Jestem niepomiernie odporny na ten cały gaslighting. Szybko się orientuję w każdej próbie manipulacji moją osobą i biorę byka za rogi. Nawet mój kot się tego nauczył i zaakceptował.
Osobiście też nie lubię manipulować nikim.
Pod sam koniec lat 70 pracowałem przy budowie Huty Katowice. I tam jeden z przełożonych stosował nieładne sztuczki wobec nas. Niektórzy, faktycznie, jak te owce wobec niego byli. Ale to ja go szybko wmanipulowałem w sytuację, w której nie było ani jednego świadka i w sposób zdecydowany zakończyłem te jego poczynania wobec mnie.
Wydaje się, że to próba złamania kogoś… a im dłużej jakieś toksyczne zachowanie trwa i człowiek się nie “wyłączy” na nie- to “zgaśnie” w nim radość, energia, życie… Wszystko trwa w czasie…próbować mogą z każdym, choć wydaje się oczywistym, że kobiety mogą być atakiem częściej…
Ludzie dają sobą manipulować codziennie. Przez reklamy i promocje. Za wszystkich stoi psychologia. Nawet wielkość talerza w knajpie i dekoracje nie są przypadkowe.
Huty Ferrum? Manipulacje też wyczuwam… jestem na nie wyczulona aż zanadto. Nienawidzę tego i się dystansuje, a im bardziej się dystansuję tym bardziej ingerują w mój świat… tak na ironie… tak zauważyłam, że tak to działa. Taki mechanizm…
Zawsze i wszędzie znajdzie się ktoś, kto będzie na kogoś chciał wpływać. I ten ktoś ma znakomite wyczucie, kto jest na to podatny. I wtedy nie odpuszcza. Ale takich, jak ja omijają. To taka moja życiowa obserwacja.
Ja z tych co lizać upy nie potrafią, no ni uj nie potrafię. Próbowałam… by się sprawdzić w tym, ale nie czuję się w tym dobrze Przestalam, jestem sobą, im bardziej naturalniejsza tym bardziej czarująca w oczarowaniu… kogoś. Nie każ mi teraz tego tłumaczyć
Mówi się nieraz o psychozie narodu, to znaczy ma to inna nazwę w tej chwili nie pamiętam, ale za czasów Hitlera z całą pewnością miało miejsce. Ale wtedy bycie asertywnym nie pomagało, “krnąbrnych” Niemców też zamykano w obozach kulka w łeb i do widzenia.