Chętnie poznam okoliczności i sytuację.
Jestem osobą szczupłą i jeden typ w szkole nazwał mnie kiedyś “Auschwitz”. Trochę mnie to zabolało ale nie tak by wpadać w depresję i ciąć żyły mydłem. Innych obelg nie pamiętam.
A najładniejsze nazwy? Nie było takich. Wołali mnie po imieniu lub nazwisku. Norma. Może kiedyś jakaś fajna dziewczyna wymyśli coś ładnego.
przywaliłeś mu?
Nie.
To był początek szkoły. Byłem wtedy dość nieśmiały.
Najładniej to oczywiście dziewczyny, które do mnie wzdychały (Misiu, Puchatku, itp) a najbrzydziej? No cóż, nie ma co wspominać jakichś patologicznych sytuacji z menelami, czy innymi tego typu osobami. Tu na starym Pytamy sie zdarzyło kilak razy, najbardziej pamiętam odzywkę multikontowca, miłośnika filmów i PiSu, który nazwał mnie potomkiem sowieckich żołnierzy śmierdzących dziurawymi skarpetami.
haha bardzo ładnie
Bardzo poetycko Cię nazwał. Czy to był poeta?
Raczej palant
ale kreatywny
Viluś- uwielbiam.
Sporo tego było.
Te zle- nie wiem bo w sumie spływa po mnie wszystko co nie jest prawdą. Na starym Pytamy ktoś mnie nazwał "sowiecką kuxxą’
Gagusia- tak tata do mnie mówił całe życie.
Az sam sie o Diabelka prosisz.
Najdziwniej…Truskawa To komplement w zalozeniu tej dziewczyny bo jej sie ponoc snilo ze jestem bohaterem Strawberry Fields Forever,The Beatles
Najgorzej,pewne bydle,lysy dres ktory kazdego dlugowlosego nazywal pedalem…Zostal rozjechany na moscie przez dwa wozy i nigdy juz sie nie pojawil w naszym pubie…
A tego co lubilem bylo wiecej…Coolman,Ayala [pilkarz],artysta [tez wyobraznia pewnej pani…] radioman…
Wszystko to jednak epizody bo na trwałe byłem Coolman i dla wielu z liceum,jestem do dzisiaj…
Duzo bylo
Sentyment mam do Pchly Szachrajki
Źle tu mnie nazwała kiedyś koleżanka @Vilemo . Wyzwała mnie od ćpunów. Nie mam jej za złe . A Najładniej czy najfajniej? Bo ciekawie i fajnie nazwano mnie grizli jako miśka…
Coś malo tego…Ludzie nie mieli swych ksyw???
Kiedyś wołali tygrys, pantera, w wojsku byłem pająk hm zanim chorąży użył mózgu, ? jak wejść po ścianie bez drabiny, gzymsów, odgromów, kabli itd do sali na 1 piętrze, przez okno by kolegę odciąć z wieszaka, potem długi, kierowniku i został kaziu. Czemu akurat tak to nie wiem, specjalnie tym się nie stresowałem i nie zwracałem uwagi, bywało że dziewczyny wołały piękny byle zaczepić
Kiedym młodzieńcem był, kilka razy niezależnie od siebie, nazwano mnie Delonem i ta ksywka na pewien czas przywarła do mnie. To było miłe dla mnie. Ale najbardziej podobała mi się mija rodzinna ksywka, kiedy żona i córeczki nazywały mnie bezikiem.
Pewna koleżanka w odległych czasach, nazwala mnie eunuchem, bo nie chciałem z nią dogłębnej znajomości, a inna z podobnego powodu, pedałem…
No i też zdarzyło się, że był taki, który za głośno do mnie powiedział, że jestem skurwysynem. Myślę, że po tym, jak zareagowałem już nigdy nie obraził niczyjej matki.
Rodzina i znajomi mówią mi po imieniu. I tak jest ok.
I jak łądnie!
Ladnie - Asieńsko Rostomiła - mój matematyk w liceum,
a najbrzydziej…żal wspominać… Zwłaszcza niecenzuralne …