Jest możliwość zmiany instruktora prawa jazdy?

Chodzę na kurs prawa jazdy kat. D, czyli autobusy.
Problem jest następującej natury:
Mam do wyjeżdżenia 60 godzin, czyli dosyć sporo. Jak do tej pory wyjeździłem godzin 23.
Instruktor, który mnie uczy jest bardzo ale to bardzo impulsywny. Podczas jednej z jazd, wracając na ośrodek szkolenia jazdy przytarłem kołem z tyłu w krawężnik. Boże, nigdy w życiu nie słyszałem takiej wiązanki negatywnych wyrazów w swoją stronę (to była chyba moja 3 jazda). Dzięki tej wiązance wiem ile kosztują opony do autobusów oraz z czego zrobiony jest krawężnik oraz jak bardzo jestem dziecinny bo się zaśmiałem (uśmiecham się mimowolnie ze stresu - taka reakcja organizmu).
Przez to, ja 26 letni chłop boję się z nim jeździć. Boję się popełnić najmniejszego błędu bo boje się krzyków.
Tak samo teraz. Na jazdy muszę dojeżdżać 40km w jedną stronę, gdyż mój ośrodek jedynie tam ma autobus. W zeszłym tygodniu poszła mi pompka sprzęgła w samochodzie i nie mogłem jeździć na jazdy. Chciałem się z nim umówić na ten poniedziałek ale nie miał czasu i powiedział, że oddzwoni. Jest środa i cisza. Zadzwoniłem w końcu ja. Nie odbierał. Wysłałem mu smsa, że w tym tygodniu już nie dam rady i że chciałbym się umówić od przyszłego poniedziałku na jazdy.
Oddzwonił. Znowu z nerwami, że co ja sobie wyobrażam, że on nie ma 15 lat, żeby odpisywać na smsy, że do niego trzeba dzwonić. Nie było tłumaczenia, że sam powiedział w zeszłym tygodniu, że zadzwoni z terminem a skoro nie dzwonił to poukładałem sobie już terminarz do końca tygodnia nie uwzględniając jazd.
W końcu z nerwami powiedział, żebym zadzwonił w piątek i on łaskawie zobaczy czy ma dla mnie czas w przyszłym tygodniu.

Powiem szczerze, że myślę nad zadzwonieniem do tego ośrodka i poproszenie o zmianę instruktora ale boję się, że innego nie mają a ja będę musiał dalej z nim jeździć, dodatkowo on dowie się, że chciałem go wymienić.
Co poradzicie?

PS. Nie wiem do jakiej kategorii zaliczyć tego posta, jak źle to przepraszam.

Masz jak najbardziej prawo do zmiany instruktora w trakcie kursu. W końcu Ty za to płacisz. Jeżeli będą z tego tytułu problemy, masz również prawo zmiany szkoły jazdy.
Wuja google takie rady daje w tym zakresie:

https://introhl.pl/zmiana-szkoly-jazdy/
https://www.oskobelix.pl/przeniesienie-z-innego-osrodka/

1 polubienie

tyle, że to nie ja płaciłem za kurs a urząd pracy a ta szkoła wygrała przetarg na jego przeprowadzenie.
Tak samo nie wiem czy oni mają więcej instruktorów pod tą kategorie.

To trochę komplikuje sprawę. W takim razie dowiedz się w szkole, czy jest możliwość zmiany instruktora, lub temu spokojnie powiedz, że nie życzysz sobie, aby na Ciebie krzyczał, bo on ma Ciebie szkolić, a nie się wyżywać. Nic nierobienie nie rozwiąże problemu.

2 polubienia

Intruktor wyzywa sie na slabszych?
Tu jest problem bo bedziesz mial slowo przeciwko slowu.
Moze zaczac od nagrywania “wystepow”
Rozmowy sie da, sms nie giną, jak w trakcie instruktazu? To juz musisz pomyslec.

Ty się ciesz, że w PRL nie robiłeś prawka. Byłbyś bity witką po dłoniach, trzymając kierownicę w czasie jazdy, wycierałbyś szmatką niezauważone znaki drogowe, usłyszałbyś o sobie o wiele więcej i swojej rodzinie, niż tu nam podałeś itd…Skrzynie biegów były wtedy manualne, więc miałbyś wielkiego stresa, by, nie daj Boże zgrzytnęło…
Zmiana obywatela instruktora? Buahahaha…!!!

Instruktorzy wtedy mieli szacunek do kierowców ciężarówek, którzy sobie robili I kategorię na autobus. Ale nie do tzw, kamikaze, jak się mówiło na takich, co bez praktyki robili prawko na autobus na potrzeby miejskich autobusów, bądź PKS, opłacających te kursa, ze względu na wysoką absencję. A później ci kierowcy musieli ileś tam lat odrabiać to w opłacającej ich firmie.

Ale to było kiedyś. Gdybym teraz był na Twoim miejscu, starał bym się o zmianę instruktora.

Prawdę mówiąc, to po tym co opisałem, to po takich kursach, wychodzili dobrzy kierowcy. Znali też nieźle budowę pojazdu i wiele usterek potrafili sami naprawić. A dziś po kursie kierowcy nie znają zasady działania silnika spalinowego. Może to i lepiej, bo ja wiem??? :roll_eyes: :shushing_face:

1 polubienie

Przy obecnej komplikacji budowy aut, to moze lepiej, ze nie wiedza?

1 polubienie

Silnik spalinowy zawsze działa tak samo.

