Jaka książka na dziś?

Skończyłem właśnie po wielu latach, taki"przerywnik".
James Fenimore Cooper"Tropiciel śladów".Trzecia część słynnego pięcioksiagu opowiadającego o życiu Sokolego Oka.Czlowieka puszczy, bohatera XVIII wiecznych przygód z okresu francusko angielskiej wojny o panowanie w Ameryce [1754-1763] oraz później…
Jestem entuzjastą prozy XIX wiecznej ale nie tylko z uwagi na niepowtarzalny i chyba bezpowrotnie zatracony język.Ten czas to kolebka powieści przygodowej osadzonej we burzliwych historycznie czasach.Cooper czy Henry Rider-Haggard są po prostu niepowtarzalni.Czasem w przypadku tego drugiego, jest to czysta fikcja ale jednak osadzona w realnych czasach i mająca swe walory poznawcze.
Cooper jawił mi się zawsze nieco jak amerykański Sienkiewicz.Straszliwie “mieszał” opisując kto z kim i przeciw komu [mam na myśli plemiona indiańskie] a do tego macili jeszcze realizatorzy filmów na podstawie jego powieści :innocent:
Mozna jednak przymknąć na to oko bo nie jest to powieść historyczna przecież…
Raczej romantyczna,pelna tak łez radości jak i smutku, jedna z tych gdzie szlachetność zawsze zwycięża…A przy okazji,rzeczywiscie niemal gotowy scenariusz filmowy!
Moze to wszystko wydawać się bardzo staroświeckie ale to dla mnie ostatnio znaczy tyle co"lepsze" :innocent:

2 polubienia

A Skórzaną Pończochę z cyklu Coopera czytał…, aa?

3 polubienia

Czytałem wszystko po minimum, dwa razy.Ostatniego Mohikanina więcej…Ale to było grubo ponad 20 lat temu.A zaczynałem w podstawówce.Z tym ze to jedno z jego imion [Sokolego Oka] a nie tytuł jednej z części…

2 polubienia

Też w podstawówce. Niektóre po dwa, inne po trzy razy. Oprócz tej Pończochy miałem wszystko, tzn, ojciec miał. Wydanie z lat 50.

1 polubienie

Gore Vidal"Julian"
Jako ze jestem w połowie,poczekam z recenzja aż skończę.
Jest to portret oparty na wspomnieniach współczesnych mu filozofów z 4 wieku ne. cesarza Juliana “apostaty”.Kiedy po soborze nicejskim zaczęło się kompletne wariactwo na temat pojmowanie Trójcy Świętej w ówczesnym chrześcijaństwie,rownolegle niejako zaczęły się walki [czytaj mordy!] o schedę po Konstantynie.I to mieściłoby się w wyobraźni bez kłopotu.
Natomiast dyskusje na temat Trójcy Św. które ogarniały nawet niewolników to już obrazek jakby fantasy…A jednak! :innocent:
Amerykański pisarz, Gore Vidal,swietnie znany moim rodzicom i jak pamietam, stawiany niemal na równi z Johnem dos Passosem,mnie wymykał się przez cale życie.Ale “Juliana’ mialem przygotowanego już od bardzo dawna.I na razie, jest to powieść jak najbardziej historyczna,wciagajaca niczym Graves!
Może języka Amerykanina jest jakby bardziej współczesny,moze postrzeganie owych filozofów,eunuchow i innych cudaków którzy aż się rwali do władzy [niby chrześcijańskiej a po prawdzie mającej z nim tyle wspólnego ile sprawiedliwość z komunizmem] karier u boku cesarza i jego świty,ma charakter nieco ironicznej gawędy ale historii tutaj mamy aż po same brzegi i to wydaje się jednak najważniejsze.
Nawet rozmaite dysputy,wypelnione cytatami z Platona czy Eurypidesa ze wspomnę tych najbardziej znanych,potrafia wciągnąć.
Ale i tak, najciekawszy jest ten"portret zbiorowy” z którego wynika ze chrześcijaństwo wskoczyło na stołek zarezerwowany wcześniej dla innych wierzeń,przejmowalo dawne elementy “układanek” dostosowując je do bierzących potrzeb [jakże przydała mi się wcześniejsza lektura Mitologii Celtów!!!] ale pod względem sprawowania władzy nie różniło się specjalnie od poprzedników.Same tylko donosy i skrytobójstwa jak z czasów Borgiow…
cdn.

