Jestem pracownikiem urzędu skarbowego w dużym mieście. Niedługo stuknie rok, kiedy tam pracuje, a z pozostałymi ludzmi z mojego dzialu (czterema) jestem wciaz na pan. Dodam ze mam 29 lat, jestem facetem, a pozostali to same (cztery) kobiety lawirujące wokol 50 roku zycia. Kazda z kazdą jest na ty, tylko ja jestem wciaz panem i przez to mowie do nich “pani” i z czasem przeszkadza mi to coraz bardziej. Dodam, ze przez pierwsze dwa miesiace byla w tym dziale dziewczyna o trzy lata mlodsza ode mnie i byla z nimi na ty duzo szybciej (zanim przyszedlem pracowala juz ponad rok) i podobno to one zaproponowaly jej przejscie na ty kiedy mnie jeszcze nie bylo. Od listopada jest w innym dziale, wiec jak czasem wpadnie w odwiedziny, to slodko na ty ze soba rozmawiaja, a do mnie nieustannie panowy dystans. A na miejscu tej dziewczyny przyszla nowa, tez okolo 50 i tez jestem panem dla niej.
Jak myslicie, jesli same nie zaproponowaly skrocenia dystansu, to znaczy ze nie warto zainicjowac tego z mojej strony? One sa starsze, wiec to chyba one powinny proponowac, a mnie właśnie nie wypada, nie?
Wymyśliłem, że zaproponuję przejście na ty w rocznicę mojego pierwszego dnia, czyli 16 września, i przyniosę do pracy, zamiast cukierków, butelki piwa Tyskie, oczywiście nie namawiając ich, żeby otworzyły od razu, tylko dopiero w domu. Wiecie, takie zabawne nawiązanie do tej słynnej kampanii reklamowej “Przejdźmy na TY”.
https://www.youtube.com/watch?v=LCUdh9uhEAo
Fajny pomysł, czy żenujący? Czy powinienem w ogóle nic nie robić i czekać aż same zaproponują? Co sądzicie? Chętnie przeczytam opinie ludzi, którzy sporo wiedzą o przechodzeniu na “ty”. Może macie jakieś doświadczenia jak to u was wyglądało i znacie uniwersalne zasady z tym związane.
Pozdrawiam serdecznie i liczę, że pomożecie.
Jakbyście mieli problemy z napisaniem tutaj, to jestem na Facebooku. Krzysztof Milbert. Naprawdę mi zależy.