Moja śp. mama przynosiła kiedyś mojemu dziecku taką strzelającą zabawkę. Synek się spytał “co to jest” - a ja powiedziałem wtedy mami: “No, wytłumacz teraz wnukowi, że to jest zabawa w zabijanie ludzi!”
Albo zwierząt?
Na węglu bym zarobił.
Czy osobie ,która ciągle i nieustająco próbuje zrzucić kilka kilogramów wypada podarować czekoladki lub cukiereczki…?
Wypada. Ja dostałam m.in. chałwę, a też chciałabym co nieco zgubić. Uważam, że prezent bardzo trafiony! Pyszna jest!
Pozostałe prezenty też trafione, chociażby dlatego, że ktoś wybrał to dla mnie, poszedł do sklepu, poszukał, zapłacił, zapakował, przyniósł i położył pod choinką. I to wszystko zrobił dla mnie. Jak taki prezent mógłby być nietrafiony?
Czekoladki jak czekoladki, ale ciuch o numer za mały? Bez mozliwosci wymiany?
To bylby juz sadyzm.
Gumki do wlosow… 2 tygodnie temu scielam wlosy i nie moge ich zwiazac osoby od ktorych je dostalam wiedzialy o tym i mogly po prostu mi ich nie dawac
te same osoby daly mojemu chlopakowi chusteczki do czyszczenia grilla, a tesciowi ekologiczna folie spozywcza
aaa jeszcze babci dali kamień w kolorach jej ulubionej druzyny pilkarskiej
Nie rozumiem Twej chęci płaczu, ale skoro masz taką potrzebę, uszanuję to.
Każda zabawka może spełnić jakąś rolę w edukacji, a już na pewno niejedna zabawka militarna będzie wielokroć lepsza dla dziecka, niż smartfon.
To jest już Twój problem, że czegoś nie rozumiesz.
Zabawka militarna będzie dobra, jak pozostanie poza zasięgiem rąk dziecka. Smartfon i treści na nim wyświetlane będzie lepszy od zabawki militarnej, kiedy te treści rodzice będą kontrolować i czasowo ograniczać do nich dostęp.
Zabawki militarne?
Dozowac nalezy z umiarem.
Niestety ludzkosc wykazuje niezwykla inwencje w zakresie upijania się (lub innego odrywania mozgu od czynnosci myslenia) i wzajemnego wyrzynania sie.
Pozbawienie dziecka wiedzy jak sie przed tym bronic rez nie jest rozwiazaniem.
Tylko z jednego,małego korytarza,spodziewałem sie,nie wiadomo czego Spotkała mnie jednak miła niespodzianka.
I,podsumowując,nie było żadnego nietrafionego!Rzadkie ale prawdziwe!
A juz zapach Versace,wskoczył na top w moim rankingu!!!
Miałbyś rację, gdyby to wszystko działo się w idyllicznym świecie, jaki objawił się w Twej wyobraźni. Ale zejdź na ziemię i rozejrzyj się, a bez trudu zauważysz, że drenaż mózgów powodowany elektroniką w rękach dzieci jest bezsprzecznie wielokroć większy, niż zagrożenie ze strony zabawkowych pistoletów.
@okonek Niemałą część dzieciństwa spędziłem z kolegami na zabawach w Czterech pancernych czy kowbojów i Indian, lecz o dziwo żaden z nas nie wyrósł na psychopatę czy rasistę, a przez przebywanie w grupie nasze zdolności społeczne rozwijały się nieporównywalnie bardziej, niż obecnemu pokoleniu komunikującemu się przez ekraniki, że nie wspomnę o aktywności fizycznej i przebywaniu na świeżym powietrzu. Z resztą, nawet w świecie psychologii zdania na temat zabawkowej broni są podzielone i nie ma jakichkolwiek badań na jednoznacznie określających szkodliwość takich zabawek. Ba, niemała część specjalistów w tej dziedzinie wymienia nawet ich zalety. Natomiast opinia odnośnie smartfonów jest w tej branży bardziej skonsolidowana i ogólnie negatywna.
PS. Znajomy z pracy zabraniał swym synom zabawek związanych z bronią, ale w tym roku i tak spędził kilka godzin na izbie przyjęć w związku z założeniem szwów na głowie swej pociechy, bo zamiast plastikowego karabinu, dał do zabawy solidne, drewniane klocki edukacyjne.
Czy Twoj kot robil za Szarika zamiast psa?
Czasem z z braku chetnego do roli taty Cartwright przejmowalam obowiazki jako mama.
Fakt, ze nic nie zastapi bezpośrednich kontaktów, mnie to ciagle zaskakuje, ze obecna dzieciarnia nawet siedząc w jednej lawce “rozmawia” przez komunikator zamiast odezwać sie do kolegi czy kolezanki?
A rodzice? Nie wszyscy, ale wiekszosc bezradna, bo albo nie mieli zadnej stycznosci z komputerami czy netem, albo zatrzymali się na poziomie gier na atari (skadinad niektore były calkiem fajne) a teraz bezmyslnie kupuja dzieciom najnowoczesniejsza technologie nie licząc się ze skutkami.
