Witam. Idiolekt to indywidualny sposób mówienia każdego człowieka. Może on być nieświadomy, bo wynikający z otoczenia, np. ze środowiska zawodowego, ale też może być on kwestią wyboru i preferencji.
Czy macie jakieś słowa lub formy, których używacie częściej niż ogół społeczeństwa? A może niektóre słowa wymawiacie trochę inaczej?
Inna kwestia. Jak bardzo jesteście przywiązani do swojego idiolektu? Czy nie jest szkoda Wam rezygnować z niektórych nawyków językowych, by mówić poprawniej, logiczniej, precyzyjniej lub w celu zmiany na preferowaną formę?
Mam chipa - zalezy z kim i w jakim jezyku rozmawiam. I czy jest to jezyk posredni i ręce od rozmowy nie beda bolaly Pierwszym jest polski - nieco zamrozony ze wzgledu na miejsce zamieszkania. Marzy mi sie znalezienie chwili kiedy bede mogla rozgryzc esperanto.
Mam takich wyrazów tak dużo, podejrzewam, że setki. Wiele razy, gdy go czasem używam nie zostaję w swoim otoczeniu zrozumiany. Zresztą samych systemów mam kilka zarówno mowy jak i pisma.
Tylko ci najbliżsi wiedzą, że babaka to kebab, woszka to kawa a dei kuspa znaczy idę spać.
To już chyba nie idiodialekt a idiojęzyk
Używam go, bo wtedy jest weselej a wystarczy kilka razy użyć i się ludki - szczególnie dzieci przyzwyczajają.
Wreszcie jakiś ciekawy temat!
Prawde mówiąc,jedyne co wiem na 100% to to ze mój sposób mówienia jest inny niż pisywania na forum.
Ulubionych form nie mam ale za to bardzo dobrze sie bawię gdy w rozmowie przemycam cytaty filmowe lub sporadycznie,literackie.I kiedyś było nas wielu…Dzisiaj dosyć trudno o porozumienie.
Co do pojedyńczych słów to juz całkowicie zależy z kim rozmawiam.Po pierwsze,MUSZĘ go widzieć i dobrze taką osobę znać.Większa szansa na jakiś sens…
Poza wszystkim jest jeszcze gwara.Niestety od ćwierć wieku nie spotkałem osoby którą taka żonglerka bawi.A wtedy byl to moj radiowy dyrektor i ta funkcja bardzo ograniczała kontakty…
Czy szkoda rezygnować?Absolutnie,nie! Rezygnuje gdy sytuacja tego wymaga choć czasem lubię"podkręcić"atmosfere.Szczególnie w obecności jakiegoś nabzdyczonego pięknoducha
Tak, miewam swą mowę. Mam zwyczaj używać w niej cytatów z książek, mniej z filmów w stosownych okolicznościach. Mieszam też znane mi gwary, dokładam staropolskie sformułowania. Sam też wymyślam zbitki słowne. Podobnie, jak @benasek , lubię bawić się słowem, niestety, sporo rozmówców tego nie łapie. Ale, jak trafiam na swoich, zabawa idzie na całego. W ten sposób, tu na naszym Pytamy zaprzyjaźniłem się realnie z kilkoma osobami.
Zresztą, na starym forum, było kilka tematów, które rozbawiały ludzi, właśnie poprzez tego typu dialogi i każdy wrzucał coś swojego. Pamiętam, że była to pyszna zabawa.
A czy mam swój idiolekt, taki w mowie potocznej, osobistej? Nie wiem, to musiałby ocenić ktoś inny.
No to zapraszam do Hiszpanii nie tylko robisz się dwujezyczny
Gwara ? Język jest bardzo elastyczny
Idiom ? Bywają niezle łamigłówki
Jak do tego dodasz akcent?
Też mam swój sposób mówienia jeśli chodzi o budowe zdań, składnię, używanie określonych związków frazeologicznych, co w połączeniu z intonacją i gestykulacją daje dość charakterystyczny idiolekt, sprawiający, że mam swój styl wypowiedzi.
Nie wiem jaki, ale pewnie jakiś jest. Lecz to słyszą inni z otoczenia, prawda?
Kiedyś koleżanki powiedziały mi, ze ladnie się wypowiadam, budując rozbudowane zdania oraz używając różnego słownictwa. Ja zaś tego w ogóle nie zauważam u siebie.
Wy macie bogate życie duchowe, a ja myślę, jak przetrwać poniedziałek. Czy zakup fatałaszka pomoże? A tamte do odesłania czekają w paczkach…hmm…
idę spać, żeby jutro pomyśleć.
Osobistego idiodialektu nie mam, w pracy to zależy z kim się pracuje i tu się dogadam w większości z każdym. Mieszkam na pograniczu Kaszub i tam gwara zanika, ale rozumiem ich. Podobnie było na Śląsku - okolice Bytomia, 1/2 dnia i różnice mowy opanowane.