Witam. Dzieci w dzisiejszych czasach są wyjątkowo niegrzeczne, a przede wszystkim pobudzone. Ja to widzę tak, że dzieci nigdy nie były za mądre, ale też nigdy wcześniej nie miały nadmiaru energii, a ten nadmiar energii mają od nadmiaru cukru.
W jedzeniu dla dzieci musi być cukier, bo jeśli dzieciom jedzenie nie będzie smakować, to rodzice uciekną do produktów konkurencji. Dzieci też często jedzą słodycze i piją soczki między posiłkami, a potem takie dziecko ma i nadmiar energii i niedobór apetytu, gdy przychodzi czas na zwykły posiłek (np. obiad).
Dziecko to mały człowiek, ale cukru spożywa wielokrotnie więcej niż nie jeden duży człowiek.
Oczywiście, nie twierdzę, że nadmiar cukru to jedyna przyczyna, ale przypuszczam, że jedna z głównych.
Za moich czasów dzieci miały tyle samo energii, jak i dzisiaj, a może i więcej. Więcej czasu na dworze z rówieśnikami, więcej nauki życia samodzielnego. Same się uczyły pływać, sport był najpierw na podwórku, a to co się działo na przerwach w szkole, to dziś jest nie do wyobrażenia. Cukier też się żarło, tylko w mniej wyszukanej postaci.
Dużo by pisać. Moim zdaniem, w swym założeniu nie masz racji.
Dzieciaki zawsze miaky motorki w 4 literkach.
Cukru bym za ty nie winila.
Raczej ilosc jedzenia w ogole.
A wracajac do przeszlosci - pulchniutkie, spokojniutkie dziecko bylo duma rodzicow, dzis nazywa sie to stanem chorobowym spowodowanym nadmiarem chipsow, coli i komputera…
Co do zachowania dzieci? Za brak odpowiednich wzorcow, zaniedbania wychowawcze ze strony rodzicow i promowanie zachowan niewiele majacych wspolnego z przystosowaniem do zycia w spoleczenstwie nie sa winne cukier, konserwanty czy wrodzona u dzieci niechec do szpinaku i zupy jarzynowej. Dodajac do tego postep technologiczny i zwiazane z tym przemiany spoleczne, powodujace u doroslych aberracje umyslowe to skad maluchy maja jakiekolwiek wzorce czerpac?
Postrzeganie rzekomych różnic w zachowaniu dzieci kiedyś i dziś, to nie jest kwestia ilości spożywanego cukru i diety. Kiedyś dzieci o wiele więcej czasu spędzały bez nadzoru rodziców, w większości poza domem. Do domu wracały już, że tak to określę - wyszumiane. Obecnie narzucony model wychowania zakłada większy nakład czasowy rodziców w opiece nad dziećmi, często po szkole mają one jeszcze szereg dodatkowych zajęć rozwijających intelektualnie, kosztem ograniczenia aktywności ruchowej. Nie da się tez ukryć, że obecnemu modelowi edukacji dzieci połączonemu z presją osiągnięcia jak najlepszych wyników, towarzyszy większy stres w porównaniu z czasami minionymi. Naturalne procesy rozładowania u dzieci napięcia poprzez aktywność ruchową obecnie przeniosły się z podwórek do domów, najczęściej w obecności rodziców, no i ze względu na małą ilość czasu i wyższy poziom stresu, często ma formę bardziej ekspresyjną. Stąd przeświadczenie niektórych i jakiejś wzmożonej niegrzeczności.
