No to opowiadajcie. Jak Wam mija rok?
Wesołego Świętowania Bożego Narodzenia i dużo zdrowia od Faranga
Ten rok był dla mnie zaskakująco lepszy od poprzedniego
Jak dla mnie to super. Przez pierwszych kilka miesięcy urządzaliśmy się w nowym mieszkaniu, załatwialiśmy mnóstwo spraw biurowych więc czas nam leciał szybko. W marcu wróciłam do pracy, z jednej strony super a z drugiej nie nacieszenie się i nienasycenie nowym mieszkaniem powodowało żal. Dość szybko zleciało do wakacji, podczas, których dużo się działo, byli goście z Polski i opóźniona komunia mojego dziecka. Następnie nastąpiła chwila wytchnienia, która szybko się skończyła, bo do rodzinki dołączył nowy osobnik w postaci pieska w związku z czym doszły nowe wyzwania i obowiązki. Teraz rok się kończy, aktualnie gościmy jedną osobę z rodziny z Polski jest wszystko ok i mam nadzieję, że ten stan będzie trwał.
Za zyczenia dzieki. Rok sie jeszcze nie skonczyl. Ja sie badziej nartwie co dalej? Drugi rok zdziczenia, ograniczen i jak kichniesz to nikt ci nie powie na zdrowie a odskoczy na dystans spoleczny?
Dobra, skarzyc sie nie będę, do przeszłości sie nie wroci.
Cały rok to od początku nieszczęście.
Bo nieszczescia chodza stadami
Witaj Farang. Dawno cię nie było. Miło zobaczyć. Za życzenia że całego serca dziękuję i zycze to samo.
A rok?
, Kolejny bardzo trudny bolesny rok. I ta nadzieja ze może następny nareszcie będzie lepszy. Czego nam wszystkim życzę
Umknęły mnie życzenia. Ja również źyczę wszystkiego co najlepsze :))
Witaj, również miło Cię znów “widzieć”
Z podziękowaniem:)
Mijający rok jest jednym z najgorszych w moim życiu. Niech się skończy!
Zawodowo, rodzinnie, czy zdrowotnie?
Drugi covidowy rok. Rok pełen obaw o zdrowie i politycznych nerwów bo w polityce wiele złego się wydarzyło.
Moje życie bez zmian. Praca, dom. Wyjść i popijaw mniej bo covid.
Rodzinnie i zdrowotnie. Zaczęło się w styczniu, od pożaru u córki, przeniesieniu się jej wraz z rodziną do nas, skończyło na szyciu nogi (zdjęcie szwów 5-go stycznia) i wyjmowaniu kawałków drewienka z oka (u męża). Po drodze, co miesiąc, coś mniej, lub bardziej groźnego. Najgorsza kontuzja kolana u męża, endoproteza dopiero za ponad dwa lata.
O kurczę, nazbierało się nieszczęść. Jest jeden pozytyw. Rok się kończy, a nowy z zasady powinien być lepszy i tego Ci życzę.
Dziękuję, jeszcze jestem optymistką
Opowiem jak dojade do pracy…
A Ty teraz w ramach nowej świeckiej tradycji,raz na 2-3 lata?
Wesołych Świąt przede wszystkim!
2-3 lata powiadasz? To tylko dowodzi jak szybko leci czas Ostatnio byłem przy okazji drugiej walki Wildera z Furym, a chłopacy są już po trzeciej
Witaj @collins02
Ciekawy odnosnik
Kiedys tak odnosilem sie do kolejnych Tour De France…
Chyba dwa lata i troche ale moge sie mylic…Pieprzony covid wszystko poprzestawial…
No dobra…Rower juz sie suszy to Ci odpowiem na ciekawe pytanie.Swoja droga…Czasem przez tydzien same pierdy mamucie a dzisiaj juz dwa ciekawe pytania.A nawet trzy!
Oceniam bardzo pozytywnie.
Staram sie oceniac nie tylko same fakty ale i to co w sercu,co sie"w powietrzu unosi",relacje z najblizszymi…Szczesliwie omija nas zaraza,szczepienia wykonane w komplecie [3] i zdrowie dopisuje.Po dlugiej przerwie [12,5 miesiaca] wreszcie dotarlem do domu.I jak juz to na calego.W pazdzierniku i grudniu,razem 26 dni!Olleee
W pracy spokoj choc nowy rok zapowiada sie burzliwie.Na razie jednak ciesze sie ze swego unormowanego statusu na Wyspie.Drobne sprawy remontowe w domu,zakupy nowych mebli,wymiana ostatniego okna [wreszcie!] to takie drobiazgi ktore kosztuja sporo zdrowia ale i ciesza gdy juz sa
Powoli kompletuje nowy sprzet audio,przy okazji przywracajac do zycia stare kolumny i magnetowid.Sporo przy tej zabawie frajdy.Ksiazki i plyty…To zawsze stanowi osobny rozdzial ale…Od kilku dni,po raz pierwszy w zyciu jestem wlascicielem Bialego Albumu,The Beatles!!!Kiedys wystarczyla szpula,potem kaseta a plyty wydawaly sie zawsze zbyt drogie…Ale,co ma wisiec,nie utonie!!!
Kilka koncertow jazzowych w Blue Note jak np. String Connection Krzesimira Debskiego i Judyta Pisarczyk w repertuarze Carmen Mc Rae…Kilka upojnych dni w Gdansku oraz 4 spacery po Londynie…
Po prostu nie narzekam.
Ale w tym wszystkim najbardziej cieszy mnie corka ktora daje sobie rade ze wszystkim w szkole i w dalszym ciagu aktywnie uprawia plywanie.
Jeden z najgorszych. Przynajmniej w ostatnich latach. Juz od pierwszych minut zaczął sie najgorzej jak mógl. Konczy sie tez raczej smutno. I covid nie ma tu nic do rzeczy…