Dokładnie effka
Paradoksalnie mam więcej czasu dla siebie gdy jestem w pracy, szybciej skończę moge tu czy tam wyskoczyć… A w domu dłużej śpię, potem na spokojnie sniadanie a jednocześnie moja rodzinka ciągle coś chce. Albo czekam na moją córkę…czekam… czekam… ile czasu ja tracę czekając na nią.
O innych nie wspominam, swoj wiek mogę podać
Kazdy dom i kazda praca,razem tworzą osobną specyfikę.Ja tez mam teraz w pracy sporo czasu.Ale ja juz tak mam ze aby robić co swojego-prywatnego,musze byc raczej na swoim gruncie.
A ja nienawidzę czegoś co wielu ludzi uwielbia - długie spanie, celebrowania śniadanka, pogaduchy o niczym. Lubię coś działać.
To samo dotyczy wyjazdu na wakacje. Dziwie się ludziom którzy jadą gdzieś po to by siedzieć na dupie, opalać się i żreć w wypasionym hotelu.
U mnie jest szybko - pobudka, szybkie śniadanie i wyjście (najlepiej w dzicz, trudnym szlakiem). Po drodze jakieś flaki albo kiełbaska. Powrót wieczorem, prysznic i tv albo internety.
Jeszcze to że juz od dziecinstwa tak mam że potrafię się spiąć zadaniowo. Np w liceum w normalny dzień to odrabianie lekcji wlekło mi się do nocy a i czasem nie zdążyłam. A jak miałam w planach wieczorowych dyskotekę, kino lub teatr to myk myk i szybko, sprawnie wszystko porobiłam przed czasem.
Przeciez gadasz tu o kompletnie niczym,calymi godzinami;)))
Pierwszego i trzeciego tez nie cierpie.Podobnie jak lenistwa.Ale śniadanie,rzecz świeta!!!
A to nie zawsze.Nie lubie naglych wyzwan czy konieczności.I przede wszystkim nie znosze jak mnie ktos pogania.
Bo to internet. Miejsce relaxu. Można się wygłupiać i gadać o głupotach. Nikt cię tu nie zna.
Sa tacy ktorzy twierdzą ze wiekszosć sie tutaj zna na wylot
Co zresztą moze miec cień prawdy bo ludzie sie spotykają.
Większośc to nie ja
No…W tym przypadku to takze nie ja.
Tylko idiota mówi jak jest naprawdę ludziom z internetu.
Nie staram sie dociekać.Chyba ze ktos mnie sprowokuje lub poprosi o jakis"udział" w problemie.Spotkaniom tez nie mowie"nie" ale…Przez 13 lat pobytu za granicą,udaly mi sie tylko 2 spotkania.Z ludzmi nie z tego forum.Ja zresztą nie za bardzo tu pasuję.
Jak zechcę sie z kimś spotkać to pójdę na sympatie albo tindera.
Wole nie wiedziec o czym mowisz:))
Ja mam tak liczne grono znajomych ze szkół ze nigdy mi okazji nie zabraknie.Za granicą przechodzi sie rozmaite nastroje i internet jest pomocny jak…pub
Od dawna nikt nawet nie wspomina o spotkaniu użytkowników pytamy. Chyba za duże cięcia kadrowe były
Ci co mieli sie spotkac,juz to dawno zrobili.A to ze 2/3 ludzi przepadło i raczej nie wroci [procz tych dla ktorych “5 minut slawy”,oznacza wejscie tutaj z okrzykiem:“hej,dawno mnie nie bylo,co u was slychać?”] oczywiscie spraw nie ulatwia.
Śmieszne że tacy myślą że ktoś za nimi tęskni i pamięta
Pewna obyczajowość w takich momentach,kojarzy mi sie ze spotkaniami nalogowych alkoholików