Ale że mu te ryby brały …może też przywykły do warunków. Robili tylko to, co radzą psycholodzy od początku wojny. Starać się przestrzegać rutyny dnia.
@okonek @biebant To nowy wariant doboru naturalnego…
@collins02 masz rację, wszelkie statystyki są na nic. W Szwajcarii wszyscy mają broń w domu i jest spokój, przestępczość jest mała. To wszystko zależy od szeroko rozumianej kultury społecznej (a raczej jej braku), tradycji, stosunków międzyludzkich, Każdy kraj należy traktować osobno. Ja np, nie wyobrażam sobie, by w Polsce jakiś łajdak wszedł do szkoły i strzelał do dzieciaków.
Fakt.W naszej tradycji żaden Billy The Kid tak nie wchodził jak do saloonu.
Ale juz niszczenie dzieci w necie przez silniejszych,pałowanie "po szkole"lub krojenie za barwy klubowe [zupelnie nie znane w USA] to nasza codzienność.
I od wypadkowej. W USA większość ludzi ma “złego przodka” USA powstało dzięki skazańcom którzy zostali z Kolumbem. Później wiele osób z brzydką przeszłością uciekało do USA. Nie mówię że wszyscy. Ale niestety podobno geny mogą w tym wypadku wiele.
Dostałeś kiedyś za barwy klubowe? Ja jakoś nie. Ale nigdy się nimi też nie obnosiłem. Z barwami klubowymi jest jak z tęczowymi. Nie wkuwiają nikogo do czasu aż nie zaczniesz się nimi obnosić.
Dostalem we Wroclawiu w 1977 albo 78…Te coorvy czekaly na nas pod dworcem.6 na nas 4…
Potem w czasie meczu,gdy Grobelny dostal czerwoną,posypala sie ściana szkła na nasz sektor…To byla komuna i wtedy nie było reakcji glinów…No chyba ze przyszly specjalne wytyczne jak w Pucharze Polski Lech-Legia w Czestochowie,w 1980
W drugą strone tez widzialem…Masakre “śledzi” ze Szczecina,pare lat potem na jakims meczu na Golęcinie z Olimpią.
To i tak jest pikuś w porównaniu z tym co sie dzieje w Krakowie czy Łodzi.
Fakt, @collins02 mimo tak wielkiej przestępczości, w USA w ogóle nieznane jest coś takiego jak kibolstwo. Nie ma , po prostu nie istnieje. Kibice przychodzą na mecz dopingować swoją drużynę, wypić piwo, pogadać. Nie ma żadnych waśni między klubami, ani bitw kibiców. Taki paradoks.
nie kupować w oszołomie. Przykład karmy:
Tata kupił im je w Auchanie. Dzieci odpakowały cukierki i przeżyły szok - o2 - Serce Internetu
I osobny temat.Bo z czego to wynika?
Gdzie są tego jakieś"zródła"?
Jest to tak jaskrawa różnica ze nie sposób tego nie zauważyć…
Nigdy nie mów nigdy.
Czubków nie brakuje nawet w Polsce
Choć na szczęście dzieciobojstwa jeszcze należą do rzadkosci to przemoc wobec dzieci juz nie.
To tez wynika z tradycji. Tam jest inne podejście do sportu. Walka jest na boisku, bieżni, ringu a nie na trybunach.
No ok. ale kto to"wymyślił"?
Amerykanie mogliby sie odwolac do indianskiej tradycji gdy mecze w piłkę pod fortami,na ogol były pułapkami i weszyć w tym jak nie obcość to podstęp…
A tego nie ma!
Czyli mamy sprawe czysto europejską.Przy,jak sądzę,wydatnym wkładzie Angoli…Ale co z kolei to powodowalo?
Zarobaczone slodycze to bardziej kwestia producenta nie sprzedawcy.
A nosiłeś barwy?
Australia jakos nie jest wylęgarnią patologii.
Ja bym stawiala raczej na przyzwolenie spoleczne.
I bliskość Meksyku
Jest też znane. Studenci między sobą walczą na potęgę w tzw klanach.
Stracilem moj szalik na meczu towarzyskim z berlińską Herthą…Nie wiem co to był za cwel ale to byla wielka strata…
Wtedy szalik mial tylko ktos albo bogaty,albo ktoś kto ma krawca w rodzinie.
Na Czestochowe pojechalem juz w dziarganym domowo i wyszlo to koszmarnie…
Twarzy nie malowałem…Inne czasy.
Ja nie epatowałem nigdy swoich upodobań. Dlatego zęby mam całe.
Moj dobry kolega, zaden kibic spedzil pare miesiecy na rehabilitacji i odzywianiu sie przecierami przez słomkę. Podarowali mu szalik, a pech chcial, ze oba kluby lodzkie ŁKS I Widzew mialy je w bialoczerwone prążki, z tym ze jeden biale a drugi czerwone pompony.
(do dzis nie wiem ktory )
No i zaplatal sie pod niewlasciwy stadion po meczu.