Jesteście od czegoś uzależnieni?
Nie wiem.
Mam swoje nawyki, ale uzaleznienia?
Dobry torcik wedlowski nigdy nie jest zły
Nie masz od tego dużego zadka?
A czy ja pisze, że taki torcik to do zjedzania w ilosciach przemysłowych?
Kobiety z wiekiem tyją. Większość
Roznie z tym bywa. Sporo zalezy od trybu zycia
Ale fakt hormony czesto swoje robią.
Ale jak mawiała moja cioteczna babka? W Oswiecimiu grubych nie było.
Jadla sporo, ale do poznej strosci tryskała energią, jakies tramwaje, autobusy? Przeciez to pare przystankow
Mi tam nie przeszkadza, że mężczyźni dziadzieją, hodują mięsień piwny i nie piorą skarpet. Bo z nimi nie żyję.
Ruch to podstawa. Ja czasem 4 razy dziennie po piwo do żabki lecę.
Kolego, zasada 1000 kroków dziennie jest jedna z pierwszych rad lekarskich w Hiszpanii - czyli codzienny spacer.
Ale taki na spokojnie - swoim rytmem i bez koniecznosci myslenia o klopotach.
Ludzie się uzależniają, bo coś im się zaczyna podobać, bardziej, coraz bardziej i już wpadli… Ja mam niegroźne uzależnienia. Jestem uzależniona od ludzi, zakupów lub przynajmniej chodzenia po sklepach, od internetu, działalności plastycznej i próbowania czegoś nowego.
Psa se kupię. Będzie mi po piwo chodził.
Od ludzi? Współczuję
Bernardyna?
Bo z tego co piszesz w Twojej okolicy mniejszy mialby problemy jakby ktos piwo przyuwazyl?
To spokojna dzielnica. Kosę w wątrobę dostają tylko obcy, ci z Sosnowca i fani Legii Warszawa
Miałam taki moment, że rozpaczliwie rwałam się do ludzi. Zawirowania życiowe to spowodowały. Planowałam którego dnia z kim się spotkam. Wyrywałam się z domu. Teraz jestem na takim etapie, że jestem spokojniejsza, wiem gdzie są życzliwe osoby i zabiegam o relacje, więzi, ale już nie ma paniki, umiem być sama i umiem zapewnić sobie atrakcje.
Ja trzymam ludzi na dystans. Tylko niezbędne kontakty i sprawy
Dobrze, że napisałeś “większość” .
Ja codziennie robię ponad 20 tyś kroków. Chociaż nie, w weekendy trochę mniej.
Ja jestem uzależniona od sprzątania.
W sumie ja też. Pedant.