Wysokie spożycie cukru na pewno jest problemem ale nie sądzę żeby poziom energii naszych pociech był większy niż naszego pokolenia - po prostu nasze „siły” były równomiernie rozłożone na cały dzień a obecnie dzieci używają go w przerwach pomiędzy siedzeniem przed TV, komputerem czy wtedy gdy nie grają na PS czy Xbox. Sam cukier ma to do siebie ze powoduje szybki przypływ energii ale potem następuje równie szybki spadek… ogólnie bardziej bym się przejmował jakie negatywne następstwa zdrowotne on powoduje niż tym ze mógłby wywoływać u dzieci przypływ mocy
@Daniel86 Nie uważam że dzisiejsze dzieci są bardziej niegrzeczne niż dawniej, po prostu dawniej dzieciom poświęcało się mniej czasu i mniej się nad nimi roztkliwiano, dzieci były bardziej samodzielne i więcej czasu spędzały na dworze. Moja mama i jej rówieśnicy od ok 4 roku życia spędzali czas głównie na dworze pod “opieką” starszego rodzeństwa (czasem niewiele starszego od nich samych). Jeśli chodzi o współczesne dzieci: energii tyle samo a zabaw na świeżym powietrzu dużo mniej, rodzice często zapracowani a dziecko zwłaszcza w mieście samo nigdzie nie pójdzie; więcej zabaw stacjonarnych tablety, komputery. Słodycze ogólnodostępne, gdzie się człowiek nie obejrzy tam kupić można. Cukier dodawany jest do wszystkiego nawet do pieczywa i wędlin. A człowiek lubi cukier, bo nawet mleko matki jest słodkie więc się dobrze kojarzy z czymś dobrym, miłym i smacznym. Dzieciom można ograniczyć cukier i dawać niewielkie ilości od tzw. wielkiego dzwona (można kupować owoce, słodycze na bazie owoców, dawać (harmonijne rodzynki i inne suszone, stawiać na pierwszym miejscu normalne zbilansowane posiłki. Można. Na drodze stają zwykle nadgorliwe babcie, przedszkola serwujące dzieciom na podwieczorek drożdżówki i prins-pola zamiast np. owoców… Wiadomym jest że spożycie cukru prostego powoduje podwyższenie poziomu glukozy we krwi i szybki chwilowy przypływ energii więc może dzieci zwłaszcza w okresie świątecznym nafutrowane słodkim badziewiem mogą być bardziej pobudzone niż zwykle.
Nie darmo ktoś powiedział ze dzieciństwo jak i młodość,jest stanem ogólnego przyzwolenia na głupote
Oczywiście dzisiaj jeszcze głupsi są ci z dorosłych ktorzy zamiast wychowywac czy uczyć,mawiają usprawiedliwiająco,“ale to tylko dziecko”
Cukru jednak jadłem kiedyś wiecej.Znajdujesz 2 zl na ulicy i mając 7-9 lat co robisz?Ano do sklepu"winno-spożywczego",jak głosił szyld,po 10dkg.irysów czy krówek.Te znikają w 15 minut a na obiad w domu…nalesniki z dzemem lub omlety.Nie mowiac o pierogach z serem i cukrem…
Tak że ogólnie,za cholere nie podejmuje sie wytyczać granic kiedy wiecej a kiedy mniej…
Natomiast chyba nie do końca przemyślałes sprawe energii.Jesli te wspolczesne smartfonowe zombie W OGÓLE mają jakiś rodzaj energii to w moim odczuciu wymaga to chyba osobnego nazewnictwa.
Bo w porownaniu ze mna,gdy mialem 8,12,15 a nawet 20 lat to są jakies znudzone żółwie.Przykladami moge sypać do rana,co juz zresztą na starym forum chyba robiłem pare razy.Ale moze jedno.Pokaz mi dzisiaj jakiegos speca od słodyczy ktory zagra jak ja w liceum 3 mecze [2x30min.] pod rząd,po czym wsiada na rower by dojechać prawie 30 km.na impreze.I to dwudniową
Nie kolego.To sie dzisiaj nie da,bez naćpania
ja malucha w wozku - tak na oko gdzies wlasnie dwa lata bawiacego sie smartfonem - jak dostal do reki ksiazeczke to zamiast przewracac kartki probowal po obrazku przesuwac paluszkiem i zaczal plakac jak nie chcalo zadzialac…
Nie sadze.Zamiast smarta,maja telwizory i komorki rodzicow.Plus gry domowego uzytku.Te tezy na temat wspolczesnosci sa nie do udowodnienia.
Poza tym…Udowodnic roznice miedzy 6-latkiem dzisiaj i kiedys…faktycznie,dzisiaj rodzice podtykaja 100 razy wiecej coli i chipsow oraz wszelkich innych swinstw.Ale z tego ma wynikac jakas nadpobudliwosc???
Raczej wrecz przeciwnie.Postepujaca ociezalosc ktora powoli dociera i do nas…
@collins02 Moi synowie 4 i 5 lat oglądają półgodzinną bajkę wieczorem i 20 minut rano. Tyle. Smartfon tylko w ostateczności: jakaś bajka jak już. Energia mają tyle że dom by roznieśli.