Lubisz swoja samotność?

Jestem bezlitosna. Jak mnie mocno zdenerwuje, nie ma przytulania, całowania i itd.
Jak moje serce odpuści
to i ciało dopuści :stuck_out_tongue:

2 polubienia

Bogaci nie jesteśmy, niecałe 5 tys emerytury na dwie osoby, ale nie o kasę się rozchodzi, a moje zasady.

2 polubienia

Czuje sie bardzo niezrecznie przy takim drążeniu…Ale jesli sama tak to ujmujesz…Co Ci przeszkadza w urwaniu sie na chwile [7 dni]?
Przeciez nie lamiesz w ten sposób żadnej przysiegi,niczego nie burzysz a wrecz przeciwnie!
Po powrocie byc moze bedziesz “odświeżona”,inaczej spojrzysz,zatesknisz…Przeciez to metody stare jak swiat.Nawet"Czterdziestolatek" z tego skorzystal… :joy:
Ja zone zawsze wypychalem na “dni nauczyciela"lub jakies wycieczki okazyjne,np. rok temu do Budapesztu na 4 dni…
Prosze Cie,nie chcesz to nie mow,co w tym nie stroi ale jesli nie ma tu jakigoś"knyfa”… :innocent:

3 polubienia

Lubię iść z postępem, ale tylko technicznym.
Jako kobieta mam swoje zasady, których się trzymam odkąd mi piersi urosły :stuck_out_tongue:
Może są bardzo staroświeckie, jednak faceci uznają to jako wielką zaletę.
Nie jestem z kółka różańcowego, ani szarą myszką, do której to pasuje. Lubię taką siebie, i mam nadzieje taką pozostać.
I koniec tematu. Nie będę się wystawiać na pośmiewisko :stuck_out_tongue:

3 polubienia

To i ja się wtrącę @collins02 Doskonale rozumiem, o czym @efka mówi.
Komu, jak komu, ale Tobie nie trzeba mówić o tym, jak życie jest różnorodne.
Trudno jest przykładać własną miarę do innych.

Moja żona już od początków naszego związku dawała mi luzy, wbrew poradom i opiniom, tzw najbliższych. Zdobyłem jej zaufanie, a ona moje. I bardzo to szanowaliśmy. Sama mnie “wyganiała” na spotkania z kolegami, wiedząc w jakim stanie mogę przyjść, ale była pewna, że jej nie zdradzę. I na odwrót. Przed różnymi imprezami umawialiśmy się, czy bawimy się ze sobą, czy spotykamy się na zakończeniu imprezy. I to, wbrew pozorom zacieśniało związek. Przez 14 lat nie skorzystałem z okazji, by ją zdradzić, a było ich mnóstwo. Ona też cieszyła się powodzeniem płci przeciwnej, mnie to sprawiało satysfakcję, ale i tak należeliśmy tylko do siebie, bo chętni zawsze odchodzili z kwitkiem.
W drugim moim związku już było inaczej. Tak bardziej typowo, tradycyjnie i nie skończyło się to dobrze. Oczywiście, nie jest to żadna reguła. To tylko efekt połączenia takich, a nie innych charakterów…

5 polubień

Ja mysle ze doskonale sie rozumiemy ale istnieje jakies skrepowanie w pisaniu na publicznym forum.
Ile mozna pytac lub wpieprzac sie w cudze sprawy?
To jest bardzo nieeleganckie a tego to ja sobie bym nie wybaczył…
Czym innym jest jednak proba pchniecia kogos w strone nieco innego myslenia…Ale tu tez"koopa" skoro nie znam osoby i nie wiem co w jej zyciu moze byc gwozdziem w bucie…
Ogolnie jednak…Zawsze uwazalismy ze pewna doza autonomii to podstawa zwiazku.Udanego zwiazku.Nie mozna,ba,nie wolno inaczej!

2 polubienia

@efka Może do sanatorium? :thinking:

1 polubienie

Właśnie, autonomia, trafnie to określiłeś.

