A to nie wystarczy zaimportowac z Haiti? Tam maja nadprodukcje
Jest ich teraz cos 12 milionów, bo nie ustaja w wysilkach…
Tylko chyba tam o Bismarcku nie slyszeli…
Powiedz tylko mamie i siostrze, że chcesz zostać wyswatany, to już one natychmiast i odpowiednio się tym zajmą.
A ja wręcz odwrotnie, W drugim życiu chciałabym mieć więcej dzieci Zresztą zawsze marzyłam o trójce
No dobra @joko … najpierw piszesz odezwę do Devila i obwiniasz go o za spadek dzietności, po czym w kolejnym wpisie wyliczasz, jakim to złem jest małżeństwo, a posiadanie dzieci to już masakryczna masakryczność. Tak go z pewnością nie zachęcisz.
o wiesz - muszę prawdę pisać. Ja nie Putin, a Devil to nie ruskij sołdat, żebym miała go okłamywać, że wszystko jest lekkie, łatwe i przyjemne
Nie chodzi mi o lansowanie patriarchatu, tylko stwierdzam fakty. W społeczeństwach, gdzie taki model wciąż obowiązuje, dzietność jest wciąż dodatnia i nie trzeba wymyślać koła na nowo, żeby to stwierdzić. A najlepszym przykładem jest społeczeństwo Izraela, gdzie wśród społeczności wyznającej ortodoksyjne wartości, wiążące się również z patriarchatem, dzietność jest znacząco wyższa, niż w części społeczeństwa, gdzie żyje się wg. zachodnich wzorców cywilizacyjnych. Ortodoksyjny patriarchat w ich rozwiniętym społeczeństwie wcale nie oznacza jakiejś niewoli kobiet. Mają one taki sam dostęp do dobrodziejstw cywilizacji, chociażby jak medycyna czy ochrona prawna, jak każdy ichni obywatel. Więc jednak da się.
Do Twoich wywodów w dalszych akapitach popartych wyświechtanymi sloganami internetowych “mędrców” nie będę się odnosił … przez szacunek do samego siebie.
Napisałaś całą prawdę, czy tylko jej część? Jakoś ciężko mi uwierzyć, że małżeństwo i posiadanie potomstwa nie ma żadnych pozytywnych aspektów.
Ależ oczywiście, że ma. Jest jeden warunek: taki , że mężczyzna jest partnerem i nie próbuje nawet rządzić i wymagać, tylko tak samo jak jego kobieta sprząta, pierze, prasuje, gotuje i zajmuje się dziećmi. I wtedy jest świetnie.
Jak jest podział na pana i służącą, to wszystko się i tak rozpada, bo żaden człowiek nie ma ochoty być niczyją służącą.
Nie wypowiadaj się za wszystkich. Nie od dziś wiadomo, że są osoby, którym to odpowiada. Oczywiście to jakaś niszowa mniejszość, ale stwierdzenie “żaden człowiek” mija się faktami.
Udany związek nie koniecznie musi oznaczać równego podziału w praniu, sprzątaniu i tak dalej, tylko na zadowoleniu obu stron, poprzez osiągnięcie w pełni akceptowalnego konsensusu przez obie strony.
W społeczeństwach, o których piszesz, cały obowiązek prowadzenia domu i wychowywaniu dzieci spada na kobiety. Nie mają one nic do gadania, mają tylko “służyć”. Dziwisz się, że kobiety chcą inaczej żyć? swobodniej? mieć coś do powiedzenia w rodzinie ? w społeczeństwie? mieć swoje pieniądze? decydować o sobie? zdobywać wykształcenie, a później je wykorzystywać?
Nie wiem, jak wygląda system emerytalny w tych państwach. W wielu pewnie nie ma żadnego, ale może się mylę.
Ależ oczywiście. Zawsze duszę się ze śmiechu widząc mężczyzn, którzy nawet kichnąć się boją bez pozwolenia żony. Widocznie są osoby uwielbiające taką podległość. Masz rację pisząc, że to niszowa mniejszość. Stąd właśnie ta trudność w dogadaniu się, bo każdy wolałby “rządzić” w związku.
Fakt. Większość męskich samców alfa nie toleruje w związku kobiecego samca alfa.
No i stąd właśnie rozpad związków i brak dzieci. To, że mężczyźni nazywają siebie samcami alfa czy innymi wcale się nie musi podobać normalnym zrównoważonym kobietom i dla takich alfowiczów zostają tylko te słodkie z różowym fartuszkiem i gumowymi rękawicami. A dużo takich nie ma, bo kobiety wolą być ludźmi a nie samiczkami czy samcami.
Rozsądna z Ciebie samica.
A z Ciebie ugodowy samiec
To wszystko są fakty i absolutnie nie tego nie neguję. Wyżej pisałem, że nie moją intencją jest promowanie patriarchatu, tylko podałem fakt, że odejście od tego modelu prowadzi do spadku dzietności. Napisałem również wyżej, że taki model wcale nie musi być obarczony samymi negatywami, bo na przykładzie ortodoksyjnego społeczeństwa w Izraelu udało się wypracować ucywilizowany system patriarchatu, gdzie nawet rozwody bywają częstokroć o wiele prostsze, niż w ich nieortodoksyjnej społeczności.
No cóż … wiesz o mnie tyle samo, co ja o Tobie.
He he he… Ale za to jakie wnioski wyciągamy!!!
Aaale z nas mądrale!