A to jest śmieszne, bo ja jestem wszystkozerny przy mojej znajomej wegance. Jem wszystko a ona tylko te swoje wynalazki. Ja jem wszystko, ale nie zjadlbym tych jej plastikowych wedlin czy innej “chemii”.
Mozna powiedziec ze ona nie je miesa a ja nie jem VEGE mięsa, wiec nie ma szans na wspolny ten sam posilek… co innego gdyby bylo to danie calkowicie naturalne bez miesa🤣 do tego to doszlo w tych czasach ze weganczycy nie jedza tylko trawy a nawet schabowe i mielone XD
Obecnie hodowle przemysłowe są koniecznością. Rozpatrywanie tego wyłączeni w kategoriach dobra i zła jest błędnym myśleniem. Niech najpierw “mądre głowy” zaproponują jakąś vege-alternatywę na której przeciętny konsument nie straci, rozpropagują to jako korzystne i równie łatwe do stosowania dla każdego rozwiązanie żywieniowe i problem hodowli zwierząt z czasem sam się rozwiąże. Nachalne, tudzież nonsensowne próby odgórnych regulacji i protekcjonalne traktowanie ludzi jako głupków zawsze będzie powodowało sprzeciw, choćby nie wiem jak słuszne idee byłyby powodem.
Wcale nie dyskredytuję Pani Spurek, ponieważ sama doskonale sobie z tym radzi. A że się naśmiewam … śmiech to zdrowie.
W perspektywie czasu ludzie na zmianie nie stracą.
Bo ani nie jest nam potrzebne tak duże spożycie mięsa, ani nie jest ono zdrowe. I czym już było mówione w tym temacie. I nie ma sensu powtarzać. Wystarczy przeczytać wypowiedzi.
No cóż czy wyśmiewanie pani Spurek nie jest protekcjonalny traktowaniem i traktowaniem jej jak idiotki? Może warto się zastanowić czy to nie my jesteśmy idiotami traktując ludzi, którzy zmierzają do tych zmian, promują je w taki wlasnie sposób.
O jakiej perspektywie czasu piszesz? Zdecydowana większość przelicza na “tu i teraz”, więc adekwatną alternatywę na “tu i teraz” należy zaproponować, bo przeciętny konsument pseudomądrościami polityków się nie naje.
Co do Pani Spurek, jeżeli publicznie opowiada ona jakieś głupoty, to śmienie się tego nie jest żadnym protekcjonalizmem, tylko zdrowym odruchem. Niech dąży do zmian na bazie faktów i prawdziwych informacji, to będę ją szanował jak mało kto.
Przetworzone jedzenie wege.
Nikt Ci nie kaze jesc pseudoparowek z tofu (zeszta to czyste mieso w parowkach jak przeliczysz to tez bedzie kosztwac tyle co wolowina z Kobe) czy smalcu z fasoli.
Warzywa i owoce nawet z ta metka ekologiczna sa tansze. A kuchnia to nie komora gazowa, ze z niej nie wyjdziesz zywy. Przy obecnym dostepie do wiedzy skomponowanie zbilansowanej diety nie jest niemozliwe.
Zywnosc w ogole ostatnio bardzo podrozala. Czynnikow jest wiele. Pewna epoka sie konczy, tak jak zrezygnowano kiedys z parytetu zlota, tak mamy teraz zawirwania na rynkach surowcowych w ogole.
Strumyk ropy, gazu, metali wysycha. Nie ma czego sprzedawac . Stagnacja na gieldzie tez tworzy inflacje.
Ekonomii nie da sie rozpatrywac jako oderwanych od siebie elementow. I tak samo juz nie raz zycie pokazalo, ze dekretami (czytaj dobrymi checiami) swiata nie poprawisz. I na tym polega uroda rzeczywistosci - jest nieobliczalna.
Generalnie uważam, że idea stopniowego rezygnowania z hodowli zwierząt rzeźnych, jest słuszna. I ta likwidacja nastąpi. Bez udziału natchnionych fanatyków. Pisałem o tym wyżej. I nie muszą tej idei ośmieszać i wypaczać spurki różnorakie. Nic nie osiągną, a te podwyżki cen, niczego nie załatwią w realizacji tego procesu. Wręcz przeciwnie, pogorszą sprawę. Jeszcze raz podkreślam; - fundamentalizm, skrajność, ortodoksja, fanatyzm, oślepiają i zabierają racjonalne myślenie. W każdej dziedzinie. I szkodzą, zamiast pomagać. Unii Europejskiej nie wymyślili fundamentalni zwolennicy globalizacji.
I nie da się zatrzymać rozpędzonej karuzeli, żeby w sekundę stanęła w miejscu.
Nie wszędzie. Indie nawet tego odejscia w planach nie maja.
Chiny? Nie zdziwie sie jak juz nie zainwestowali w kopalnie australijskie. Bo ich sa juz na pograniczu bezpieczenstwa eksploatacji.