To też prawda, że już trzy tygodnie i zleciało jakoś.
Praca na pewno w tym pomaga.
monotonia dnia powszedniego.
jak to mowia? rok nie wyrok?
Czy w więzieniu czas tez tak szybko mija? Ktoś, coś??
ja wiem to od ludzi.
ale monotonia powoduje, ze masz wrazenie, ze cos bylo wczoraj a nie tydzien temu.
Psychika mi lekko siada, przekorne ze mnie cielę, źle znoszę narzucanie mi czegokolwiek.
Im lepsza pogoda, tym lepsze moje samopoczucie… czyli aktualnie całkiem dobrze
Wiele osób doświadcza takich ograniczeń pierwszy raz.
Mam nadzieję, że z tego złego co się dzieje ludzie, szczególnie młodzi wyciągną dobre wnioski na przyszłość.
Ojjj tak pogoda ma duży wpływ na samopoczucie. Nadchodzące dni maja być bardzo przyjemne.
E tam, byle do zimy i z górki będzie
Wczoraj po raz pierwszy w zyciu,bralem udział we mszy przez YT.Nasz ksiądz nadawal ze swej kaplicy…Dziwne uczucie ale w 5 minut sie oswoiłem.Wiem ze te Świeta bedą wlasnie takie.Ja go widze,on mnie nie
Ale najwazniejsze ze jest kontakt.Własciwie taki sam jak na żywo.Na swoj sposób nawet wygodniej bo nie musze jechac do miasta obok po 12 godzinnej zmianie
To tylko niedogodność.Poradzimy sobie.
Ja już od początku kwarannranny tak. Nasza wiejska parafia nowoczesna tak ze on line mozna wejść do 24/7 a wszystkie nabożeństwa transmitowane.
Tobie współczuję bardzo ze do rodziny nie możesz przyjechac. Tak dlugo i nawet na swięta.
Silny jestes. Podziwiam.
Moje życie już wcześniej przypominało to kwarantannowe: w domu, blisko domu, lokalnie, praca zdalna wieczorami… Brakuje mi jednak wychodzenia: ulubionych zajęć fitness, łażenia po sklepach żeby tylko pooglądać, kawy i obiadów na mieście, wyjścia na plac z dziećmi z okazji ładnej pogody. No i mieliśmy pierwszy raz od trzech lat wyjechać na wspólne 2tygodniowe wakacje.
Tak zupełnie szczerze jak chyba nigdy dotąd odpowiem.
Byłam jedną z pierwszych w Polsce, która zaczęła wychodzić w masce na dwór wbrew zaleceniom lekarzy, którzy prawili, że maska jest niezbędna wyłącznie dla objawowych.
Nie, nie panikowałam, po prostu myślałam po swojemu.
I nie trzeba było tu geniusza czy logika, który nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa zarażenia przez chorego, który się nie stosuje do zaleceń i ma gdzieś noszenie maski by sam nie zarażał. Dlatego od początku chroniłam się sama w ten sposób, na czuja…
Na początku pandemii ludzie na ulicy widząc mnie “uzbrojoną” pukali się w czoło jak też niejednokrotnie widziałam ich pogardliwe uśmieszki. Teraz, w dobie niedoboru masek zaczepiają mnie i pytają skąd ją mam i gdzie kupiłam… Ostatnio nawet zaatakowała mnie starsza kobiecina wyzywając mnie od różnych, że z maską na twarzy paraduję a do kościoła nie chodzę się modlić. Oczywiście zignorowałam te krzyki idąc dalej do sklepu, bo z kim tu dyskutować…
A że jestem w grupie podwyższonego ryzyka i doskonale wiem, że gdybym załapała to świństwo, to marny mój los nawet z respiratorem, o które w dodatku coraz ciężej u nas. Poza tym mieszkam z Mami, która posiada tzw. choroby “współistniejące” i jest już bardzo leciwa wiekowo, więc wiem, że od mojej dyscypliny zależy również i jej życie. Dlatego tak bardzo chucham na zimne od początku.
