Pisząc o procesie stałym nie miałem na myśli tylko wynalezienia maszyn parowych. Piszę o ciągłym rozwoju powodowanym rozumem człowieka. Od maczugi, ogień i wynalezienie koła po dzisiejszą automatyzację. Technologia, którą dzisiaj dysponujemy, jest kolejnym ogniwem łańcucha ludzkiej wynalazczości. Maszynę prostą, czyli dźwignię stosowano już w czasach biblijnych. Nawet cep, kiedy go wymyślono był takim ogniwem. Albo proca, łuk. kusza, armata. a na początku ciskało się kamieniem. Wiesz ile lat mają pierwsze kopalnie rud, które przerabiano na metale? Zaczęło się od siły mięśni ludzi i zwierząt oraz wykorzystywania praw przyrody, a długość czasu, który był potrzebny do kolejnych etapów technologicznych nie ma nic do rzeczy. Proces był wolny, ale stały i nic go nie powstrzymywało. I stale przyspieszał. I to miałem na myśli, pisząc o nieuchronności. Gdyby nie to zjawisko, nie moglibyśmy ze sobą rozmawiać, taki sposób, jak rozmawiamy.
Piszę o cywilizacji w której my żyjemy i z której się wywodzimy.
@okonek to, że takowe konstrukcje, jakie były w kulturach Inków czy Majów, byłyby dziś jeszcze nie do zbudowania, to nie jest do końca prawdą. Opinia ta pochodzi sprzed stu lat i niektórzy ją z uporem podtrzymują dla sensacji. Kiedy dokonywano odkryć tych cywilizacji, czyli ponad 100 lat temu, ówczesna technologia budowlana stała na niższym poziomie, niż dzisiaj i ona nie dałaby rady. Faktycznie, nie wiemy, jak to wybudowano, bo budowle są, a śladów budowania nie ma. Ale nie w tym rzecz. Zobacz, wystarczyło zderzenie z cywilizacją posługującą się wyższym stopniem technologicznym i jak to się dla Inków, Azteków skończyło.
W takim razie pytanie: gdzie są granice etyki. Jaskrawym przykładem może być przykład filmu “Wyspa” i kogo będzie stać, by posiadać “sobowtóra”, bo NFZet raczej nie będzie sponsorować takich programów.
jest bardzo wiele pytań otwartych.
Przyjmując że automatyzacja to tylko początek, to patrząc tylko ekonomicznie zakup każdej “maszyny”, to nie są tanie pieniądze. Producenci wliczają to w kosz t towaru. Wcześniej czy później nastąpi w zrost produkcji gorszej jakości ( co już teraz widać). Czeka nas wzrost konsumpcjonizmu, bo ktoś to przecież musi kupić.
Oplacalnosc takich konstrukcji na dzien dzisiejszy warpliwa, orzechow sie mokroskopem nie tlucze, aczkolwiek rozwiazania techniczne niektorych projektow przy owczesnej szczuplosci srodkow zaskakuja - przykladem uprawy tarasowe z drenazem czy wszelkiego rodzaju akwedukty.
Ale albo nasza wiedza o przodkach mizerna, albo byli pomyslowi i pracowici sadzac po efektach? Szkoda, ze po tych pomyslach i umiejetnosci zorganizowania pracy niewiele sladow zostalo.
Co do Majow, Inkow czy Azteków to nie tylko technologia, ale przede wszystkim wierzenia i struktura spoleczna byly przyczyna upadku w starciu z konkwista.
I stworzyłeś tam nowy dom, Co z tymi co porzucili dom i żyją na dwa domy, Decyzja o przenosinach nie jest łatwa. Co jeśli “ci/wam” nie wyjdzie w nowym miejscu. Co z dziećmi jeżeli są?
Mozna zyc i na trzy domy
Co do dzieci? Podroze ksztalca, stacjonarny system nauki a szkolach zbiorczych to stosunkowo nowy wynalazek. Problem to odpornosc psychiczna na zmiany i ludzkie gadanie - wedrowki po swiecie nie kazdemu odpowiadają, ale uważam, ze o tym kazdy powinien sie przekonac na wlasnej skorze. Sa tacy, ktorzy beda szczesliwsi w kurnej chacie w Patagonii niz w wielkomiejskiej cywilizacji. Choc od niej sie nie ucieknie…
Oczywiście że kształcą - (dla większości) jak jeżdżą na wycieczki. Zafunduj całej rodzinie w tym np dwojgu dzieciom co roku zmianę przedszkola/szkoły w tym zmianę kraju. Na pewno to przeżyją - pytanie jak?
