Miałem ostatnio bardzo dziwny dzionek, w którym czułem się chyba najgorzej w całym swoim życiu.
Ogólnie nie choruje, ostatnio mam jedynie problemy z uchem, gdyż przytępił mi się nieco słuch w prawym uchu i Pani laryngolog stwierdziła, że mam lekki stan zapalny i przepisała leki, które od tygodnia biorę - co prawda z słabym rezultatem poprawy (przynajmniej jak na razie).
Obudziłem się tego dnia i już gdy otworzyłem oczy widziałem na nie bardzo dziwne. Wszystko było bardzo jasne oraz niewyraźne. Noszę okulary, więc zawsze jest nie wyraźne ale tym razem było jeszcze bardziej rozmazane. Dodatkowo moje pole widzenia było ograniczone przez taką otoczkę, która przypominała wodę. Miałem wtedy takie uczucie otępienia, które towarzyszyło mi cały dzień.
Zaburzenia widzenia przeszły po około 10 minutach - samoistnie.
Głowa mnie ćmiła, miałem uczucie jakbym miał głowę wypełnioną czymś po brzegi. Miałem tego dnia na drugą zmianę. Miałem zgłosić UŻ ale z racji tego, że 2 osoby są na urlopie i 2 na l4 wiedziałem, że takowej nie dostanę. Łyknąłem przed wyjściem ketanol i przeszło. Niestety przeszło tylko do czasu.
W pracy siedziałem na kasie, z racji tego, że byłem jedynym pracownikiem tego dnia. Kasowałem ludzi na stojąco, ponieważ jeszcze coś tam pomiędzy klientami robiłem i do kasy doskakiwałem. Nagle poczułem, że robi mi się słabo. Gdyby nie to, że przysunąłem sobie krzesło pewnie był upadł. Momentalnie ręce zrobiły mi się zimne jak lód i mnie samemu także zrobiło się zimno, mimo panującego okropnego upału. Zszedłem na przerwę i posiedziałem na socjalu. Po powrocie z przerwy wszystko ustąpiło i już nie wróciło.
Gdy pisałem moje objawy przypomniał mi się pewien nocny epizod, który nie wiem czy jest związany z powyższym czy też nie ale go napiszę.
Obudziłem się w nocy. Był czerwiec więc noce były raczej ciepłe. Zaczęło mną trząść. Trząść tak jak przy wysokiej gorączce. Przykryłem się po uszy i się trząsłem z zimna. Po 15 minutach tak jak się pojawiły tak ustały.
