Ja nigdzie mentalnie chyba “na stałe” nie jestem.
Ale lubię mieć “bazę matkę” - tez nie musi być ciągle ta sama.
Jakby się tak dogłębniej zastanowić, to dzieci już mieć nie będę, ale energiczna jestem, więc na coś się przydam.
Muszę się jeszcze zastanowić
Brawo Ty
Tak pieska zostawisz?
Nie lecę. Na ziemi mam pracę i rodzinę. Umrę nim nasza planeta stanie się niezdatna do życia
Optymista…
Zapuściłem już korzenie więc w grę wchodziłaby jedynie wycieczka.Już nie ten wiek na wywracanie wszystkiego do góry nogami…
Poza tym…Od “Wojen gwiezdnych” wolę “Zaginiony świat”,Conan Doyle’a
Nie ma takiej opcji, on leci ze mną.
No tak, jak to ma byc Ziemia-bis to i Gwiezdne wojny preprequel i piętnaście wersji co porabiaja wnuki i prawnuki Hana i Lei nakrecą…
Rozważyłbym taką opcję.
A w życiu! Jeszcze bym spotkała tam jakiegoś maska albo innego mającego o sobie wysokie mniemanie i musiałabym z nim być zamknięta tyle czasu W samolocie to przynzjamniej jak ktoś wariuje to lądują po drodze i delikwenta kajdankują i out a tu?
Nawet kelner w kawiarni jest ograniczony jak go klient dręczy…—> Pokłócili się o rachunek. Kelner dźgnął klienta
Nie. Ziemua to mój dom, nie ciagnie mnie w kosmiczne przestrzenie.
Edit mojej wypowiedzi. Nie, ponieważ mam kilka rzeczy do zrobienia. Na kosmiczne podboje przyjdzie czas. Ale nie teraz.
Zbyt daleka droga do planety podobnej do naszej. Nawet na Marsa nie dolecieliśmy
Kolego, może to nie bedzie lot a przemieszczenie w przestrzeni?
I czasie?
Może i tak. Póki co możemy sobie pomarzyć
Niektorzy nad tym pracują.
Zwykle teorie, nawet czasem zwariowane daje sie zrealizowac wraz z postepem technicznym.
lot na Marsa jest wyzwaniem a co dopiero za układ słoneczny (sprecyzuję do jakiegoś najbliższego) .
Zakładam że ta bariera jest w miarę pokonana - nikt przecież nie chciał by spędzić całego życia w kosmosie. Cisną się mi same stwierdzenia torpedujące cały pomysł. Skoro planeta nowa, czyli do zbadania - misja ściśle wojskowa, korporacyjna, lub kolonia karna.
Kiedyś jak chciało się uciec, wystarczyło jechać w Bieszczady. Nie było telefonów, prądu, ludzi -dzicz. No i jeszcze jeden, albo dwa plusy: każdego było stać i jak ci znudziło, było cię stać by wrócić do ludzkości😁