Jak udaje wam sie zachować pogodę życia wbrew trudnościom?

No to gratuluje poczucia humoru

1 polubienie

Nie zawsze się udaje. Czasem muszę usiąść, wykrzyczeć złe emocje, czy nawet zapłakać. Zawsze po tym stawiam czoła kolejnym dniom :slight_smile:

2 polubienia

Uwazam, ze to bardzo dobry sposob, zamiast tlumienia emocji

1 polubienie

Jestem zbyt uczuciowa , dlatego nie potrafię być pogodna w trudnych dla mnie chwilach.

1 polubienie

tiaa gosc w dom? Bog w dom
oczywiscie do czasu…

1 polubienie

Nie udaje mi się to zrobić za każdym razem.
Kiedy wszystkiego jest za dużo, wtedy najzupełniej zamykam się w swoim świecie i nie wpuszczam do niego nikogo. Moje bliskie osoby wiedzą, ze trzeba dać mi kilka dni wtedy wrócę ze zdwojoną siła. Nie można ze mną nic na siłę, ponieważ efekt jest tragiczny.
Mnie podcinaja skrzydła i nogi tylko choroby, które co rusz wychodzą jak grzyby po deszczu, które chcą mnie blokować i dyktowac warunki.

1 polubienie

Jeszcze do niedawna stres rozładowywałem, męcząc się fizycznie do upadłego.
Ale i teraz, póki co, radzę sobie mentalnie. Mam twardą psychikę.

1 polubienie

Mam to samo z moja choroba i jej nieprzewidywalnymi nawrotami

Podobno wlasnie sport i wysilek fizyczny pomaga

2 polubienia

Taka pogodna twarz takie keep smile w trudnych smutnych chwilach daje skutki odwrotne - jak sie przekonalam

Zdecydowanie,tak!

1 polubienie

Już mi się chyba przestało udawać.:thinking:

1 polubienie

Szkoda
Ale moze to tylko przejsciowe?

1 polubienie

Nie wiem. Może.:thinking:

1 polubienie

Szczerze ci tego zycze
To znaczy zebys przetrwala te trudne dni, bo potem przyjda dobre! Uwierz!

1 polubienie

Mam taką nadzieję. Na razie w to nie wierzę ale może…
Nieszczęścia chodzą parami. Pierwsze: śmierć najbliższej osoby jest nieodwracalne. Drugie: odejście drugiej najbliższej osoby raczej też jest nieodwracalne.
I jak tu pogodę ducha zachować?:thinking:

2 polubienia

juz tak jest - pokolenie nowych lekarzy to niczym stazysci u dr House nie mysli, a gra
a “samoleczenie” internetowe kwitnie

1 polubienie

Nawet z tym co nieodwracalne musimy sie pogodzic, niestety

2 polubienia

@joko Wiem,ze to jest przykre,stracilem rodzicow siostre,tesciow.
Sa trafilem na wozek inwalidzki,w wieku 48lat.
I myslisz,ze gdybym sie tym zadreczal,wyszlo bymi na dobre?
Owszem,pamietam tych co odeszli,i zapomnialem,ze jestem inwalida,niezdolny dosamodzielnej egzystencji.
Tylko i wylacznie pogoda ducha trzyma mnie przy zyciu,zalamanie grozilo by kolejnym wylewem,a trzeci z reguly bywa ostatni.
Pomysl czy warto ryzykowac zdrowie,lub zycie,wlasciwie,za nic.
Bo zamartwiaiem,nikomu nie pomozesz,a sobie napewno zaszkodzisz.

3 polubienia

Tak teoretycznie to ja to wszystko wiem ale…
Jakoś sobie z tym poradzę.
Kiedyś…

3 polubienia