Nie jesteś sama, też nie przepadam za piwem.
Lubię piwko, czasem sam z siebie żartuję w tym temacie, ale nie ma dla mnie zupełnie znaczenia, jaki gust ma inna osoba. Bycie fajnym człowiekiem nie jest zależne od tego, co kto lubi, a czego nie.
Ja w Hiszpanii zdecydowanie wole kieliszek wina (i to tez nie kazdego) niz tutejsze piwa.
Zresztą, sa tacy co szpinaku nie lubia? A ja sałaty. I w ogole tych zielonych salatopodobnych jadanych na surowo, co ja królik?
Dokladnie.
Niemniej uznalem ze bez pewnych rzeczy,mozna sie po prostu obyć i nie"prowokować" organizmu.Jak sama piszesz,są rzeczy których w ogóle nie jesz i nie pijesz…
A co do skrajności?
Jak jest upał i nie ma nic innego to wypiję tę colę i pewnie mi jeszcze zasmakuje…Tak jak zasugerowalem wcześniej,od jednej sie system nie zawali…
Sam bym tego lepiej nie napisał
Szpinak uwielbiam ale na przyklad ,nawet patrzeć nie mogę na buraki…Mimo iz barszcz to moja królowa zup…
Co do win,racja.Tak jest wszedzie w basenie śródziemnomorskim.Ale nie dlatego ze piwo jest do bani ale dlatego ze są tam wina w większości cudowne!
Znam czlowieka, ktory dziennie wypijal dwulitrowa butelke coli. Zadnych kaw, herbat czy kompotow.
Zoladek mial zdrowy, ale zęby w stanie rozpaczliwym.
Taa…Mam takiego w archiwach na dole…
Nie wiem czy nie pije kawy i herbaty ale waży na moje oko,ok. 120 kg. I to bardzo ostrozna ocena…
Przeżyłem kiedyś taki przypadek. Jechałem daleko, był upał, zabrakło mi wody. W pewnym miejscu były tylko cole, więc kupiłem dwie butle. I jadąc usiłowałem gasić pragnienie. Guzik. Po kilku łykach pragnienie wzrastało. I suchość w przełyku. Po większej ilości łyków, nieprzyjemny ulepek w gardzieli. Ale, wreszcie dojechałem w miejsce, gdzie można było zaopatrzyć się w wodę mineralną. Tę drugą butelkę oddałem komuś. Ale zanim tam dojechałem, to już zacząłem kałuż wypatrywać, ale też nie było, bo gorąc.
Trzeba więcej pić.
Rany ale co Wy dzisiaj z tymi butlami???
Mowilem o małej puszce,0.33…Myślenie ze cola ugasi pragnienie,stoi wlasnie u podstaw współczesnych otyłości.Nie ona jedyna ale kto wie czy nie łapie sie na pudło.
Do picia z butli plastikowej to może bym sie zmusił na Saharze…Z braku ewentualnego wyboru jeno…
Taki łyk coli groźny nie jest. Chodziło mi tylko o to, że tym płynem trudno ugasić pragnienie. Tzn, w moim przypadku.
W każdym.To sam cukier.Ulepek.Nie wiele lepszy niz picie wody z oceanu w 50 stopniach.No ale pokaż mi takiego kto nie ma wyboru i mimo tego,nie sięgnie po płyn…
Nie jeść można dlugo.
Nie pić?Nawet nie wiem jak dlugo ale znacznie krócej…
No to coś dla poprawy humoru:
Czołga się dwóch po Saharze ledwo żyjąc. Jeden za drugim. I ten pierwszy charczy; - wody…, wody…
A ten za nim; - wody z sokiem…, wody z sokiem… i kawałkiem cytrynki…
Rozne bywa kolego - w Hiszpanii raczej polecam omijac wina slodkie, chyba, ze robione sa metodami tradycyjnymi jak metoda fondillon lub solera (te zansz pod angielska nazwa sherry)
Ja ZAWSZE omijam wina słodkie.
A w Hiszpanii,dodatkowo wszelkie likiery.
O jedzonku i piciu piszecie.
Najzdrowiej pojechać Syreną 104 lub jakimś modelem wcześniejszym,na wieś,otworzyć drzwi jadąc wolno i nałapać kur zdrowych.Gdzieś na uboczu aby dzieci nie patrzyły ubić ptactwo i opiec nad ogniskiem lub na gorących kamieniach.Zjeść bez soli i popić tanim winem grzanym.Podczas ogrzewania wyparowują wszystkie świństwa i co ważne siarka.
Ja tak co niedziele robię.
Bo u nas na Warmii to taka tradycja…
Czep sie płota.
O nas poltuszki sie tym sprzetem wozilo. syrenkanaczy się
Czy drzwi w Syrenach otwierają się “do przodu”?
W pierwszych wersjach, tak. Później “unowocześnili”…