Na dłużej to i nocna koszulę, ręcznik itp! To zupełnie inna bajka!
W mojej kuchni nie mam nawet maleńkiego zydelka, taka mała klitka.
Jak w/w, gość to dla mnie każda osoba, która mnie w domu odwiedzi, ten w dresach i garniturze, ten co na imprezkę planowaną się zjawił, i ten kto ma do mnie interes.
odlac to sie kazdy potrafi?
A nie masz niczego innego prócz SALONU???
No proszę, w mojej okolicy też dominują kominy i kopalnie (nieczynne już zresztą). Ja się zamartwiam tylko w nocy, jak się przebudzę. Wtedy wszystko wydaje się jakieś takie trudne, beznadziejne, kruche i niepewne. A w dzień wszystkie zmartwienia tracą na wyrazistości, nieraz do tego stopnia, że się nimi zupełnie nie przejmuję. Z uzewnętrznianiem swoich gustów i upodobań już sobie dawno dałem spokój. Za leniwy na to jestem. O ileż łatwiej jest pielęgnować swój wewnętrzny świat!
Nawet harmonijne zwierzątko…
Ja w ogólne nie mam salonu, mam dwa pokoje w ktorych mogę przyjmować gości.
Ja takie rozkminki mam przed snem.
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, idealny moment na planowanie i podsumowanie dnia.
A w obu masz dywan??? To proś, żeby przynosili obuwie na zmianę.
Po co mam to robić?
Czytałaś co pisałam wyżej?
Do mnie ludzie wpadają z marszu, jak do wszystkich (chyba).
Przez ostatnie 30 lat, 4 raz zmieniliśmy miejsce zamieszkania, wszędzie ludzie zdejmują obuwie na przedpokoju, ja też tak postępuję, sama po swoim mieszkaniu śmigam boso, nie cierpię kapci.
No cóż mogę na to poradzić. Wyjaśniłam swoje zdanie. Niech każdy robi co chce, byle nie u mnie…
U mnie ludzie mają się czuć swobodnie, nie muszą pisać podania czy mogą mnie odwiedzić, wpuszczam (prawie) każdego.
U mnie też, ale to sprawa zwyczaju.
Po posilku?
No to jadziem z tym koksem…
Overground w Watford,pare lat temu…Wsiadam a tu jakis śniady obcina sobie paznokcie u nóg strzepując na podloge…
W tym mniej wiecej czasie,lotnisko w Luton…Odbieram dziewczyny i idziemy do Starbukcksa na kawe.Obok siedzi jakas owinieta w przescieradło z trojka dzieciakow.Wszyscy chorzy,kichaja na zmiane,pluja i wycierają nosy w co sie da.Najczesciej w swoje koszulki.
Milton Keynes…Kazdy powrot rano ok. 8 do domu,to trawniki falujace od szczurów.Ktoregos dnia murzyn otwiera drzwi i…z kolega wywala lodowke,circa 1,5 metra…Oczywiscie na trawnik.Ze srodka wylewają sie pozostalosci…
W pubie w Huntingdon,pierwszy raz w zyciu,przykleiłem sie do siedzenia.Jak sie w domu okazało,do warstwy brudu ktora w upale “puściła”.I tak pozbylem sie niezłych spodni…
Milton Keynes i…dowolny poranek przez blisko rok.Mam sasiadow z Bangla Desz.Zawsze to lepsze niz Paki ale…Zwykle godzina 7 rano,drzwi do ogrodka sie otwierają a w chwile pozniej,sasiad wypuszcza na"popas"swoej kury ktore trzyma w kuchni.Sam myje zeby i pluje zawrtoscią mordy,przed siebie.Czesto wprost na stojace obok rowery…
Milton Keynes…Przyjezdza autobus NE,chyba z Manchesteru…Wysiada grupa ok. 10 cyganow i walą w kierunku ubikacji…Po paru minutach powrot bo kierowca wola ze nie bedzie czekał…Pojechali.Cos mnie tknelo,zamykam pokoj i ide sprawdzic…Naszczane do umywalek oraz w dwoch kiblach"stereo i w kolorze".Dwa goovna na podlodze.Po równo.Jedno w meskim,drugie w damskim.Taki dowcip
Irlandzki pub na Willesden Green w pn. Londynie.Bylo milo i przesympatycznie ale jak to po piwie,czas na zejscie do malowniczych przestrzeni pachnacych uryną…Niestety…O skorzystaniu nie bylo mowy bo…Wszystko plywało po kostki w szczynach…
CD.zapewne nastapi.
Gdyby to nie Ty, to nie uwierzyłabym!!!
Gdybym sam tego nie widzial,zareczam Ci ze az takiej fantazji nie mam i sam bym tego nie wymyslił.
Jesli chodzi o lotniska i dworzec NE w Milton Keynes,to tylko pierwsze z brzegu,przyklady.
Zgadzam się, skoro robię to całe swoje dotychczasowe życie, wręcz machinalnie, w imię czego mam to zmienić?
Jest jeden wyjątek, u teściowej, ktora mieszka na wsi butów nie zrzucamy, kursujemy miedzy domem a ogrodem i sadem, w laćkach jakoś tak niewygodnie.
Ale to województwo mazowieckie, nie to co Śląsk
mi to by sie przydal taki skladzik typu blaszana buda
na rzeczy typu musibycia
Ja stosuję zasadę „one in one out" - jeśli przynoszę do domu jedną rzecz, to inną muszę wywalić.
u mnie taka rzecz zamienia sie w przydasia
a moze kiedys sie przyda
jesli cos wyrzucam to z ciezkim sercem