Do tradycyjnego kr9jenia skory,potrzebny jesttylko noz i stalka do jego ostrzenie.
Do plotera tnacego niestety potrebni sa tez sewisanici,mechan8cy,elaktrycy,ktos musi napisac program,ktos musi go modyfikowac.
No i taak mysle,ze jedna osoba nie wyprodukuje takiego plotera,bo noz juz tak.
A wiesz jaki noz jest najlepszy do krojenia skory?
Zuzyta sprezyna z zegara mechanicznego,wiec do produkcji nozy nie zatrudnia sie nikogo,jest odzysku
Znalam takich - dzieciak byl zsocjalizowany, posluguje sie poza polskim hiszpanskim, francuskim, angielskim i czeskim. I ma w tych jezykach cos do powiedzenia. Globtroterem nie jest, aktualnie mieszka we Francji. A urodzil sie w Niemczech - rodzice poznali się w obozie dla uchdzcow w latach 80. Teraz po wedrowce przez Holandie i Hiszpanie mieszkaja w Czechach. Owszem nie każdemu, jak pisałam taki tryb zycia musi odpowiadac. Ale niech nie robi z siebie meczennika na zasadzie “znowu w zyciu mi nie wyszło, bo okolicznosci nie pozwolily”
No moglem siedziec i czekac na manne z nieba,narzekac,jak to mnie los pokaral,tez wyjscie.
Nie powiem,ze taka decyzja jest latwa.
Jednak nie naleze do tych(i cale szczescie)by rozkminiac temat miesiacami.
,kto nie ryzykuje w pace nie siedzi’'))
Moj nastawienie bylo takie.
Jade lapie pierwsza nadarzajac sie prace i,by miec z cego zyc i rozgladam sie za lepsza.
Pierwsza to byl montaz mebli ,sklep upadl,jednak wlasciciel polecil mnie do malego warsztatu szewskiego,stamtad trafilem do firmy,gdzie pracowalem do konca.
Dla dziecka, to bardzo duży problem. Dziecko potrzebuje stabilności. Zaczyna zawierać przyjaźnie, uczy się zacieśniania relacji. Weź, wyrwij go teraz ze środowiska w którym już się odnalazł i rzuć na głęboką wodę, w zupełnie innym miejscu. Dzieci bardzo źle znoszą zmianę szkoły, a co dopiero kraju. Oczywiście wiele zależy od samego dziecka. Dziecko przebojowe, pewne siebie poradzi sobie, ale jeśli jest nieśmiałe?
Taki problem mialem z synem,przyjechal nibyna swieta.
Gdy sie dowiedzial,ze nie bedzie wracal do Polski,byl normalnie wsciekly.
Teraz juz dorosly,z9naty,mowi,jak to dobrze,ze tutaj jestm,nawet slyszec nie chce o powrocie.
Trudno, żeby teraz jako dorosły wracał do Polski W końcu większość życia spędził w innym kraju. Ja piszę też o zmianach mniej drastycznych (z Wąchocka do Sierocka). To już jest ogromny stres dla dziecka.
Wiesz, miałam ucznia, którego matka zabrała do Anglii gdy chłopiec miał 4 lata. Matce coś tam nie wyszło z facetem, więc postanowiła pojechać do RPA, później jeszcze gdzieś. Gdy chłopiec miał 10 lat wróciła do Polski. Dziecko powinno być w 4 klasie, a nie znało j. polskiego. Problem przerósł samą matkę, bo po 3 miesiącach zostawiła chłopaka u babci (która nie znała angielskiego) i wyjechała w świat szukać szczęścia.
To dorosły, rodzic musi podejmować swoje decyzje odpowiedzialnie, bo MOŻE, ale nie musi zrobić krzywdę własnemu dziecku.
A tu juz wchodzi w gre ,nieodpowiedzialnosc matki.
Syn juz po dwoch latach pobytu we Wloszech,nie chcial slyszec o powrocie.
I byl caly czas z nami,teraz to 9nnas ,zostawil’',wuprowadzil sie do swojego lokum))