2 polubienia

No,no…To nie jest posmiewisko.Jestem wlasciwie pelen uznania.Choć jednoczesnie zaskoczony…To nie jest “trendy” na tym forum :innocent:
Szanuje wszystko co stoi w opozycji do naciskajacej,lewackiej obyczajowosci.Nawet jesli mi daleko do identyfikowania sie…

2 polubienia

To DOKLADNIE odwrotnie niz ja :joy:
Wiedzialem ze gdzies musimy sie roznic zasadniczo :kissing_smiling_eyes:

2 polubienia

najwazniejsze to zaufanie.
reszta to tylko sprawy wtorne.

3 polubienia

szeroko pojeta autonomia kolego @birbant :slight_smile:
choc na wyjazd za granice po doswiadczeniach kontraktowych zdecydowalismy sie we dwojke. takie zycie ja tu on tam to bylo zdecydowanie nie dla nas.

3 polubienia

Widzisz @birbant, ja jestem typem żony, która uważa, że facet musi mieć czas tylko dla siebie. Jak ma ochotę nachlać się z kumplami - proszę bardzo.
Facet, to facet. Pies spuszczony z łańcucha szaleje. Brak zaufania w naszym związku pod tym względem nie ma miejsca.
Tu stale chodzi o mnie i moje zasady.
Nie wiem jak to wytłumaczyć. No ja zwyczajnie nie wejdę do kawiarni na kawę bez obecności mężczyzny. Nie wyobrażam sobie, że melduję się sama w hotelu na tydzień czasu. Posiłki, spacery, wieczory bez mojego faceta?
Ten numer nigdy u mnie nie przejdzie. Obecność faceta dodaje mi odwagi, pewności i bezpieczeństwa. A że mam swojego, żaden inny nie wchodzi w rachubę.
Nigdy nie będę typem kobiety wyluzowanej i na czasie. Nie będę, bo tego nie uznaję i basta :stuck_out_tongue:

4 polubienia

@waranzkomodo, a co ja w tym sanatorium mam robić?

1 polubienie

@collins02, z tym postępem technicznym, to nawet dobrze sobie radzę jak na babę 50+

1 polubienie

Moja uważała podobnie, jeśli chodziło o nią. Lubiła być ze mną poza domem. Ale czasem też tej autonomio potrzebowała. Musiała jeździć na kursy, lubiła porządzić z koleżankami.
Ale potrafiła zrezygnować z wielkich pieniędzy z tęsknoty. Dlatego na Syberii byłem tylko 3 miesiące, a nie 2 lata.

3 polubienia

@birbant, ja też wychodziłam do pracy, na kursy, u fryzjera siedzę 3 godziny, kilka razy w miesiącu sama spaceruję 3/4 godziny po sklepach, w poszukiwaniu ciuchów, kosmetyków i co tam jeszcze. To jest normalne. Do rodziny też sama jeżdżę jeśli on nie może.
Odpoczynek, relaks, zabawa, tylko w asyście faceta.

2 polubienia

Wspominałem o różnorodności charakterów. Każdy jest inny.

2 polubienia

To Ty jestes w circa,moim wieku???
Jak mnie to wnerwia ze na forum czlowiek jest jak slepiec!!! Wrrr…
Ale w sumie powinnas sie cieszyc.Zawsze myslalem o Tobie jakies o 2 dekady mniej :innocent:
No moze jakies 35-38…
Choc z drugiej strony…Ty za duzo wiesz o żużlu :thinking: :wink:

4 polubienia

@collins02, jak się ma w mieście stadion żużlowy i bywnęło kilka razy to wiesz :stuck_out_tongue:
Nie Ty pierwszy mi ująłeś kilkanaście lat na forum, co mnie bardzo dziwi.
Jestem chyba jedną z nielicznych tu kobiet, która stale podaje swój prawdziwy wiek. 9 grudnia 1965 r.

2 polubienia