Oczywiście mam na myśli te najpowszechniejsze a nie jakieś regionalne.
U mnie np. nigdy nie było żadnego pieczenia i dekorowania pierniczków.
12 potraw…Nigdy tego nie ogarniałem.Trzeba być chyba humanoidem by urządzać w Święta "wielkie żarcie"i do poziomu 12 potraw.
U nas zawsze była zupa i karp z dodatkami.Czyli jakby obiad,wsparty białym winem oraz po przerwie,wypieki jak sernik,makowiec itp.
Z tym że karp był faktycznie w 3 wersjach.Póki babcia żyła…
Nie bylo poerniczkow. Byl tort. Przepis.mam do dzis, bo to bylo sztandarowe bez wzgledu na okazje, na bidzkopcie typu suflet j z kremem z ubijanych jajek i masla. Zaczyna sie od wez co najmniej tuzin jaj…
Piernik miodwy, ale duży , taki co to jeszcze od listopada dojrzewał, jako ciasto 0iekla moja babka. Jabbym się tego nierownego pojedynki z ciastem nie podjęła.
Nie bylo pierogów z grzybami i kapustą.
Jak juz poszlam “na swoje” to.tradycje zadtopila praktyka - robilo siebto.co ktos lubil i spelnialo warunek postny, klusek z nakiem odrobinę, tyle co dla matki, bonzastapine makowcem z bezą. Porzerzyla sie oferta potraw ze sledzia, karp ogranicyl sie do smazoneho i w galarecie.
Ubyla ryba po grecku, bo tego nikt nie chcial jeść.
Dorsz byl pieczony, podawany z zimnym sosem tatarskim.
Doszly salatki niekoniecznie klasczba jarzynowa, ktora zreszta nigdy nie byla ulubioną.
Zresztą nigdy nie bylam jakos ortodoksujnie nastawiona do potraw wigilijnych. Mialy byc smaczne i postne. Nawet teraz .
Szynka to po pasterce.
A i nigdy siana pod obrusem nie bylo.
Karpia nie było.
Wcale się nie dziwię. Nie kazdy lubi te rybę.
Bo długa historia z tym karpiem.Nie to,że nikt u nas ryby nie lubi…tylko zanim się urodziłem był podobno karp na wigilię jakiś wyśmienicie podany(jak to bywało w dawnych czasach).Wszyscy sobie nałożyli na talerze-patrzą a tam pełno robaków.
Do dzisiaj chyba żadna “odnoga” mojej rodziny nie tyka tej ryby,tak zapadło wszystkim to zdarzenie do pamięci.Więc mamy teraz nową tradycję →Nie jedzenie karpia ![]()
I mnie wszystko jest podręcznikowe. Nawet Kevin
U nas jest dodatkowa tradycja. Od zawsze. Prezenty spod choinki roznosi obdarowanym najmłodsza osoba w pokoju, a jak jeszcze taka osoba nie umie czytać (dla kogo prezent), to dorośli mu pomagają (przeczytać oczywiście, bo wręczanie, to jego robota). Nie chodzimy na pasterkę. Nigdy nie byliśmy, bo sporo z nas jest niewierzących, a wierzący nie są jakoś tak “bardzo wierzący”. Nie śpiewamy kolęd, za to gramy w gry planszowe (dorośli też) najczęściej na podłodze, bo jest nas zawsze dużo (zawsze powyżej dziesięciorga (12-16) i na stołach nie ma miejsca na gry. Sianka też nie ma i zero jakiegokolwiek alkoholu w wigilię. Jest do picia kompot z suszu i woda makowa, a jak komuś nie pasuje to w aneksie kuchennym jest mineraln a i napój miętowo-jabłkowy.
Nie było picia wódki na pierwszy dzień świąt i sianka pod obrusem. Jeżeli chodzi o okres przedświąteczny to nie było też sprzątania ,jeżeli Jezus urodził się w stajni ,to zróbmy podobnie ;idźmy do stajni (miałem taką możliwość u dziadków ) w najgorszych łachach i czujmy klimat :>
![]()
Pierwsze słyszę.
