Tez mi sie powiesc marzyla…Nawet brat mi wykombinowal skads,pusta,200-stu stronnicowa ksiege"do zapelnienia"
Nic z tego nie wyszlo…Kruchego zapalu starczylo na tydzien [chyba].
Psem. Policjantem znaczy.
Potem grafikiem.
Teraz chce świętego spokoju bo z powyższych gówno wyszło.
Najpierw chciałam byc malarzem pokojowym. Uważam, że to było najrozsądniejsze…
Ześmiałem się teraz niepomiernie…
Nie śmiej się bratku z czyjegoś wypadku.
Być malarzem pokojowym. Malować pokój światowy
Byl taki co chcial malarzem zostac.
Zostal pisazem jednej książki. Mein Kampf to bylo, czy jakos tak?
Później w całej Europie szukał dobrych plenerów
Ja tradycyjnie: marynarzem, strażakiem, kolejarzem.
Ja też rycerzem Jedi
A nie yeti?
Pamiętam jak z krzeseł i deski do prasowania potrafiłem X-Winga zbudować dla siebie
no i koc oczywiście.
A ja, zacnym panem Wołodyjowskim będąc, wieszakiem na ubrania walczyłem z kaflowym piecem. I wygrywałem…
mistrzostwem był czołg ze stołu. Blat rozsuwany był włazem
Ale kota na etacie Szarika nie mieliscie…
pamiętam psa Atosa… robił za Szarika. choć był biało-rudy, niski… i raczej się z zabaw urywał na miasto… łazęga straszna z niego była
Moja kotka kończy wreszcie leczenie. W zeszłym roku pękł jej guz nowotworowy… bardzo źle było i operację miała. Kilka dni przed zdjęciem szwów… rozwaliła ranę i zafundowała sobie kilka tygodni opatrunków i krwawiących ran. Już się tego nie dało zszyć a na dużej powierzchni odkryta rana… Powoli się kończy, został niecały centymetr rany ale już zarastającej nową skórą. Za 2-3 dni powinno być zagojone już.
Z kotami po operacjach to wlasnie tak jest. Jak nie zalozysz kryzy, moment i szwy w powietrzu.
Oby kicia wrocila do zdrowia i jeszcze troche pozyla.