Bieszczady nawiedzałem w latach 70 ubiegłego wieku. Fantastyczne wspomnienia. Nie piłem księżycówki z niedźwiedziami, ale z drwalami i wypalaczami węgla, jak najbardziej.
No przecież Ty byłbyś główną atrakcją. Wszyscy przyjeżdżaliby głównie po to, by zobaczyć, jak z tym niedźwiedziem w gawrze pijesz. Wszystko inne to tylko tak “przy okazji”.
Tiaaa … turyści by stali i głowili się, który z tych dwóch to niedźwiedź?
Uważasz, że jest jakieś podobieństwo?
Kiedyś Bieszczady marzyły mi się
i wymarzone w Bieszczadach misie.
Lecz teraz chyba nie dam rady,
bo wszędzie są takie układy,
że niejaka chytra Herytiera,
wymyśliła takowe kryteria,
że zamiast błogiego spokoju,
byłby zapierdziel w pocie i znoju.
Miast na misia poklepać misia,
i księżycówkę sączyć dzisiaj,
od za pięć piąta do wpół do trzecia,
w budce robiłbym za ciecia.
Dziękuję za rady i inne przysługi
i wierszem niedługim spłacam długi.
Mam pewne podejrzenia.
Misiek po całozimowym śnie w gawrze jest wychudzony. No to już sobie mniej więcej wyobrażam Twoją sylwetkę. No chyba, że podobieństwo nie tkwi w sylwetce, tylko w… uszach(?).
Szkoda, że nie jagodzianka ale hmm … mogłam nie dawać wyboru.
A te kryteria to nie ja wymyśliłam tylko urząd skarbowy, nadzór budowlany i jeszcze kilka innych ważnych instytucji.
- Z sylwetki jestem raczej z tych letnich miśków.
- To nie uszy.
Nooo… te letnie to po miodku mają takie fajne okrąglutkie brzuszki
Zapomniałam przez to wszystko podziękować.
Przepiękne strofy, przepiękne. I rymy są.
Bylo sie zalapac do ekipy przed Twin Tower - bagaz lotniczy sam docierał do klienta. Z przeprosinami, ze szynka zaliczyła 80 dni wokol swiata w druga strone. I musiala ominac Australię
W Bieszczadach to zmija sie na mne wyspala, gadzina ponoc jadowita