Jestem bezlitosna. Jak mnie mocno zdenerwuje, nie ma przytulania, całowania i itd.
Jak moje serce odpuści
to i ciało dopuści
Bogaci nie jesteśmy, niecałe 5 tys emerytury na dwie osoby, ale nie o kasę się rozchodzi, a moje zasady.
Czuje sie bardzo niezrecznie przy takim drążeniu…Ale jesli sama tak to ujmujesz…Co Ci przeszkadza w urwaniu sie na chwile [7 dni]?
Przeciez nie lamiesz w ten sposób żadnej przysiegi,niczego nie burzysz a wrecz przeciwnie!
Po powrocie byc moze bedziesz “odświeżona”,inaczej spojrzysz,zatesknisz…Przeciez to metody stare jak swiat.Nawet"Czterdziestolatek" z tego skorzystal…
Ja zone zawsze wypychalem na “dni nauczyciela"lub jakies wycieczki okazyjne,np. rok temu do Budapesztu na 4 dni…
Prosze Cie,nie chcesz to nie mow,co w tym nie stroi ale jesli nie ma tu jakigoś"knyfa”…
Lubię iść z postępem, ale tylko technicznym.
Jako kobieta mam swoje zasady, których się trzymam odkąd mi piersi urosły
Może są bardzo staroświeckie, jednak faceci uznają to jako wielką zaletę.
Nie jestem z kółka różańcowego, ani szarą myszką, do której to pasuje. Lubię taką siebie, i mam nadzieje taką pozostać.
I koniec tematu. Nie będę się wystawiać na pośmiewisko
To i ja się wtrącę @collins02 Doskonale rozumiem, o czym @efka mówi.
Komu, jak komu, ale Tobie nie trzeba mówić o tym, jak życie jest różnorodne.
Trudno jest przykładać własną miarę do innych.
Moja żona już od początków naszego związku dawała mi luzy, wbrew poradom i opiniom, tzw najbliższych. Zdobyłem jej zaufanie, a ona moje. I bardzo to szanowaliśmy. Sama mnie “wyganiała” na spotkania z kolegami, wiedząc w jakim stanie mogę przyjść, ale była pewna, że jej nie zdradzę. I na odwrót. Przed różnymi imprezami umawialiśmy się, czy bawimy się ze sobą, czy spotykamy się na zakończeniu imprezy. I to, wbrew pozorom zacieśniało związek. Przez 14 lat nie skorzystałem z okazji, by ją zdradzić, a było ich mnóstwo. Ona też cieszyła się powodzeniem płci przeciwnej, mnie to sprawiało satysfakcję, ale i tak należeliśmy tylko do siebie, bo chętni zawsze odchodzili z kwitkiem.
W drugim moim związku już było inaczej. Tak bardziej typowo, tradycyjnie i nie skończyło się to dobrze. Oczywiście, nie jest to żadna reguła. To tylko efekt połączenia takich, a nie innych charakterów…
Ja mysle ze doskonale sie rozumiemy ale istnieje jakies skrepowanie w pisaniu na publicznym forum.
Ile mozna pytac lub wpieprzac sie w cudze sprawy?
To jest bardzo nieeleganckie a tego to ja sobie bym nie wybaczył…
Czym innym jest jednak proba pchniecia kogos w strone nieco innego myslenia…Ale tu tez"koopa" skoro nie znam osoby i nie wiem co w jej zyciu moze byc gwozdziem w bucie…
Ogolnie jednak…Zawsze uwazalismy ze pewna doza autonomii to podstawa zwiazku.Udanego zwiazku.Nie mozna,ba,nie wolno inaczej!
@efka Może do sanatorium?
Właśnie, autonomia, trafnie to określiłeś.
No,no…To nie jest posmiewisko.Jestem wlasciwie pelen uznania.Choć jednoczesnie zaskoczony…To nie jest “trendy” na tym forum
Szanuje wszystko co stoi w opozycji do naciskajacej,lewackiej obyczajowosci.Nawet jesli mi daleko do identyfikowania sie…
To DOKLADNIE odwrotnie niz ja
Wiedzialem ze gdzies musimy sie roznic zasadniczo
najwazniejsze to zaufanie.
reszta to tylko sprawy wtorne.
szeroko pojeta autonomia kolego @birbant
choc na wyjazd za granice po doswiadczeniach kontraktowych zdecydowalismy sie we dwojke. takie zycie ja tu on tam to bylo zdecydowanie nie dla nas.
Widzisz @birbant, ja jestem typem żony, która uważa, że facet musi mieć czas tylko dla siebie. Jak ma ochotę nachlać się z kumplami - proszę bardzo.
Facet, to facet. Pies spuszczony z łańcucha szaleje. Brak zaufania w naszym związku pod tym względem nie ma miejsca.
Tu stale chodzi o mnie i moje zasady.
Nie wiem jak to wytłumaczyć. No ja zwyczajnie nie wejdę do kawiarni na kawę bez obecności mężczyzny. Nie wyobrażam sobie, że melduję się sama w hotelu na tydzień czasu. Posiłki, spacery, wieczory bez mojego faceta?
Ten numer nigdy u mnie nie przejdzie. Obecność faceta dodaje mi odwagi, pewności i bezpieczeństwa. A że mam swojego, żaden inny nie wchodzi w rachubę.
Nigdy nie będę typem kobiety wyluzowanej i na czasie. Nie będę, bo tego nie uznaję i basta
@waranzkomodo, a co ja w tym sanatorium mam robić?
@collins02, z tym postępem technicznym, to nawet dobrze sobie radzę jak na babę 50+
Moja uważała podobnie, jeśli chodziło o nią. Lubiła być ze mną poza domem. Ale czasem też tej autonomio potrzebowała. Musiała jeździć na kursy, lubiła porządzić z koleżankami.
Ale potrafiła zrezygnować z wielkich pieniędzy z tęsknoty. Dlatego na Syberii byłem tylko 3 miesiące, a nie 2 lata.
@birbant, ja też wychodziłam do pracy, na kursy, u fryzjera siedzę 3 godziny, kilka razy w miesiącu sama spaceruję 3/4 godziny po sklepach, w poszukiwaniu ciuchów, kosmetyków i co tam jeszcze. To jest normalne. Do rodziny też sama jeżdżę jeśli on nie może.
Odpoczynek, relaks, zabawa, tylko w asyście faceta.
Wspominałem o różnorodności charakterów. Każdy jest inny.
To Ty jestes w circa,moim wieku???
Jak mnie to wnerwia ze na forum czlowiek jest jak slepiec!!! Wrrr…
Ale w sumie powinnas sie cieszyc.Zawsze myslalem o Tobie jakies o 2 dekady mniej
No moze jakies 35-38…
Choc z drugiej strony…Ty za duzo wiesz o żużlu
@collins02, jak się ma w mieście stadion żużlowy i bywnęło kilka razy to wiesz
Nie Ty pierwszy mi ująłeś kilkanaście lat na forum, co mnie bardzo dziwi.
Jestem chyba jedną z nielicznych tu kobiet, która stale podaje swój prawdziwy wiek. 9 grudnia 1965 r.