Moim wrogiem sa tez sklepy z tzw. zdrową żywnością sprowadzajaca sie do przeroznych suplementow i zachecajace do niekontrolowanego spozywania takowych.
A cola ma wiele zastosowan, nie tylko jako odrdzewiacz.
Ostatnio testowalam tez cytrynowa Fantę jako srodek do czyszczenia srebrnej bizuterii.
Nie twierdzę, że odżywiam się zdrowo.
A te sklepy ze zdrową żywnością mam w bardzo głębokiem poważaniu.
Staram się odżywiać zdrowo, nawet mam długą listę produktów do jedzenia i picia, które stale i obowiązkowo są w moim menu.
Są rzeczy, których w ogóle nie jem i nie piję, są takie, które spożywam sporadycznie a są też i takie, które mieszczą się w kategorii pomiędzy nie za często nie za rzadko. Myślę, że najważniejsze jest zdrowy rozsądek i nie popadanie w skrajności.
Oraz umiarkowanie w jedzeniu i piciu.
To znaczy tylko jedna beczulke piwa dziennie???
Mogą być i dwie…
Piwo to podobno elektrolit.
Znaczy, że co…?
Czyli, że należy pić często dużo piwa żeby się nie odwodnić.
Taki płyn co prąd przewodzi.
O herbacie z pradem to slyszalam, ale piwo?
Wyglada, ze wino bezpieczniejsze? Nie porazi w razie jakby co?
Powodów picia piwa jest mnóstwo, ale ten pierwszy, to jego szlachetny niezastąpiony smak. A jak ktoś nie wierzy, niech kolegi @benasek zapyta, bo koledze @Devil wszystko jedno co chla, aby procenta miało…
Tez wybredny, tylko udaje chojraka…
A ubooty, to co?
Mi chodzi o przewodnictwo elektryczne nie jakies tam podchody.
Po Guinnessie z irladzka whisky i do tego przez slomke mialam dosc po drugiej porcji, świat zrobil sie niebezpiecznie piekny
Przepadam za Kilkenny. Nie mieszam z niczym. Zresztą po trzech dawkach tego ciemnego piwka już zaczyna poniewierać.
Napiszę coś co Ci się nie spodoba. Nie bardzo lubię piwo. Z chęcią wróciłabym tylko do jednego warzonego w całkiem sympatycznej jadłodajni pod Bukowym Berdem.
Wybacz ale na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko tyle, że więcej zostanie dla Ciebie.
Tez lubie. W angielskim gercie na gorce niedaleko mnie bywa.
Choc Angole smola tutejsza lure, bo tania.
I znowu te wspomnienia. To bardzo odległe.
W pewnem sympatycznem towarzystwie poczęstowano mnie herbatką z rumem. W kubku znormalizownem. Pierwsza dawka smakowała mi średnio, ale rozgrzała mnie, albowiem nastałem tam z mrozu, gdyż siarczysta zima wtedy była. To wypiłem drugi kubek i już zrobiło się lepiej, a od trzeciego każdy następny był coraz smaczniejszy. Powiedziano mi, że to światło zgasło po piętnastem.
Rum i do tego na cieplo ma ciekawe wlasciwosci…
Poniewierająco - upodlające…