I tyle Twojego.
Ale kiedyś wreszcie tą teściową zostaniesz.
I tyle Twojego.
Ale kiedyś wreszcie tą teściową zostaniesz.
To samo mówię Juli…
Stanie się to szybciej, niż on sam się tego spodziewa.
Gdy byłam dzieckiem topiłam się i kilka lat pożniej potrąciła mnie też ciężarówka na pasach miałam wtedy 17 lat (więcej nic mi się nie przypomina teraz).
W obu przypadkach byłam chyba za młoda na uczucie z pytania. Za pierwszym razem pamiętam, że walczyłam ile się dało.
W drugim to była ledwo sekunda, zdążyłam odwrócić się widząc jak samochód na mnie pędzi może to mnie uratowało, bo wspomniana ciężarówka uderzyła w plecak na plecach, przewracając mnie tylko i skończyło się na strachu, który przyszedł później i wielkim siniaku na udzie.
W ogóle to była sytuacja wielce szczęśliwa i jeśli ktoś wierzy w anioła stróża to było ich tam na krzyżowaniu kilku lub jeden z super mocą.
Wariat prowadzący ciężarówkę jechał w deszczu z wiele za dużą prędkością. Mnie potrącił na pasach, stracił panowanie nad pojazdem i zatrzymał się na samochodzie zaparkowanym na poboczu, a za tym uderzonym samochodem stała grupa ludzi, która przyszła na pogrzeb, bo to działo się wszystko przy cmentarzu. Kierowca ciężarówki mógł zabić wtedy najmniej kilka osób. Skończyło sie na moim siniaku i jeszcze fiat był do “wyklepania”.
Nie. Wydaje mi się, że jest to li tylko klasyczna figura stylistyczna używana w literaturze.
W rzeczywistości swoje minione życie często rozważam raczej w chwilach spokoju i samotności a nie zagrożenia. Wtedy po prostu nie ma na to czasu, trzeba działać!
Tez sie topilem ale mialem 5 lat wiec o czym tu wspominac.Poza tym,w chwilach zagrozeń,jakichś"ciosów" od zycia,raczej cała para idzie w unikanie ciosu,katastrofy a nie w slajdy z dzieciństwa lub innych,dawno minionych lat…
@collins02 , gdy się topiłam, miałam mniej lat niż Ty. Nie broniłam się wcale. Byłam bezwolna i właśnie slajdy były. Obrazy, z których każdy był jakąś historią. I co najzabawniejsze - niczego mi nie było żal - było to takie jak gdybym miała iść na spacer do nowego, nieznanego mi jeszcze miejsca. Trwało to dosyć długo, ale może tylko w moim odczuciu długo, bo w takich momentach chyba czas płynie inaczej.
@Bingola to nie tylko literatura. To prawda. Tak się dzieje naprawdę, przynajmniej ze mną tak się działo. Wypadłam im z łódki. Ojciec od razu za mną skoczył. Nie trzeba mnie było nawet reanimować, bo nie straciłam świadomości. Ale będąc tam pod wodą wiedziałam, że umieram (a pojęcie śmierci było już mi znane). I nie bałam się i wcale się przed tym nie broniłam. Może jeszcze nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego jak to jest naprawdę.
I nie wierzę w powiedzenie, że wola życia jest odruchem i że jest najsilniejsza. U dzieci (przynajmniej wtedy u mnie) nie ma żadnej próby ratowania się.
Jakim cudem mozesz to pamietac lub byc pewną ze pamietasz?I o jakim zyciu mowisz w wieku lat 4???
Ja tez sie topiłem mając 5 lat, i pamiętam tylko strach, krzyki, i ojca biegnacego w moją stronę
A ja …bomble powietrza buczące mi nad głową gdy opadałem.Potem nic i reanimacja na jakichs deskach…
@collins02 mam bardzo “wczesną” pamięć. Opowiedziałam rodzicom kiedyś jak umeblowane było nasze mieszkanie, z którego wyprowadziliśmy się do nowego, samodzielnego wtedy, gdy miałam rok i 9 miesięcy. Byli zaskoczeni ale wszystko się zgadzało. I do tej pory umiem sobie przypomnieć, jak w tym mieszkaniu było. Nawet w którym miejscu zwykle stało krzesło i że zielony kaflowy piec miał wnękę i gdzie stało moje łóżeczko, a gdzie łóżko rodziców. Wszystko za wyjątkiem łazienki pamiętam.
No to jesteś niesamowita. Kiedyś dawno na starym Pytamy był temat “Jakie jest wasze najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa” i z tego co pamiętam ktoś pisał, że pamięta coś jak miał rok. Wtedy nie wierzyłem, ale Tobie trudno nie wierzyć
Ja pamietam od trzeciego roku.
Ja od czwartego!
Mi to się wydawało normalne, że ja to pamiętam (to umeblowanie i gdzie w kuchni zawsze siadała babcia, gdy nas odwiedzała i że po lewej stronie domu był ogródek i że drzwi do kuchni były po prawej stronie od wejścia, a do pokoju po lewej, a do pana, który mieszkał też w tym mieszkaniu były na wprost wejścia (tylko drzwi od łazienki nie pamiętam, a ponoć była). Wszyściusieńko pamiętam. Myślałam kiedyś, że wszyscy tak mają.
Byc moze to o mnie chodzilo bo pamietam widok z wozka na wowczas dobudowywane skrzydlo mojego pozniejszego liceum.
Ja jednak nie zakladam ze to pamieć.Rownie dobrze moglem ze 2-3 lata potem,widziec pocztowke lub wstpniaka z Glosu Wielkopolskiego.
Pamiecia nazywam raczej cos co do czego nie mam watpliwosci.A to zaczyna sie w wieku tuz przedszkolnym gdy mialem 5-6 lat i otarlem sie o sanatorium z podejrzeniem ospy.Plus ta plywalnia i samo przedszkolez ktorego…wylecialem z hukiem
Czyli, że każdy ma z pamiętaniem wczesnym inaczej. Ja nigdy później w tym mieszkaniu nie byłam. Dzień wyprowadzki, gdy miałam rok i 9 miesięcy był ostatnim dniem mojego pobytu tam i w ogóle pobytu w tych okolicach.
Każdego szkoda
A to z pewnoscią.Gdyby wszyscy pamietali to samo lub od tego samego momentu to juz raczej nie bylibyśmy ludzmi
Nie wiem. Dziewczyny często zmienia.
Moje slajdy życiowe zaszły do roku w dzieciństwie, z tym że były rozmyte, ostre były od okresu ok. 1,5 roku. Tyle co wówczas potwierdziła mamą. Ale były i inne szczegóły których ja nie powinienem znać lub pamiętać, ale one się ujawniły, łącznie z rodzicami moich rodziców - ci zmarli krótko przed moim urodzeniem, podobnie było z mamą taty. Nie wiem jak i dlaczego, wiem że rodzice jednak uczciwie tłumaczyli te fakty i je potwierdzili