1 polubienie

Czytałem, czytałem, a jakże…
Książka napisana w I połowie lat 60 i jest, jakby narracją cesarza, który panował 3 lata.

Pierwszy raz pożyczyła mi jedna koleżanka i to było w 75, drugi raz udało się kupić w 88 od kogoś i mam ją do dziś. Świetnie i rzetelnie opisany kawałek historii.

1 polubienie

Mam to wydanie z 1970 i jak piszą,bylo to wydanie pierwsze

1 polubienie

I ja mam to wydanie.

1 polubienie

Niektore książki kiedyś były prawdziwym wydarzeniem.Ta także.Pamietam jak przez mgle kiedy ojciec wspominał jak zdobył ja na pierwszomajowym jarmarku książkowym,pod Arena :slightly_smiling_face:
Z takiego jarmarku, mam do dzisiaj piękne i…olbrzymie wydanie Lalki.

2 polubienia

Coopera przynajmniej kilka razy, ale w hm… koniec podstawówki. Gdy pojawiła się filmowa wersja Mohikanina, to oczywiście trzeba było przeczytać dla przypomnienia :slight_smile:

3 polubienia

Dni Książki i Prasy. Trzymali książki cały rok, żeby 1 maja rzucić na kiermasz. Ale był tłok!

4 polubienia

Też tam szukałem i nabywałem książki.

1 polubienie

Dziś tłok przy książkach nie zagraża…

2 polubienia

Rumuni i enerdowcy nakręcili tych wersji przynajmniej 4.Na początku lat 70-tych.

1 polubienie

Ludzie, śpicie czy nie śpicie?

Ktoś nie śpi, żeby spać mógł ktoś
Cytując klasyka

Faktycznie,nie są to najlepsze lata.Ale tragedii tez nie ma a wybór bywa czasem ciekawy.Szkoda ze w antykwariatach siedzą ewidentni idioci a porządki w księgarniach,przypominaja mi wypożyczalnie kaset video :skull_and_crossbones: :frowning_face:

2 polubienia

Enerdowcy powiadasz? Pamiętam “Winnetou” w słabo wyciszonej wersji niemieckiej: Guten Morgen, Herr Winnetou :))) Nie dało się oglądać Apacza mówiącego po niemiecku.

1 polubienie

Niemcy nakręcili tych filmów z Pierrem Brice chyba ok. 7-8.Kiedy mialem 8-10 lat,lubilem chodzić na to do kina Olimpia.Bilety-4 zł :smiling_face:
Niestety,to jest koszmar.Tego się nie da oglądać pod żadnym względem.A trafiają się czasem dobrzy aktorzy [Lex Baxter,Mario Adorf,Karin Dor czy chyba najlepszy enerdowski czarny charakter, Rolf Hoppe…
Prymitywna karykatura westernu, koszmarny pseudo humor, dubbing niemiecki…Lepsze były filmy z udziałem Gojko Mitica[Wielki wąż Chingachcook,Ulzana wódz Apaczów czy Tecumseh].Więcej Jugosłowian czy Rumunów…Zdarzali się i Polacy jak Mieczysław Kalenik [Zbyszko z Bogdanca] :upside_down_face:
Ogólnie jednak była to toporna"cepelia"

2 polubienia

Gorsze byly chyba tylko niemieckie dubbingi filmow japonskich. Ale przeciez “ojcem” dzielnego Winnetou byl Niemiec. A i jego niezlomny towarzysz Old Shatterhand jest Niemcem, genialnym lingwista i do tego obdarzonym siła i sprytem na miarę Arminiusza. Więc nie można wykluczyc, ze swego brata krwi trochę podszkolil?:wink:

1 polubienie