Jak w temacie? Na ile szkola ma uczyc i po co?
Ilość reklam jest porażająca.
A dodakowo? Robienie z dzieciakow malych terrorystow domowych?
Ja rozumiem, ze normalne dzieci instynktownie wybiora wagary
Jak w temacie? Na ile szkola ma uczyc i po co?
Ilość reklam jest porażająca.
A dodakowo? Robienie z dzieciakow malych terrorystow domowych?
Ja rozumiem, ze normalne dzieci instynktownie wybiora wagary
Cała przyjemność z wagarów psuje teraz Librus. Wystawiasz tylko mogę za próg szkoły a rodzice już o tym wiedzą.
Wczoraj miałem okazję obserwować przeszczęśliwe dzieciaki bez smartfonów. Z okazji festynu ludowego zorganizowano im pokaźny ogródek z typowymi atrakcjami, jak zjeżdżalnie, huśtawki i inne takie. Ponadto sympatyczna para młodych ludzi zajęła się młodymi wracając do starych zapomnianych zabaw, które ja pamiętam ze swego dzieciństwa. Dzieciaki na parę godzin zapomniały o świecie, tak się w to zaangażowały.
Rozradowana duża trzoda szalała szczęśliwa aż miło było obserwować.
Będąc dzieckiem, nigdy się nie cieszyłem z końca wakacji.
No to wyrabia w młodzieży instynkt ucieczki.
Zawsze mozna telefon zostawic w domu. Albo popracowac przy zbieraniu truskawek i kupic drugi na kartę?
Ja już nie pamiętam jak to było z powrotem do szkoly. To prehistoria i może już nieprawdziwa.
Ale teraz w polskich szkołach jest taki system elektroniczny - rodzice mogą patrzeć na oceny, uwagi i frekwencję. I wszystko w czasie rzeczywistym. Sprawdzają nauczyciele listę obecności i natychmiast rodzic wie, że jego ancymno coś zakombinował.
Bez przesady. Nadzor elektroniczny? Da się oszukać. Czlowiek wymyslil?
A jak sie maja do tego prawa dziecka? Do prywatnosci?
Kazdy system na pewnym etapie wchodzi na rachunek prawdopodobienstwa.
I staje sie niewydolny ze wzgledu na nadmiar danych.
Ważniejsza jest wygoda i szybkość komunikacji niż czyjeś prawa.
Tak sądzisz?
Nadmierna kontrola rodzicielska powoduje, ze tracisz zdolnosc decyzyjna. Czyli mowiac po ludzku? Samodzielnosc myslenia.
Pewnie tak ale takie teraz czasy, że szaleć trzeba po lekcjach.
I jakże często nic z tą wiedzą nie robią ;(
Kiedyś usłyszałam od rodzica: a pani, to nigdy na wagary nie chodziła?
Jakie prawa dziecka są łamane przez Librus???
Dziecko dziś ma same prawa, a zapomina się o obowiązkach. Ma chodzić do szkoły, ma się uczyć, ma przestrzegać regulaminu, ma… i co z tego, jak nawet rodzice tego nie wymagają? Martwe przepisy.
Prawo do prywatności?
Wyjdzie ze szkoły i wpadnie pod tramwaj - wina szkoły,. bo niedopilnowała. Już wolę użerać się z nimi (rodzicami i dzieciakami) niż mieć prokuratora na głowie.
Co do chodzenia do szkoly? Problematyczne jesli dzieciak jest samoukiem. Indywidualny tok nauczania czy nieobecnosc usprawiedliwiona? Ale tu faktycznie masz racje, duzo zalezy od rodziców. A wlasciwie wszystko. I tu widze “czarna dziure” w sensie pokoleniowym. Między ekonomia polityczna komunizmu i dzikiego kapitalizmu.
Rodzice? Różnie z tym bywa? Od czasu kiedy zalegalizowano rozwody, zycie na kocia łapę z limbo prawnym w postaci konkubinatu? Juz nie mowi sie o dziecku z nieprawego loża, testy DNA , choc zawodne sa.
