W roku 1989 w 18 dni opanowałem język angielski w taki stopniu, żeby mieć swobodną konwersację z konsulem na rozmowie kwalifikacyjnej na emigrację do Kanady. Wtedy była dla mnie to sprawa życia lub śmierci. Albo wyjazd do Kanady, albo powrót do Polski, armia na przynajmniej 2 lata i wegetacja bez mieszkania. Zawiadomienie o rozmowie kwalifikacyjnej miało przyjść na przynajmniej 6 miesięcy przed rozmową, ale pojawiło się na 18 dni przed rozmową, kiedy praktycznie straciliśmy już nadzieję na wyjazd. Wtedy nastała panika. Walk-man na uszy, 24 taśmy z kursem angielskiego i przyswojenie 1200, a może i 1500 słów plus gramatyki w 18 dni. Rozmowa kwalifikacyjna przebiegła pomyślnie, na zakończenie usłyszeliśmy “welcome to Canada”. Dwa dni po rozmowie miałem pustkę w głowie, a po przylocie do Kanady musiałem się uczyć angielskiego ponownie.
Na badaniach lekarskich do emigracji małżonka w ciągu dwóch minut zapamiętała kolejność wszystkich liter na tablicy do kontroli wzroku, żeby ukryć, że na jedno oko nie widzi dobrze i wyrecytowała wszystkie wskazane linijki bez zająknięcia, żeby nie stracić punktów do emigracji.
Kilka lat wcześniej. Spawacz wymieniał tłumik w Fiacie 126p. Z jakiejś przyczyny lewarek zawiódł i samochód obsunął się na spawacza. Ten zaczął krzyczeć. Mój ojciec chwycił “malucha” i przewrócił go na bok, uwalniając spawacza. Potem upadł na ziemię, i przez 3 miesiące nie wstał z łóżka.
Do czego jesteśmy zdolni w sytuacjach kryzysowych? Na ile znamy nasze organizmy?
Gratuluję! Tusk tez się nauczył angielskiego w krótkim czasie, gdy został wybrany na prestiżowe międzynarodowe stanowisko. Czego nie można powiedzieć o innych politykach.
Troszkę mi to naciągane z tym spawaczem. W 126p tłumik wymieniało się od góry nie podnosząc auta… Oczywiście wyciągało się pod samochodem po rozkręceniu ale był tak łatwy do wyjęcia… Wiesz to mi przypomina historię mojego wujka który twierdził że w maluchu by wyjąć silnik trzeba odkręcić tylne koła… Wracając tłumik w kaszlaku trzymało 6 śrub. Po 2 na kolektorach i dwie na obejmie. Do żadnej z nich nie wchodziło się pod auto. Cały demontaż tłumika to było koło 15 minut jeśli śruby na kolektorach nie zapiekły się. Ale co do obalenia malucha na bok. No to jest realne był po prostu lekki.
Angielski od zera w 18 dni???
Te pustke w glowie mialem po zrobieniu CCTV licencji w pazdzierniku.Na 80,odpowiedzialem prawidlowo na 69…Dzisiaj dalbym rade zdac ale max moze ok. 40
Byl w szkole taki chlopak ktory po prostu byl najszybszy.A ze dobrze jednoczesnie gral w pilke,wyzwalał we mnie nadludzkie sily.I raz na pelnej szybkosci własnie tego goscia wyprzedziłem i strzeliłem!Pamietam to jak dzisiaj bo on mial brata blizniaka i po tej akcji tak sie kłocili ze sedzia chcial ich obu usunąc.Z boiska i z ławki…
Na poczatku kariery,mialem w radiu wroga.Nie byla to osobista sprawa ale on nienawidzil,a jakzeby inaczej ze wzgledow politycznych,dyrektora.Po moim debiucie,zaczał paralizowac grafik przychodząc i znikając,jak mu sie podobalo.Oczywiscie wylecial ale przez 2 miesiace to ja"gasilem pożary",mając dyżury przez blisko miesiac bez dnia przerwy.Potem…Trudno mi bylo w to uwierzyć…
Jakieś podstawy miałem z podstawowej, ale słabiutkie. Niemiecki też miałem w szkole, ale też słabiutko, przecież w szkole tak naprawdę nikt nigdy niczego się nie nauczył, oprócz tego jak się uczyć.
Po przyjeździe do Niemiec opanowałem niemiecki w 3 miesiące do tego stopnia, że przy okazji załatwiania jakiejś sprawy w urzędzie zgarnęli mnie na tłumacza. Mózg chłonął w młodym wieku jak gąbka. Teraz już trochę gorzej, ale w moim zawodzie musisz się uczyć praktycznie ciągle, więc trening jest
Nie w tym samochodzie. Blok i głowica aluminiowa a poza tym śruby są od góry nie od dołu. Konstrukcja jest tak prosta że wyciągnięcie silnika w całości z tłumikiem to 30-40 min.
sporo daje jak masz nauczyciela, dla ktorego jezyk ktorego uczy jest jezykiem ojczystym, tylko wtedy grozi, ze zlapiesz akcent regionu, z ktorego pochodzi…
Nie spotkalem takiego nauczyciela za moich szkolnych czasów.Po prostu ich wlasciwie nie bylo.
Na skale w ogole dostrzegalną,jest to zjawisko ostatniej dekady,moze troche wiecej.
mnie czesciowo spolonizowani Niemcy uczyli. ale niemiecki jakos moja najsilniejsza strona nigdy nie byl. cos tam w glowie zostalo, ale mocno juz zardzewiale.
Przeszedlem w liceum droge przez mękę bo aż dwoje nauczycieli,zresztą bardzo dobrych,uznało ze"zdolny ale leniwy".No i jazda z tym collinsem! Inni mieli po 2-3 stopnie a ja 8-10.Bo,jak mawiała jeszcze inna pani prof.“tylko systematyczne dreczenie daje efekty”
A mimo to,najlepszą dla mnie szkołą byly 3 lata w customer’s service dla National Express [autobusy dalekobieżne]
I nie tam jakis cockney z Londynu!To mozna ugryzć migiem.Gorzej jak stajesz oko w oko z gosciem z Newcastle lub z Liverpoolu.O Szkotach nie wspominając…Człowiek sie zastanawia czy to jeszcze angielski…
Ale o czym mowa?Bo jesli o sytuacji w świecie to nawet Mahatma Ghandi bis,w pojedynke nic nie zmieni.
Natomiast odpowiedzialność polega takze i na tym aby robic cos co ma sens a nie jest rzucaniem sie na niemozliwe.
Nie wiem o ile jestem starszy od Ciebie ale glodnych nie spotkalem w zyciu zbyt wielu.Natomiast spotkalem setki jesli nie tysiace takich ktorzy albo sami sie wpedzaja w nedze albo bronia sie rekami nogami przed pomocą ktora wyklucza czy to alkohol czy narkotyki.
W Polsce to nie jest takie oczywiste ale w Anglii zobaczylem ze pomóc sobie czy innym,jest jedna z najprostszych rzeczy pod słoncem.Wystarczy chcieć.