Stojące auta raczej nie powinny przeszkadzać. Gorzej z jadącymi.
Tuż za miedzą. Niemcy. Berlin.
Przez szesnastopietrowy budynek z ponad 1200 mieszkaniami przebiega 600 metrów…AUTOSTRADY
Ja w Elche mieszkalam w budynku stojacym na tunelu kolejowym. Wiecej, duza czesc ulicy jest "dachem’’ dla tego tunelu. Musial jechac wyjatkowo ciezki sklad towarowy, żeby jakies wstrzasy wyczuc.
A podobna sytuacja zaistnieje w Łodzi, jesli w koncy zbuduja tunel kolei srednicwej pod miastem. Choc tam pewnie będzie mniej bezpiecznie, bo te lodzkie “fabrykanckie kamienice” certyfikatow zadnych nie maja, wiekowe sa i niektore to juz tak nadjedzone zebem czasu, ze trzymaja sie na slowo honoru.
A Elche, strefa sejsmiczna i budynek przynajmniejw teorii powonien wytrzymac wstrzas do 6° ( w ktorej skali? Chyba tej gdzie magnituda pokrywa sie ze skala Richtera - silny wstrząs, znaczne zniszczenia).
W kazdym razie zycie te budynki do 5° przetestowalo - wytrzymaly bez problemu.
A pol biedy jak mieszkasz nad autostradą, gorzej jak pod pod autostrada, ale to w Chinach.

Takich ogrodów jak w zabytkowych regionach,nie widziałem od czasu ostatniej wizyty w Kensington Gardens…
Mieszkałem przy Burggasse czyli niemal w centrum…Po zmroku robiło się "kolorowo"i średnio bezpiecznie.Ale było CZYSTO!
Czysto… te cholery austriackie to chyba z Poznania zostali wygnani za nadmierna pedanterie…
To @benasek powinien znac to miejsce.
Uważam że dzisiaj gdy wszystko jest zadeptane,zatrute,zaśmiecone,nie powinno być nawet pojęcia nadmiernej pedanterii.
Znam wiele razy tamtędy jeździłem.
Niezłym ewenementem jest również blok nad bunkrem Gdzieś miałem jego fotki, ale dziś to ja zarobiony jestem
Sa miejsca, gdzie az tak zle nie jest. Ze wszystko zatrute i zadeptane. Przez wieki bywalo gorzej.
Jak sobie wyobraze sredniowieczne miasto?
A ja jeszcze pamietam takie Baluty, gdzie nie bylo kanalizacji, szamba bywaly luksusem (o ile po deszczu nie wylaly), a rynsztokami roznosci plywaly.
I ponoc to juz nie bylo tak źle, bo w okresie niedzywojennym wiekszosc glownych kanałów sciekowych obudowano.
Wiadomo że przy komunie,wszystko wydaje sie i lepsze i nowocześniejsze.Ale tez nas jest wiecej,produkcja i spożycie rosną w szalonym tempie i reakcje na robie nie ze świata szamba,muszą być na innym poziomie.
Teraz przypomniała mi sie ciekawostka z USA - otoz tam dosyc powszechne jest kupowanie wielkich brył lodu i rozbijanie ich na kawałki specjalnym szpikulcem, zamiast nastawiania malych kostek w zamrażarce.
Ten szpikulec czesto bywa narzędziem zbrodni w filmach kryminalnych, jak np. Nagi Instynkt czy Zbrodnia Doskonała (oba z Michałem Douglasem)
W podobnym wodnym klimacie, ale z inną funkcjonalnością.
W Tajlandii popularne są wodne markety, gdzie prosto z łodzi można kupić nie tylko owoce i napoje, ale i świeżo usmażone dania.
Fotkę pierwszą zrobiłem w Parku Pamięci króla Ramy II w Samut Songkhram.
Drugą fotkę w bardziej popularnym i większym Wodnym Markecie w Anphawa.
Ekhm…, nie tylko @benasek
A tak, nie tylko w USA urzadzenie ma w hiszpanskim nazwe picahielo. I taki potluczony lód ponoc lepszy od kostek
Dokładnie taki obraz zapamiętałem z Watford.
Coraz trudniej odpowiedzieć na to pytanie które,przynajmniej teoretycznie,powinno być jednym z najciekawszych na forum.
Zyjemy w czasach gdy wszedzie sklepy są takie same bo i firmy te same…Na szczęście,są zabytki.
Niemniej wszędzie jest jakieś"coś"
W Czechach te niezliczone ,malutkie browary na każdym kroku…W Anglii,w czasie Bożego Narodzenia,można sie natknąć na 6-7 osobowe chóry,stojące w narożnikach ulic i śpiewające kolędy.Jak za czasów Dickensa…
W Tunezji,dawno temu,na każdym kroku,nie wyłączając szaletów miejskich,portrety ich prezydenta-pulpecika,podobno kolegi Kwaśniewskiego…Dzisiaj zapewne nie ma juz po tym śladu…
A propos szaletów…
Na Teneryfie,tuż obok parku krajobrazowego,zetknąłem sie po raz pierwszy w życiu [i zapewne ostatni] z biletami wstępu do…WC.Postaram sie je znależć bo wiem że gdzieś je mam…
to przejaw pełnej cywilizacji w porównaniu z wc na narciarza w bibliotekach naukowych dawnych demoludów posiadającymi przebarwienia w wiadomychbarwach
Mnie to zastanawia jak oni mieszkajac na tych lodziach reumatyzmu nie dostaja?
Ale w wielu krajach grzie rzek i kanałów dużo tego typu amatorów nawodnego mieszkalnictwa nie brakuje.
Inna formą, jesli wody brak sa domki na kolkach lub campery.
Dobre to na wakacje, ale cale zycie?
A co powiesz, jak w ramach ciekawostki widzialam papier toaletowy z grafiką przedstawiająca Elzbiete II, przywieziony w latach 70 z GB. Ponoc w urzedach prawie wszystko bylo sygnowane jej buzią, nie tylko pieniądze.
A propos pieniedzy - mam monete z Gibraltaru - na awersie krolowa, na rewesie makak
Dobrze, ze pamiatkowa moneta z Lechem Kaczynskim ma orła. Bo jakby kaczkę? Ale zdaje się Anglicy mają osobliwe poczucie humoru?
Faktycznie,biorąc pod uwagę klimat w Anglii,tę częstą i wyjątkowo intensywną wilgotność,można sie od razu,odruchowo,obawiać o wyprostowanie się
Kiedy sie troche pobędzie choćby w pobliżu,to jest wręcz namacalne.
A może po prostu jedno z dwóch.Trzeba sie tam urodzić albo być młodszym.
Albo sie pod znakiem ognia strzelcem urodzic i czasem znajdowac zastosowanie dla wody ognistej .
Ja tylko nie lubie zimnej wilgoci
Chyba wole tropiki (choc sauna) niz Anglię.