Przepis z netu ale wklejam, bo robię podobnie. Daję trochę więcej wody(na pół szklanki maku okoł 2,5 do 4 szklanek wody), al;e za to dodaję oprócz miodu jeszcze namoczone wcześniej w gorącej wodzie rodzynki, a jak mam akurat w domu to jeszcze pokrojone drobniej figi.
Czyli działka opioidów jako zamiennik ![]()
Po wodzie makowej lepiej się śpi, dlatego ja jej nie piję, bo chcę być na tyle wytrzymała, że jak już goście pójdą, to żeby załadować pierwszą zmywarkę, zanieść obrus do kosza na pranie, poskładać stoły, powynosić część krzeseł, żeby pierwszego dnia świąt było mniej do ogarnięcia ![]()
Kiedyś, jak jeszcze smoczków gryzaczków silikonowych nie było, podawano niemowlakom do ssania odrobinę maku zawiniętego w gałganek.
Działało ![]()
Jakies pasozyty? Jak w blekitku sprzedawanym za komuny. Kiedy wmawiano, ze rybka z bialkowym dopalaczem jest bezpieczna dka zdrowia, bo przemrozona, a sushi sie wtedy nie jadalo.
Ja w ogole mam awersje do surowych czy półsurowych ryb.
A wracajac do karpia? Niektorym wystarczy zobaczyc czym one w tych stawach bywaja karmione?
A w Polsce to nie wiem czy karp zlocisty wystepuje w stanie dzikim? Jadlam karpie z doplywow Ebro, woda czyściutka, za jedzeniem musza nie napływac, wiec miesko twardsze, nawet wieksze egzemplaze nie sa tłuste. Tu chwast rybny, nawet karty wedkarskiej miec nie musisz na to.
Podobnie jak z sumami w zalewie Caspe, gdzie sa gatunkiem inwazyjnym. A wyrośnięte tak, że na plycizbach dla ludzi niebezpieczne. Ale taki ze dwa, trzy metry? To wigilię dla dwudziestu osob zrobisz. A mięsko smaczne
No tak, to jest ogólnie przyjęty zwyczaj ![]()
Na wigilii żadnego karpia, czy 12 potraw.. Za to jest jakieś małe piwko z egzotycznego kraju względnie o ciekawym smaku. Oczywiście nie ma też żywej choinki. Jest sztuczna która pamięta jeszcze poprzedni wiek.
Uważam ścięcie kilkuletniego drzewa, dekorowanie go a po 2 tygodniach wyrzucanie za głupotę, której większość społeczeństwa nie zrozumie jeszcze nawet za 50 lat. ludzie nie zastanawiają się względnie nie są w stanie sobie wyobrazić tych hektarów lasów z najpiękniejszymi drzewami wyciętych tylko w imię tradycji.
A może te choinki żywe, to te, które i tak są niepotrzebne? Ja mam sztuczną, ale… Pracowałam kiedyś przy przecince lasu. Lasy sadzi się dość gęsto i potem te drzewka mają za ciasno. Nam kazano wycinać wszystkie, których średnica była mniejsza niż 10 cm czyli zostały w młodym lesie tylko te większe, silniejsze.
Bez przesady, 90% choinek to drzewka ze specjalnych plantacji, nikt nie wycina choinek w lesie. Jesli juz to sadzi się je np pod liniami wysokiego napięcia, gdzie i tak trzeba by było je wyciąć, żeby nie dorosły do przewodów.
Zresztą sztuczne drzewka też dla środowiska przyjazne nie są, najpierw produkcja, potem utylizacja tego plastikowego świństwa.
He he… Tylko pierwszy raz po ślubie miałam prawdziwą choinkę, a potem przez kilka lat wyciągałam igły z telewizora. Sztuczna też jest spoko. Wygląda ładnie, jest przez kilkadziesiąt lat. Tyle tylko, że nie pachnie lasem, ale jeśli ktoś łaknie tego zapachu, to zawsze z jednej lub dwóch gałązek może zrobić dodatkowo śliczny stroik.