Mój syn (wciąż pracuje wyjeżdżając na szczęście samochodem a ja drżę o niego) co dwa tygodnie robi mi większe zakupy w markecie i dzwoni do mieszkania zostawiając zakupy przed drzwiami - a machamy sobie na powitanie i pożegnanie na odległość kiedy już schodzi ze schodów. Kontakt mamy netowy lub telefoniczny.
Co czuję? Czuję strach i obawę by to cholerstwo mnie w końcu nie dopadło . Śledzę codziennie rano informacje na temat w necie i na TVN24, którą to moja Mam ogląda właściwie bez przerwy.
Póki co, dzięki własnej narzuconej dyscyplinie jestem zdrowa, ale to “ALE” dobija mnie najbardziej.
Przecież nie mam wyboru…Nawet gdybym poszedl pieszo przez Europe,nie wpuszczą.I dobrze!
Nie ma obecnie gorszej rzeczy niz migracje…
Na szczescie jest taki wynalazek jak skype.Poza tym,zadne z nas nie jest bezczynne.Są jakies male plusy ktore trzeba dostrzegać…
Pracuje w świeta…Mielismy byc razem w Anglii…Przezyjemy
Również planowaliśmy wyjechać w maju, teraz nie ma co o tym nawet myśleć.
Córka ma w maju 18 stkę. Nawet wstępnie zarezerwowała sobie salę. sama! Dobrze że wstępnie, bez zaliczki, bo nic z tego. Jest rozczarowana. Ja jej tłumaczę że ok zrobimy takie małe urodziny wśród najbliższej rodziny. A reszta jak się juz skończy epidemia. W czerwcu lub lipcu lub kiedykolwiek…
Jedziemy na tym samym wózku ale Ty i tak masz u mnie"30" i inaczej Cie nie potrafie kojarzyć.
Pamietaj ze strach oslabia odporność.Trzeba cos robic a nie tylko uciekac.Zreszta wiem ze Ty to wiesz.
Nie jest powiedziane ze"marny Twoj los".O tym decyduje szereg czynnikow i jak dotad,nie ma wspolnego mianownika.Umieraja sportowcy a 100 latkowie,zdrowieją…
Po raz pierwszy chyba,doceniam obecnosc sieci w moim zyciu.Wiem,mam muzyke i ksiazki…Mam filmy ale…czlowiek to stadne zwierze i potrzebuje czegoś wiecej.I tak to troche teraz czuje…
Czas dla ludzi o pozytywnym przeslaniu.Krolowa wczoraj pokazala jak to sie robi…
Jest zle.Bedzie gorzej…Ale w tym wszystkim nie mozna sie zatrzymac i polozyc spać.Szkoda tego zycia by bylo.I tak nie mamy nic wiecej.
Od lat mam zawsze przy sobie żele antybakteryjne, często bywam w podróżach i nie było gdzie rąk umyć, więc zawsze je kupowałam. Rękawiczkami i maseczkami nie interesowałam się szczególnie.
Rękawiczek duża paczka w domu jest, bo używałam ich przy sprzątaniu kociej kuwety i czasem przy sprzątaniu. Co do maseczek to nie mam i nie szukałam by zakupić. Zgodnie tu akurat mówią, że one nie chronią, a jak już je się nosi to trzeba to robić bardzo umiejętnie, często zmieniać i wyrzucać, ale jak one komuś podbudowują poczucie bezpieczeństwa to niech sobie nosi.
Osób w grupie ryzyka z dodatkowymi chorobami w rodzinie mam wiele. Bardzo mnie to martwi. A jak mój czy córki organizm zareaguje na wirusa też nigdy nie wiadomo.
Przyjdzie czas ze te choroby wspolistniejace,trzeba bedzie doprecyzowac.Ludzie po,mniej wiecej,65 roku zycia, na ogoł zawsze cos tam mają"niezwyczajnego".
Mam nadzieje ze lekarze w przeciwienstwie do pismakow,dostrzegaja te subtelnosci…
Chłopak mojej córki miał osiemnastkę kilka dni temu. Oczywiście impreza się nie odbyła, nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się odbędzie. W sumie imprezy w najbliższych miesiącach są mocno ryzykowne.
I moja córka w tym roku kończy 18 lat. W grudniu, więc widzę, że mamy dzieci w tym samym wieku.