Ja wiem, przeklenstwem jest, obys cudze dzieci uczyl?
Jest możliwość nauczania domowego. Fajna sprawa, ale tylko wtedy, gdy ma się odpowiedzialnych i mądrych rodziców. Sporo rodzin już z tego korzysta. Ale czy to rzeczywiście pomaga dziecku? To zależy. I tak, jak piszesz, wszystko zależy od rodziców.
Szkoła ma uczyć, ale nie da się uczyć kogoś, kto jest w domu wrogo nastawiany do szkoły i nauczycieli. Komu się wmawia, że jest najmądrzejszym, najzdolniejszym, najwspanialszym dzieckiem, bo zderzenie z rzeczywistością bywa bolesne. To temat-rzeka.
Zgadza sie.
Czy ja moge miec normalne dziecko? Takie ktore do szkoly chodzi uporządkować zdobytą wiedzę?
Czyli na klasówki?
@gra ja tak mialam.
Zniechecenie do nauki? Problemem dla mnie jest wymaganie rodziców, masz miec same piątki, msza co niedzielę i co sąsiedzi powiedzą?
Nie mamy takich samych żołądków, a tym bardziej mózgów. Ale pewne zachowania to nauka od małego.
To jest jedno z pierwszych zdjęć tryptyku Guzowatego
Konczy sie?
Problem szkoły leży głębiej. Najpierw dziecko trzeba wychowywać, później uczyć żyć wśród ludzi, a szkoła ma tylko przekazywać wiedzę, uczyć jak się uczyć, pomagać w wychowaniu. Jak to robić jeśli ma skrępowane ręce i zakneblowane usta?
Nauczyciel nie może powiedzieć o dziecku nic złego. Wszystko musi być zakamuflowane, ubrane w kwiatki, bo rodzic rozpęta burzę. Ile razy to przerabiałam Uczeń złapany na paleniu w szkole, a rodzic idzie w zaparte: wydawało się pani, MÓJ syn nie pali/nie przeklina/nie kradnie/ nie bije.
Gadać mi się na temat już nie chce
Akurat nie mialam tego problemu. Tata byl z pokolenia co to Hitler zabronil uczyc podludzi byl samoukiem.
staral sie nadrobic zaleglosci w mojej osobie.
Co z tego wyszlo? Powtorzylam model nauki - ma sprawiac przyjemnosc, a nie byc “obowiazkiem szkolnym”
Owszem roznie z tym bywalo, ale mialam szczescie, ze Łódź wtedy byla miastem, gdzie dostep do wiedzy i publicznych bibliotek byl.
Nauczyciele z partyjnego nadania mni nie lubili. Delikatnie mówiąc.
@gra idea postrzyżyny i internatow? Nie jest taka glupia.
Ale wtedy juz duza czesc przejmuje “system” i rodzice powinni miec tyle do gadania co żyd w obozie koncentracyjnym
Ja bardzo się cieszyłam!
Ale ja zupełnie nie o Tobie, tylko współczesnych dzieciakach. Od 15 lat? trudno wyczuć od kiedy mamy degrengoladę w szkole i ubezwłasnowolnionych nauczycieli. I nie będzie lepiej, dopóki nie zaczniemy wymagać wychowywania dzieci, a nie tylko kupowania im gadżetów, posyłania na dzieciatki dodatkowych zajęć, albo chodzenia do sąsiadki na ploty, byleby uciec przed własnym dzieckiem, nie rozmawiać, nie bawić się z nim, nie wpajać i egzekwować właściwych zachowań…
Kiedyś sama powiedziałam, że jeśli szkoła ma ODPOWIADAĆ za wychowanie dzieci (był taki okres, że wychowywanie próbowano przerzucić na szkołę) to należałoby je skoszarować, a do domu wysyłać tylko na czas ferii i wakacji. Dziś wielu rodzicom ten pomysł by się spodobał.
To jest problem.
Zrownowazenia wplywu rodziców, czesto fanatykow z przystosowaniem do realiów.