzymujesz opieki
Jak jeszcze zero wspolpracy ze strony staruszka? Bo rodzinie to można po głowie jeździć?
Trudniej, o wiele trudniej, mój tata miał demencję, utratę pamięci krótkiej, masakra…
Niestety, do tego zaniki mięśni i zmiany w stawach, skórne i manie zachowacze typu piekny i mlody?. Starosc bywa koszmarem, glownie dla otoczenia. Ale to jedna z cen postepu medycyny.
Sam jestem starszym rodzicem i trudno mi zajac stanowisko.To pytanie raczej do innych…Ja mogę się jedynie powołać na czas gdy opiekowałem się matka i moim zdaniem jest to o wiele trudniejsze.
Dziecko często patrzy na Ciebie bezkrytycznie jak na autorytet.Szukajac bezpieczeństwa i opieki,predzej czy później z ufnością się temu podda.
Ze starszymi tak się nie da.Nie dość ze wszelkiej maści choroby to jeszcze uprzedzenia, ubzdurane przez lata niechęci,malkontenctwo i upór bo przecież oni, starsi,zawsze wiedza lepiej i ich doświadczenia nic nie przebije.Czesto to prawda ale przecież nie zawsze…Ludzie starsi są zmęczeni i niekiedy strasznie ciężko jest do nich “trafić” lub do czegoś przekonać…
Mam nadzieje ze jeszcze się nie łapie na ten mało optymistyczny obraz…
Zaliczone 2/3
Ale jak uslyszysz o matki po co mnie urodzila? Powinnam byc synem i do tego miec rodzinne powiazana z Jahwe? No tak. Matka jest do ustalenia i miekoniecznie tym czego szukasz
A weź nic niemów …
Z rodzicami jest trudniej - czasem to ciężka fizyczna praca. Czasem są tak duże zaburzenia poznawcze, że nie ma już oporu i własnego zdania. Jest za to fizjologia, z którą trzeba się uporać. Na dodatek często jest bagaż rożnych doświadczeń, nie zawsze pozytywnych. Jeśli relacje były ok, ciężko z kolei patrzeć na negatywne zmiany w rodzicach. Trudno też dorosłym dzieciom wejść w rolę opiekuna własnych rodziców. I perspektywa odchodzenia w przeciwieństwie do wchodzenia w życie przez dzieci. Widoczny u nich progres, rozwój, pozytywna zmiana.
Zawsze jest niezawodny cytat, zasłyszany od mojej bliskiej koleżanki: jak Rodzicielka szarżuje to ona rzuca po prostu: „ Ja się na świat nie prosiłam”. Jeśli ktoś ma dzieci może jednak usłyszeć: Twoje dzieci Ci za to odpłacą! Zobaczysz!!!
Gwoli pocieszenia. Otóż, każdy z nas będzie takim starszym rodzicem. Prawdę mówiąc, ja już jestem. Nie będę ukrywał, czasem trapi mnie myśl, jak to ze mną będzie za lat kilka. Na razie jest ok, ale nic nie trwa wiecznie.
Jest różnie - choroba i brak samodzielności nie zawsze związany jest z wiekiem.A wiek nie zawsze oznacza zależności od pomocy innych osób.
Dziś po Wawie chodzą dziarscy staruszkowie z furażerkami na głowach i granatami za paskiem. Mam nadzieję, że to atrapy a nie artefakty zachowane z powstania.
Ostatnie lata moich rodziców, to mama w łóżku z respiratorem i bardzo jasnym umysłem, tata sprawny fizycznie z demencją - utrata pamięci krótkiej. I na tę przypadłość, to on był za sprawny fizycznie, dziecko z siłą dorosłego mężczyzny. Potrafił nawet otworzyć pralkę w czasie prania. Robił jeszcze lepsze numery.
Demencja i różne stany otępienne to niestety zmora naszych czasów. Taka jest chyba cena postępu w medycynie, permanentnego stresu, w którym żyjemy, złej jakości powietrza i żywności.