wiem, i jeszcze jak popryskane dla odswiezenia jakas “perfuma” z nutka piżma i jaśminu?
Hahaha… Człowiek gotów znienawidzić całkiem fajne perfumy przez takie akcje
a wiesz za czym tesknie jesienia? za zapachem polskiego lasu o tej porze roku - grzybnia, gnijace liscie, wilgoc.
to tez, ale w ogole z prefumami to tez trzeba dobrac odpowiednie dla siebie. I ich ilosc.
mialam kolege - najpierw sciana zapachu Old Spice, potem pokazywal sie ON.
O dobieraniu perfum, to potrafię dużo - nieodpowiedni zapach cudzy może mnie tylko przyprawić o ból głowy, ale swój, to do nerwicy doprowadzić i do szorowania za uszami pumeksem, żeby znikł
Zapach, który bardzo lubię? Zapach kwiatu białej koniczyny zgniecionej palcami. Żaden inny nie jest dla mnie aż tak “wciągający”, ze wąchałabym i wąchała.
Spróbuje z tą koniczyną…
Tyle ze tutaj wszedzie ostrzeżenia przed lisami i ich szczynami…
koszona trawa wymieszana z morska bryza
i niesmiertelny olejek rozany tu chyba oryginalna nie jestem
ostatnio niestety niedostepne Soir de Paris i bardziej dostepne Opium i Chanel nº5.
czasem jakis eksperyment z kwiatami (fiołki) - ale to latem na wieczor
Collins - swój ulubiony zapach, to każdy ma indywidualny. A może Ty akurat jesteś bardziej czuły na zapach żywicy z naciętej sosny lub jodły? Lub na zapach świeżego miodu? Lub na ten wydobywający się w trakcie rąbania drewna, lub koszonej trawy? Niektórzy lubią zapach smaru, świeżego asfaltu lub smoły. Ile ludzi - tyle upodobań.
Ja zapachów letnich już nawet nie dobieram. Aqua di gio Armaniego (woda perfumowana) jest dla mnie na lato idealny. Jest tak lekki i tak ulotny (że raz jest a raz go nie ma) i ma miły nic nie ostry ślad zapachu. Bardzo długo się trzyma (przynajmniej na mnie). Wszelkie Chanel, to bardziej na zimę i na wieczór. Chociaż… C.C. może być na dzień, pod warunkiem, że bardzo malutko
Nooo…pewnie tak…
Ale cholera,skąd Ty o tym wiesz???
Zapach sianokosow to wiekszosc ludzi lubi. Podobnie jak kolor niebieski
Co nie znaczy ze ja lubię…
Np. ja nie trawie tutejszego powszechnego poczucia humoru i omijam tę “kategorię” jak tylko mogę.
Zresztą jest tych różnic znacznie więcej.Jak wrócę to jeszcze temat machnę!
Skąd wiem? Ludzie bardzo dużo o sobie mówią. Jeżeli się ich uważnie słucha i zapamiętuje nie lekceważąc nikogo, to sporo się o nich można dowiedzieć
Piszą.
Gdyby mówili to ja tez bym wiedział wiecej bo w mowie ciała zawsze byłem dobry…
To pisanie to też jak mowa. Dla mnie obojętne: mówią czy piszą…
A mowa ciała? Owszem, jest bardzo pomocna w kontaktach bezpośrednich. Bawi mnie wtedy czasem jak bardzo ludzie są szczerzy pokazując ciałem to czy tamto.
Przykład?
Już podaję.
Koleżanka, którą lubię i która mnie lubi na wczasach, gdy akurat poznałyśmy nowego kolegę mówi do mnie: "Opowiedz coś jeszcze, tak ciekawie opowiadasz, a stopy ma ustawione czubkami w moją stronę (co oznacza, że mam sobie gdziekolwiek pójść i nie przeszkadzać). Oczywiście powiedziałam, że niestety muszę iść, bo mi okropnie gorąco i zaraz się roztopię, jeżeli natychmiast nie wejdę do budynku.
Albo pacjent. Siedzi na fotelu i szpanuje, że on, to się dentysty nigdy nie bał i nawet nie przyszło mu to do głowy, żeby się bać. A rękami obejmuje samego siebie, próbując się przede mną chronić. I wiem, że boi się bardzo i że muszę być wobec niego szczególnie delikatna.
I ci ludzie czasem nawet sami nie wiedzą, że zwyczajnie kłamią mówiąc coś innego niż pokazują ciałem, bo usiłują mówić to, co trzeba a nie to, co czują
O rany!!!
Dentysta!!!
Dlaczego wcześniej nie kojarzyłem???
Dla mnie mowa ciala to wiecej niz gadanie.Spedziłem 7-8 lat w pubie jako klient a potem nawet"polewający"…
Każdy gest moze mieć swoje przesłanie.Szczególnie wśród ludzi którzy nie do końca sie kontrolują…
Dla mnie to zawsze bylo fascynujące.A czasem,pełne niespodzianek…
Bo to jest fascynujące. Ze mną to jest tak, że zwykle słucham, co ludzie mówią, a na mowę ciała zwracam uwagę dopiero w drugiej kolejności a czasem nawet wcale. Owszem - czasem jest tak ekspresyjna, że nie sposób jej nie dostrzec i wtedy dostrzegam a nawet odbieram ją bardziej niż to, co mówią, ale zazwyczaj nie chce mi się w to bawić. Ale pomocna jest. To fakt.
P.S. Nie możesz dyskryminować człowieka z powodu jego zawodu.
Nigdy nie dyskryminuje choć mi to tutaj wmawiają.
Natomiast bywam radykalny w ocenach…
W każdym zawodzie są różni ludzie. Dobrzy i źli, delikatni i chamscy, wrażliwi i twardzi. Zawód rzadko powoduje, że człowiek staje się inny. Owszem - czasem tak, ale są to zazwyczaj zawody angażujące bardzo silnie psychikę.
Jeszcze, jak bywałem bramkarzem w lokalach różnych i imprezach, nauczyłem się zwracać uwagę na potencjalnych rozrabiaków. Mowa ciała, to było pierwsze, co ich zdradzało.