29 i 30? ponoc wedlug norm wloskich to przedszkolaki?
Aaa to co innego. Zapytany,odpowiadam. Czy mądrze, inna sprawa, ale mam zwyczaj odowiadać na zadane mi pytania.
Czym sie chwalic,obecnie kazdy ma w kieszeji smartfona,inny juz trudno kupic.
Jakis obled z roz,owami telefonicznym.
A gdy na ulicy widze takiego lunayyka,co ma slucha3ki w uszach,to mnie szlag trafia.
Wszyscy musaa na niego uwazac,bo on kuzwa muzyki slucha,chodza jak swiete krowy.
Daj na wieczne grilowanie)))
Taa corka mezatka,jedno dziecko,syn dwoje dzieci
A mnie nie trzeba pytać, gdy w czyimś towarzystwie czuję się dobrze. Ale są też takie sytuacje, gdy jestem nieśmiała i milcząca.
Prawdę mówiąc, to mój sposób bycia nie jest onieśmielający. Mam dar szybkiego topienia lodów.
Krakusy strasznie trąbią i przekraczają prędkość. Zmieniają sie z potulne myszki w małych miastach, po zwykłej uliczce jadą 30km/h
Ja do Krakowa, to tylko pociągiem No i powiem Ci, że tak jak zawsze w centrum mozna było się bezpiecznie poruszać, to teraz, szczególnie w weekend robiło się niebezpiecznie, bo nigdy nie było wiadomo, czy ktoś zatrzyma się przed pasami.
Nie wiem czy to się zalicza do etykiety ale odpowiem.
Denerwuje mnie: głośne gadanie przez telefon w miejscu publicznym, nachalne narzucanie swojego towarzystwa, nachalna słodycz, niekończące się żegnanie przy drzwiach wyjściowych, spóźnianie się lekarzy, ciakawskość, wtrącanie się do rozmowy.
Jak najbardziej to się zalicza. Żegnanie przy drzwiach, pa, pa i jeszcze taki stoi 15 minut przed drzwiami i ani go wykopać ani nic.
Zdecydowanie zdejmowanie butów w gościach (mam na myśli normalne buty wizytowe), albo domaganie się od gości by te buty zdjęli i paradowali w skarpetkach po mieszkaniu. Wychodzi na to, że POlacy to kryptomuzułmanie.
Ale sie prosi, mówi że niemyta podłoga, że samemu sie paraduje w butach, wymyśla, nalega i … NIC. Polak wie lepiej że mimo próśb musi ściągnąć buty żeby mi zrobić przyjemność na sile bo na pewno kłamię. Wielu nie wierzy że mówię serio. Myślą że z grzeczności bo się kalam przed nimi jacy sa zajebiści wiec mogą wejść w butach.
Dla mnie goście w skarpetach sa już jak chwilowi domownicy, mogą równie dobrze iść kubek za sobą umyć
Inni widocznie sie cieszą że mogą wejść w butach, jakby ich spotkał zaszczyt, taka ulga dla nich i dla mnie.
-rozmawianie ze mną z ręką w kieszeni (lekceważy mnie?)
-przerywanie komuś w trakcie mówienia, bo ktoś sobie coś przypomniał (domena polityków)
-chamskie słownictwo (myślę: ale burak, a jak za długo to trwa, to zwracam uwagę)
-rozmowa przez tel, lub tylko przeglądanie go w towarzystwie (nudzi się z nami?)
-zapraszanie do mnie swoich znajomych, których owszem znam, ale niekoniecznie chcę widzieć u siebie
-przychodzenia sąsiadki na plotki o osobach których kompletnie nie znam (no, jak to nie wiesz o kim mówię? przecież mieszka tu i tu)
-palenie papierosów ( to my pójdziemy do kuchni na dymka. Nie pomaga tłumaczenie, że właśnie w kuchni jest jedzenie, które za chwilę podam)
Znane
Ok. 22-giej zaproponowałam położenie dziecka (4 latka) spać, niestety, nie zadziałało: Nie, nie, my zaraz wychodzimy. I siedzieli też do północy.
Co z ludźmi ? Też mi kiedyś przyprowadzili znajomi kolegę. Nieznanego mi. Czy my mamy po 14 lat ? W domu siedział gościu którego pierwszy raz widziałam, świetnie się bawił a na koniec usnął w naszym salonie.
Ja idac w gosci na dluzej, zwlaszcza zima zabieram ze soba buty wizytowe.
Przeciez w zabloconych botkach tez jak gdzies wpadne na chwile nie wejde, zdjecie butow to dla mnie to zaden problem. Tak samo jak miec kilka par szydelkowych kapci w domu, wypranych - w razie czego juz to nie jest “w skarpetkach” moze to i drbnomieszczanskie, ale praktyczne.
Nie lubię przychodzenia bez zapowiedzi osób spoza rodziny szczególnie wtedy gdy jestem zajęta/zmęczona/w stroju odbiegającym bardzo mocno od wizytowego/nie mam nic ciekawego w lodówce i siedzenia godzinami. Nie lubię, gdy dalsza nie zawsze lubiana rodzina dzwoni z trasy informując np: za pół godziny już u was będziemy, bo fajna pogoda i są przez cały weekend lub nawet przez tydzień. Takie niespodzianki mnie wkurzają, bo ja do nikogo nie zwalam się z całą rodziną w dodatku. Inne rzeczy mnie nie denerwują. Wszystko zniosę oprócz tych dwu wymienionych.
Podalas znakomite przyklady nieliczenia sie z innymi. Ja bym to okreslila jednym, krotkim slowem.