Jest!Moja pierwsza plyta

To i bez talentu mozna zniszczyć.Wystarczy wrzucic w pudlo i zostawic na 10 lat w zawilgoconej piwnicy :face_with_raised_eyebrow:
Wierz mi,to wcale nie takie rzadkie…

1 polubienie

A ja w 6 klasie będąc, stałem się właścicielem patefonu, takiego z korbką i tubą, do tego płyty jeszcze porcelitowe z przedwojennymi niemieckimi szlagierami. Niestety, były porysowane i przeskakiwało, albo się zacinało. Puszczałem na nim winyle i normalnie grały.
Po kilku tygodniach pękła sprężyna i kaputt. Szukałem kogoś, kto by dorobił, ale nie znalazłem, to patefon poszedł do piwnicy.

3 polubienia

Moja dziewczyna w liceum,utrzymywala taką znajomość…Para zapuszczonych dziwakow,jakies relikty posthippiesowskie :innocent:
Ludzie ci zyli w centrum miasta,przy calkowitym zaciemnieniu i kolorowych zarówkach…Wszedzie tylko jakies sieci,zaslony,setki kocy,jakies pufy…
Ale to oni wlasnie mieli patefon i skupowali wszelkie przedwojenne plyty.Repertuar rzadko kiedy odbiegal od H.Warsa a jesli juz to szlo to w te nieszczesne orkiestry wojskowe ktorych do dzisiaj nie trawie :innocent:
Fajne jednak bylo"kręcenie sie" wokól tego ustrojstwa.Spedzilem tam kiedys pare godzin choc mialem wrazenie ze bylem w jakims podziemnym bunkrze :roll_eyes:

3 polubienia

W szkole szybowcowej, gdzie szefem był mój tata, rozbił się szybowiec i ja sobie “zorganizowałem” jego tablicę rozdzielczą. Dla jednego mojego klasowego kolegi posiadanie tych zegarów stało się marzeniem. On mieszkał w domku poniemieckim i na strychu mieli jeszcze graty po Niemcach. I tam ten patefon znalazł. Dołożył finkę i miał te szybowcowe zegary. :grinning:

Dziś taki odnowiony patefon, działający chciałbym mieć.

2 polubienia

Sprawny i przede wszystkim z plytami to wielka rzadkość…

1 polubienie

Jeszcze po wojnie produkowano płyty z porcelitu. One się tłukły, jak talerze i rysowały. W połowie lat 60, dokładnie nie podam, pojawił się winyl. Mój kuzyn mnie z tym zapoznał, gdy byłem u niego. Rzucił płytą na podłogę i nic się jej nie stało, co wywołało moje zdumienie.
Porcelitowe było znacznie cięższe od winylowych.

1 polubienie

Winyle,jesli spojrzec na numery katalogowe,pojawily sie znacznie wczesniej.Moze nie u nas a w kazdym razie,nie takie jak dzisiaj czy nawet w latach 70-tych…Ale byly.Mam w domu plyte z jakas hiszpanska orkiestrą z 1958 roku,ktorą zostawil mi w prezencie kolega-wielbiciel cd.
Faktycznie,ciężka.Ale to juz byla nowa era bo kazda strona miala po 16-17 minut

2 polubienia

Nie wiem, kiedy się pojawiły dokładnie, opisałem, kiedy ja się z nimi zetknąłem. Do tego czasu znałem tylko porcelit. W Polsce na pewno po samej wojnie robiono płyty porcelitowe, to zanim się u ludzi wytłukły, pewnie chodziły razem z winylem. A jak się wytłukły, został winyl.

2 polubienia

A kto by nie chcial?

Tak zalatwila radio krysztalkowego tekefunkena.

1 polubienie

Kto?Mama?
No faktycznie…Strach sie bać…

1 polubienie

No mniej wiecej…Poza tym,to chyba nie byl jeden,konkretny moment.

1 polubienie

Mama,
Teraz wydzwania po znajomych “wdzieczac” sie czy sie szczepic czy nie, bo " w telewizji mowia" oczywiscie TVPiS.
I jeszcze mnie chce wrobic.
Ja powiedzialam, ze niech robi jak chce, bo co bym nie powiedziala to i tak bedzie zle.
A w kwestii ksiazek, to tylko dobrze, ze piwnica sucha i myszy nie ma. Zagracaja mieszkanie przeciez.

1 polubienie

No to masz problem…Niby w rodzinnych relacjach,przedmioty nie są najwazniejsze ale nikt nie powiedzial ze trzeba niszczyc… :thinking:

1 polubienie

Zawsze tak bylo.
Potrzeby kulturalne mojej mamy zalatwiaja zurnale typu Burda, seriale takie jak Moda na sukces i plotki z sasiadkami.
Oczywiscie na wszystkim zna sie najlepiej.

1 polubienie

Wybacz…Moze bładze ale mam czasem wrazenie ze czytając Ciebie w tym temacie,ogladam jednym okiem,"Co sie wydarzylo Baby Jane?"z Bette Davis :innocent:

Ja juz przywyklam od urodzenia, ze moja i mamy drogi sie rozeszly.
A swojego pilnowac przed szkodnikiem musze.

Od urodzenia???Eejjj… :thinking:

To juz temat na priva przy jekiejs okazji…

Taka prawda, wzmacniacz lampowy miał duszę bez udziwnień, dźwięk był soczysty, niczym nie ograniczony, jak w tranzystorowych, gdzie dźwięk jest przygłuszany, bo na więcej nie pozwoliła technologia i parametry krzemu. Technika cyfrowa / mikroprocesory, pamięci itd charakteru lampy długo nie zmienią, chyba że głuchy / sory / będzie słuchał. Dobry głośnik musi być klasę lepszy niż najlepszy wzmacniacz / szumy własne, przydźwięki itd poniżej 0,1 % przy przesterowaniu, to wtedy ma sens takie audio

1 polubienie