Widać mój instruktor tęskni za tymi czasami i próbuje troszkę uszczknąć starych metod na nowe pokolenie :slight_smile:
Dzwoniłem do ośrodka ale Pani sekretarka powiedziała, że to muszę z Panią kierownik a jak zapytałem czy mają ogólnie kogoś poza nim to owszem ale na l4 i nie wiadomo kiedy ani czy wróci.

3 polubienia

Silnik tak, ale juz cala otoczka? Ni i silnikow spalonowych tez jest kilka rodzajow. A ostatnio czytalam, ze Japonczycy nie odpuszczaja, znow przymierzaja sie do silnika Wankla.

Zakladajac, ze autor moglby wiedziec o czym pisze i nieco rozwnac temat? Wierszowke by wieksza dostal, a i z pozytkiem dla czytelnika by bylo…
Ja nie tozumiem tego traktowania przez instruktorow uczacych sie jazdy jak bytow nizszych, dokladanie stresu w sytuacji kiedy juz jest stresowa?

Z tą budową i zasadą działania silnika, to obecnie dla większości kierowców zbędna wiedza. Czy Ty używając komputer czy smartfon znasz zasadę działania procesora?

Żadna tego typu wiedza nie jest zbędna. Ale co innego być amatorem , a co innego zawodowcem. W komputeryzacji też.
Ale praktyka jest taka, że przyjedzie serwis i naprawi. Uważam, że to jest dobra praktyka.

Silnik Wankla jest takim samym spalinowym motorem, jak silniki rzędowe. Zasada jet ta sama, czyli tłoki w cylindrach. Tylko, że rotacyjnie.
Natomiast elektroniczna otoczka silnika to już inna bajka.

1 polubienie

Z tą wiedzą słusznie mnie poprawiłeś, ale też z pośpiechu nie napisałem, o co mi konkretnie chodziło. Mianowicie obecnie w trakcie kursów pożyteczniej byłoby przekazać kursantom multum innej wiedzy z zakresu ruchu drogowego, niż tą z zakresu budowy pojazdu, kiedy współczesne samochody dają się naprawić samodzielnie w znacznie mniejszym zakresie, niż kiedyś.

1 polubienie

Spoko, wyłapałem, co miałeś na myśli.

Postęp polega na tym, żeby było wygodniej i lepiej. Dziś kierowca nie musi w trasie wymieniać laski popychacza, co mi się zdarzyło na początku lat 80 w ciężarówce “marki” Star 200. Dorabianej z twardego drutu znalezionego w rowie. :roll_eyes: :crazy_face:

Oczywiście, że teraz szkoli się kierowców z innej, potrzebnej im wiedzy. A jest tego przy ciężarówkach od cholery. Przy autobusach niewiele mniej.

Mój pierwszy w tym pytaniu komentarz był bardziej informacyjny, jak to niegdyś bywało. I żeby nie wróciło. To, okazyjne wspomnienie starego kierowcy…

Dodam tylko, że dziś świeżo upieczeni kierowcy na autobusy i ciężarówki z tym dawnym sprzętem nie poradzili by sobie. To już miniona epoka. Tak mi się ułożyło, że znam tę starą i tę nową. Ale nadchodzi następna i już taki mądry nie będę. :grinning:

1 polubienie

Silnik to silnik. Chcesz pwiedziec - zasada ta sama, ale jak przychodzi do rozkrecania auta?
No to roznica jednak jest :wink:
Pewnie ze nauczyc sie mozna prawie wszystkiego, tylko trzeba chciec lub musiec :wink:
Wracajac do czasow PRL - motoryzaca jako taka byla fetyszem i to czesto z wysokiej półki (do dzis pamiętam moich wiejskich kuzynow z uporem nazywajacych auto taksówką. Tak im sie kojarzylo, bo we wsi czasrm pojawial sie tylko radiowoz. Miejscowy doktor junakiem z koszem jezdzil.
A taksowke kojarzyli z wizyt w miescie jako auto dominujace (ale to byly czasy, kiedy jeszcze dorozki po Lodzi jezdzily jako pelnoprawny uzytkownik dróg) :wink:.

1 polubienie

Jeśli chodzi o silniki spalinowe, to, póki co są dwa rodzaje podstawowe, wysokoprężny i niskoprężny. Reszta różnic, to szczegóły i nie będę tu tego opisywał.
Pamiętam, jak sobie z przetargu kupiłem Warszawę 223K i jaki z tego powodu szczęśliwy byłem. :grinning:

1 polubienie

Szkoda że nie jesteś kobietą. Mógłbyś go wtedy oskarżyć o molestowanie.

1 polubienie

Zawsze mozna o mobbinig.

1 polubienie

Miałam bardzo podobną sytuację. Niestety nie wiedziałam jak do tego podejść i zostałam - to był jeden z największych błędów jakie zrobiłam. Zrób wszystko co możesz żeby zmienić instruktora lub ośrodek. Nie pozwól aby jakiś cholerny bubek schrzanił Ci kurs, za który płacisz (ze swojej kasy to opłacasz?). Negatywne emocje utrudniają a w niczym nie pomogą. Potem tylko stres i trauma, a to nie PRL że każdy jaśnie pamicz Ci łachę robi.
Poszukaj na necie opinii o tym ośrodku i instruktorze. Oczywiście wystaw mu negatywa i doradź ludziom żeby do niego nie szli. Pogadaj z inni kursantami a potem poproś o innego instruktora, jeśli to złośliwy psychol to i tak nic nie tracisz.

1 polubienie