zepsuł się
Wąż był z boku przy samej podłodze. Ale u mnie nie chciał do wanny dosięgać, a do muszli cała woda nie schodziła z pralki i przez tę resztkę trzeba było Franię dźwignąć.
Oj, to tak było, jak @birbant mówi. On był za nisko… trudno wymagać, żeby na raz wymyślił ktoś, jak ma pralka wyglądać.
Plytka miska sprawy nie zalatwiala?
No ale wtedy ceberek byl tez towarem szczegolnego pożądania.
Co ja sie z ta Frania naużerałam w różnych konfiguracjach? To byl wyzysk maloletniego, bo domowym praczem szopem bylam ja, najpierw jako asysta babki, potem samodzielnie. Mamusia do prac domowych miala zawsze dwie lewe ręce…
No to ja mialam lepiej, bo pralka stala w komorce, a na czas prania przewozona byla na domowej roboty platforemce do pralni klatkowej, gdzie mozna bylo wode wypuszczac bezposrednio do kratki kanalizacyjnej. Czasem pranie zamienialo się w soptkanie towarzyskie, bo pralnia byla spora.
A to już zależało od wielkości łazienki. Początkowo próbowałem tam wcisnąć miskę albo wiadro i nawet dawało się, ale już więcej na nic miejsca nie było. Poza tym od czasu do czasu ktoś musiał skorzystać z ubikacji i wtedy z tą miską był problem. To się kiedyś zirytowałem, wylałem wodę z pralki bezpośrednio po praniu i w zasadzie nie sprawiło mi to żadnego kłopota. Gorzej jak mnie w domu nie było, to wtedy żona miała problem. Ale ona mądra była i tak jakoś te prania wypadały wtedy gdy w tym domu byłem.
Z 3 stron się zaparł nasz kolega i do wanny wylał To nawet lepiej jak mało miejsca było, bo wąż nie mial gdzie uciekać…
Lodówka była, pralka była, ciekawe co teraz kolega @ZiraaeL wymyśli?
Większa część wody jednak do tej muszli się wężem wylała, a reszta w pralce już tak ciężka nie była. Zresztą, zdarzyło się mnie kilka razy całość wylać, bo zapomniałem załączyć węża.
Pozostało jeszcze żelazko (niekoniecznie z duszą), mikrofalowka, odkurzacz?
Do tego ustrojstwa, najczęstszą wkładaną rzeczą są… palce
Ustrojstwo zgodnie z zaleceniami producenta służy do mielenia mięsa, jednak nie koniecznie z kością
Chyba nic dziwnego…legitymację szkolną, czy kasę…chusteczkę co się rozpadła na wkurzające kawałeczątka…albo już po prostu nie pamiętam
Nigdy niczego nie trzeba było dźwigać, tylko głową pomyśleć a nie ręcyma. Wystarczyło pod węża miskę podstawić na podłodze i do miski wodę wylewać.
No ale jak ktoś lubi dźwigać ciężary…
Afle kolega mial małą łazienkę. Wiaderko też wystarczylo, sposoby były.
No właśnie dopiero później o małej łazience doczytałam.
Zmywarki nie posiadywam i raczej nie zapowiada się bym posiadywał. Chyba, żebym wszedł w posiadywanie celem sprawdzenia co tam się wkładywa.
Na ogol wklada sie brudne naczynia.
Aczkolwiek odradzalabym wkladamie rodowych sreber, kryształów i porcelany…