O tych kocich padalcach mowa:
Reszta już podżarła i poszła spać …
Myślę, że już po rozmowie z tą osobą i kiedy ona wie, że jej kot przychodzi do nas jeść (zresztą umówmy się, w moim kochanym inaczej miasteczku nic się nie ukryje, już widziałam, jak ktoś mnie obserwował z okna, jak ostatnio tam byłam i głaskałam tę kotkę), to może nie zadziałać
popyskuje i sobie pojdzie
watpie czy policje bedzie interesowala “kraziez kota”
No i u mnie jest moja kotka, którą trzebaby przyzwyczaić do koleżanki, bo do tej pory była jedynym kotem w domu.
Ja się bardziej obawiam, żeby nie załatwiała tego sama, bez pośrednictwa policji, to taka stereotypowa karyna, człowiek, po którym naprawdę nie wiem, czego można się spodziewać.
Ten typ żyjący z 500+ i zasiłku, niekalający rączek pracą, pozwalający dziecku (btw bardzo fajnemu dziecku, aż jej szkoda) na wszystko i równocześnie w ogóle o nie niedbający i takie tam
kota sila nie odbierze bo musialaby go w domu zamknac.
zawsze przy takich typach jednak jest obawa, ze moglaby probowac go otruc albo zabic w inny sposob.
O tym właśnie myślałam, zwłaszcza, że traktuje kota ewidentnie jako zabawkę, nie jako żywe stworzenie
A to naprawdę śliczna kotka z super charakterem.
A tak, to tylko możesz gonić króliczka
Nawet Indianie nie mieszkali ze swymi psami…Nie wspominając juz o innych…
ŻADNEGO!
Chyba ze bym sie wyprowadzil na skraj jakiejs puszczy.Trzeba miec co najmniej,nie po kolei w głowie aby dla wlasnego egoizmu,wpuszczac dzikie i nawykle do dzikości zwierzaki,do domu…
Znalem kiedys wariata ktory mieszkal w Poznaniu z weżami…I do tego byl przekonany ze jest dla nich lepszy niz naturalne środowisko…
Czlowiek to jednak cholerny egoista…
Moi znajomi mają kury jako zwierzatka domowe… Budda, Katsumoto i reszta. Jakos mniej lubie ich odwiedzac odkad je mają… caly piekny ogrodek jest “zaminowany”… do tego czasem biorą je na kanapę i tam kury tez sie zalatwiaja…
Taka tam mała wada
Wydaje mi się, że bardziej niż o branie dla swojej zachcianki chodzi o branie, kiedy zwierzę jest oswojone/nie poradzi sobie na wolności.
Węże urodzone w niewoli nie przeżyją w środowisku naturalnym, tak samo inne “domowe” dzikie zwierzęta, więc wtedy trzeba po prostu starać się zapewnić im jak najlepsze warunki w domu
Pies, kot, koń, kura czy świnia to akurat zwierzęta czysto udomowione, które dobrze czują się z ludźmi, nie same (i same sobie nie radzą)-oczywiście, o ile człowiek chce je trzymać na równych prawach z członkami rodziny, a nie zjeść
Gryzonie (poza domowymi królikami) radzą sobie raczej same, ale też chętnie żyją w towarzystwie ludzi i jest to dla nich w jakimś stopniu naturalne.
Ja w domu mam 5 ( na prawach rownych mi)
Jeża. Mają taki miły pyszczek i brzusia mięciutkie. I są mądre.
Kiedys taki jeden zakradł się nam do namiotu i ukradł ser.
To ja sobie harmonijnego krokodyla sprawię. Jakby kto nie wiedział, to taka wyrośnięta jaszczurka jest.
Posiłki dla stworzonka połączę ze spacerami, bo muchami, to on się nie naje. Będę go na smyczy wyprowadzał, znajdziemy jakiś hipermarket, bo tam najwięcej pożywienia się znajduje, które to pożywienie, żeby zakupy zrobić samo z konserwy czyli auta wyjść musi. Można powiedzieć, że żywił go będę konserwami. A u siebie wykopię mu dół, zapełnię wodą, coby pupilek czuł się dobrze. A ja bezpiecznie, bo kagańca zakładać mu oszczędzę i niech mnie wtedy ktoś podskoczy. Krokodylich łez po nim wylewał nie będę.
Za takim wezem to nie trafisz, naje sie to i wisi na galezi, albo wygrzewa sie w sloncu. Podobnie jak inne gady. O plazach nie wspominajac.
Tak jak obserwowalam rysie iberyjskie w ZOO w Jerez to zachowaniem przypominaly zachowanie kota domowego, tyle ze zamiast klebka bawily sie pilkami do tenisa.
Kazde zwierze da sie oswoic, tylko to jak z ludzmi wychowanymi przez zwierzeta jest juz dla swojego dziko zyjacego gatunku stracony (legenda o Tarzanie to tylko pobozne zyczenia, a tak na marginesie to czym ten filmowy sie golil? )
Pandy czerwone w tym samym ogrodzie zoologicznym tez byly chetne do zabawy z opiekunami, ale to ZOO nowego typu, niewiele gatunkow, duze wybiegi i ogolnie skrzyzowane z czyms w rodzaju ogrodu botanicznego. W domu to kot, pies a i to jak masz mozliwosc stworzenia im warunkow.
Niestety, ludzie w przypadku zwierzakow zapominają o takim zjawisku jak odpowiedzialnosc. I empatia.
U mnie na podwórku mieszka rodzinka jeży
Sąsiad je dokarmia mięsem, kiedyś też kradły mojemu psu jedzenie, co było dla mnie dobrą motywacją do zmienienia mu karmy z suchej na mokrą (pies zjada całą porcję od razu). Bo mój pies udaje odważnego, ale ogólnie jest bardzo tchórzliwy i bał się tych jeży, zresztą boi się też kotów i weterynarzy
weterynarzy to wiekszosc zwierzakow sie boi. chyba bardziej niz ludzie dentysty.
Z moim krokodylem będzie odwrotnie. Weterynarz oknem wyskoczy, gdy przyjdziemy.
watpie, ja widzialam grozne psy, ktore u wetki (takiej 150 cm wzrostu w kapeluszu i obcasikach) zamienialy sie w klebek galarety.
ale troche racji masz, koty u weta bywaja wojownicze, wiem po mojej kici - przy badaniu czy jakims zabiegu tylko ja ja moglam utrzymac, innych atakowala. jesli Twoj krokodyl podobny?