I z tym, ze w tym momencie ich potomkow wychowuje “ulica” jak to sie za dawnych czasow okreslalo😉
Czyli net ze wszystkimi jego wadami.
Kot ignorował nasze zabawy. Paza tym napisałem, że bawiliśmy się w Czterech pancernych, a nie Czterech pancernych i psa … przeważnie we trzech.
Czyli jak w brydzu, zawsze brakowalo czwartego i gralo się z “dziadkiem”?
Ja walcze na co dzien z zabawkami militarnymi. I zabawami w strzelanie. Jakos dawno nikt nie strzelsł… Chyba juz się nauczyli
To dorośli nieodpowiedzialnie i z lenistwa wetknęli w ręce dzieci takie rzeczy jak TV, komputer i smartfon. Kto pokazał dzieciom, że istnieją Czterej pancerni, kowboje i Indianie? Kto pokazał dzieciom obraz wojny i przemocy? Gdyby nie telewizor, to na podwórku bawilibyście się w jedną z przeczytanych bajek Brzechwy, braci Grimm, albo Andersena. Czy w XIX wieku dzieci bawiły się w Napoleona albo jeszcze wcześniej w Aleksandra Wielkiego?
Wszystkie rzeczy, które wymyślili dorośli i które cywilizacyjnie pchają ludzkość do przodu, mają dualistyczną naturę. Z jednej strony są dobre, z drugiej natomiast stwarzają zagrożenie. Samochód zawiezie nam doopsko z punktu A do punktu B, ale samochód może też przetrzepać solidnie nam doopsko. Komputery i smartfony służą nam, ale jednocześnie stwarzają zagrożenie. Pieniądz i banki też nam służą i stwarzają zagrożenie. Tak samo jest obecnie z galopująco rozwijającą się sztuczną inteligencją. Będzie służyć ludzkości, ale już teraz widać, że może ludzkości zaszkodzić.
To rolą dorosłych jest ograniczanie dzieciom dostępu do tych dobrodziejstw. Niestety pchamy im to wszystko bezmyślnie w ich bezbronne rączki i główki, ufając, że czynimy dobrze. Wystarczy nam błysk radości w oku dziecka, gdy dostanie komputer/smartfona i mamy zgubne wrażenie, że w czasie gdy dziecko wpatrzone jest w ekran, my mamy czas wolny dla siebie.
Dziecko jest jak gąbka i nasiąknie tylko tym, w jakim środowisku przebywa i jakie wzorce zostaną mu wpojone.
Mojej córce nigdy nie pokazaliśmy, że istnieje smoczek. Nie chodziła jeszcze wtedy, więc nie miała możliwości wyjść w świat, by zobaczyć, jakie pokusy tam czyhają. Nie biegaliśmy później, jak rodzice innych dzieci po dentystach i ortodontach, by skorygować uzębienie i zgryz. TV ograniczaliśmy do 45 minut dziennie, a treści, które oglądała były selekcjonowane (zobaczyłem wtedy, że Teletubbies wcale nie są takie głupie, jakby dorosłemu mogły się wydawać). KOmputer/tablet też 45 minut dziennie i treści selekcjonowane. Pierwszy telefon był jedynie telefonem do komunikacji. Smartfona dostała w wieku 13 lat. Zostało jej wpojone, by nie czuła zazdrości, że inne dzieci posiadają i korzystają z różnych sprzętów. Pokazaliśmy jej alternatywę. Książki i aktywne życie bez elektroniki. W wieku 8 lat samodzielnie napisała opowiadanie o Ptaszku Fistaszku. Nie na komputerze, na papierze. Do tej pory jest ono w archiwum jako jej pierwszy twór, bo już wtedy postanowiła, że będzie pisarką. Mieliśmy pociechę z pociechy.
Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie. Gdyby rzecz odnosiła się globalnie i dorośli podchodzili do wychowania swoich dzieci z głową, to idylla świata nie musiałaby się objawiać jedynie w naszej wyobraźni. Byłaby rzeczywistością.
.niesytety tak nie jest. ubolewam.
Co do bajek braci Grimm? Jak to przeczytasz w dziecinstwie to odpornosc na amerykanskie horrory gwarantowana nudne i mało pomyslowe są.
Podobnie ma sie rzecz z Biblią. Wszystkie kryminały pozniej wydaja sie wtorne.
Fakt, że gdyby rodzice potrafili i chcieli odpowiednio dawkowac przeplyw wiedzy do mlodych mózgów (szkoly, przeladowane ilością zarowno uczniów o rozmaitych predyspozycjach jak i mozliwosciach tego nie sa w stanie zapewnić) to moze swiat bylby lepszy?
W kazdym razie wychowanie bez aktywnego udziału rodziców jest hodowlą.
Tylko jesli rodzice tez z hodowli?
Powinni otworzyć oczy i zapatrywania, a nie ślepo wierzyć, że wszystkie dobrodziejstwa cywilizacyjne pozytywnie wpływają na rozwój dziecka.