Nie to, żebym Warszawy nie lubił, ale mieszkałem tam pół roku i wielokrotnie godziny spędziłem, by sie na jakis koncert wybrać, (tu nie ukrywam, ze głownie reggae mnie interesowalo). W porownaniu z Poznaniem to tam była w tym zakresie bida z nędzą. Mowa o roku 2006. Udalo mi sie tylko raz zalapać na Izrael.
No to jak takie miasto lubieć?
A tak powaznie, to nie mam nic do jakiegokolwiek regionu w Polsce. Nawet w pisowskich “bastionach” mi sie podobalo, przykladem Tarnów. Jednak w Zakopanem byłem juz tyle razy, że noclegi w tym miescie z pewnoscia sobie odpuszczę.
Faktycznie,artykuł sporo wyjaśnia.Może nie wszystko,może nie do końca jest aktualny ale to solidna robota.
Względy historyczne to jedno ale obecnie znacznie bardziej jaskrawo prezentują sie antagonizmy wśród kiboli.No i nie ma tak że Krakowa nikt nie lubi!Jest bowiem dokładnie na odwrót a owa sympatia od wielu lat,przekroczyła granice Polski.
Ciekawy jest opis Toruń vs.Bydgoszcz O ile antagonizmy wśród braci żużlowej mają sie tak jak to opisano,o tyle wśród kiboli piłki,nie do końca.Bo to na zwolenników Zawiszy Bydgoszcz od dawna wołają"Krzyżacy".Ze wzgledu na barwy klubowe wśród których jest czerń…
Jest to folklor a Polska nie ma na to wyłączności.O angielskich układach mógłbym napisać dość podobny [acz krótszy ] artykuł.Wiem też sporo o animozjach we Włoszech,niemniej warto zdać sobie sprawę że to już nie to co w latach 70-80 gdy pół Europy z byle powodu,mogło stanąć w ogniu…Dzisiaj to skala mikro choć wojny domowe to coś co wysunęło się na czoło pod względem niebezpieczeństw i narastającej nienawiści.Gdynia-Gdańsk,Widzew-ŁKS,Wisła-Cracovia że o śląskim tyglu nie wspomnę…
Zawsze traktowałem to jako historyczną głupotę nie do ogarnięcia i zdania nigdy nie zmienię.
I min. dlatego jestem dumny że Poznań jest od tego wolny.Lech i Warta żyją w zgodzie i nigdy nie było z tym problemów.Nawet gdy milicyjna Olimpia grała w ekstraklasie,był spokój.
Zasadniczo tego typu animozje wymyślają sobie lokalni politycy (a wcześniej inni rządzący) żeby uzasadnić swoje istnienie i móc zgarnąć to czego dorobił się sasiad? I zająć teren.
Od walki o miedzę się zaczęło? Czy lepszą jaskinię?
Czy o to na czyim terenie można zdobywać pożywienie?
Cywilizacja niewiele zmieniła.
@okonek , a w Hiszpanii są takie antagonizmy? @benasek - a w Niemczech, Danii? @collins02 - w Anglii?
I nie chodzi mi o waśnie kibiców - tylko o powszechne animozje mieszkańców.
Widoki tam ładne, ale górskie wioski nie sa przystosowane do nadmiaru ludzi.
Nawet miasta leżące w zamknietych dolinach większych od zakopianskiej -Krakow, nie mowiac o Madrycie to tez smogowe, zatloczone piekło.
Roznie z tym bywa
Katalonczycy kontra reszta swiata. Podobnie Baskowie.
Ale to jest tez kwestia przesladowan etnicznych, ktore trwaja chyba od sreniowiecza?
Jak to mowia? Ogolnie Madrytu nikt nie lubi, ale prawie kazdy sie tam pcha. Centrum wladzy, a jakże
Dwa sasiedzkie Elche i Alicante?
To jak Łódź i Warszawa.
Rywalizacja od czasow, kiedy Fenicjanie pierwsze palmy posadzili.
Niechęc do stolicy jest powszechna w wielu krajach. Ot choćby i we Francji. Ale to o co pytam, to konflikty między miastami, i to leżącymi w pobliżu, czego nie wyjasniają róznice etniczne czy historycznye.
Dodam jeszcze przykład z Rosji.
Na kursie niemieckiego potrzebnego do aprobacji dyplomu były dwie osoby z Rosji. Jedna z nich byla z Moskwy druga z Syberii.
Tak sie one nie lubiły (Tylko własciwie z powodu regionu pochodzenia), ze przez min. miesiąc nie zagadaly nawet do siebie. Jako, ze z tym z Syberii mam do tej pory kontakt (uciekl do Czarnogóry, bo nienawidzil pituna), to mi to wszystko dokladnie wyklarował.
W Anglii NIE DA SIĘ tego oddzielić od kibicowania.Ludzie którzy nie kibicują,raczej nie odczuwają animozji.Natomiast często brak zaciekawienia oraz obojętność.
Niemniej wyczułem że Londyńczycy raczej traktują wyniośle północ…Nawet jeśli mowa o folk music.York,Carlisle czy Newcastle to dla nich jak inny kraj…
Oczywiście to raczej obiegowa paplanina.Bardziej charakterystyczna jest wspomniana obojętność.
Jeśli sie nie da oddzielić, to znaczy, że kibicowanie jest źródłem tych antagonizmów. A ja nie o to pytam. To osobna para kaloszy, pamiętaj że na tej zasadzie są animozje między kibicami w jednym mieście (Legia-Polonia, Cracovia-Wisła), a to juz zupełnie coś innego i nie ma podtekstu społecznego czy historycznego.
Dla mnie to zjawisko jest zupelnie niezrozumiale. Przeciez ludzie nie dziela sie na "tych z (tu wstaw dowolne miasto)i z (…)tylko prosto na mądrych i glupich. "
Ciekawa jestem w jakich rejonach Polski mojego miasta nie lubia?