Lubisz swoja samotność?

Ja???
W jakiej sprawie…
Moja pamiec jest dobra jesli dotyczy lat 70-80…
Ooohhh…Obla mnie zimny pot :innocent:
Tym bardziej ze na tzw.priv to ja moze sie skusilem 5-10 razy w zyciu.
Oj…Czacha dymi…

1 polubienie

Szczerze-czego szukam na pytamy-nie mam co robic i tyle.

1 polubienie

A moj pies zawsze sie bal…Uciekal a nawet szczal pod siebie.Chyba ze…Wszyscy wyszli odpalic petardy w podpoznaskim Luboniu.
Moja suka cichaczem zjadla WSZYSTKIE parówki,po czym wrociła na pozycje wystraszonej.
Ten pies to byl raczej kot albo cos pomiedzy…

2 polubienia

A co to za budowla jest,która tak Ciebie ujmuje?
Nigdy nie byłam w Poznaniu,tom ciekawa.

No no…Sie narobilo… :thinking:
Tak.Staram sie zrozumiec Jean Jacquesa Rousseau…Koszmar.Postac nie do ugryzienia.Jedna z najbardziej odpychajacych dla mnie,osób jakie w zyciu napotkalem na stronach do czytania :smile:

Na zdjeciu?
Teatr Polski.Plus park.

1 polubienie

Faktycznie,szkoda ze tak pózno.,
Tym bardziej ze Twoja opinia troche zaskakuje.
Krótko mówiąc,Ty mi sie z samotnikiem nie kojarzysz :smile:

1 polubienie

Moja kotka petardy i to nawet te najbardziej halasliwe olewala.
Filmy wojenne i metal puszczony na full tez.
Ale raz jak mieszkalismy na wsi w Galicji mysliwi zaczeli przed polowaniem przestrzeliwac te swoje dubeltowki i trylinki na podworku i kot spanikowal.
Zwial na lozko i zakopal sie pod koldre. Dopiero ja sie uspokoilo to dala sie wywabic na krewetki (to byl koci przysmak przysmakow)

1 polubienie

Nie byłabym sobą,gdybym nie zwróciła uwagi na szczegół jakby odbiegający od tematu postu.
No tak…TEATR…
Moja “samotność” to faktycznie tylko w grze aktorskiej mogłaby się objawić.
Nie najstarsza i nie najmłodsza z rodziny,ciągle otoczona osobami,problemami,sprawami…
Gdy ucieknę w samotność to tylko “pozorną” i cóż ja mogę o tym uczuciu-poczuciu powiedzieć?
A!Kiedyś w młodych latach umówiłam się na wyjazdowego Sylwestra,niestety koledze nie chciało się chyba po mnie wyjechać i zostałam sama w pustym bloku robotniczego hotelu=chyba wtedy odczułam jakieś podobne samotności uczucie,ale trwało to tylko jedną noc i zaowocowało moją niechęcią do “wyjazdowych Sylwestrów”.
Jeszcze nie pora umierać=nie szukajcie samotności,ale człowieka w człowieku…

5 polubień

…szukajcie człowieka w człowieku…
Pięknie napisane, czas to zastosować względem siebie @Mamita.
Kiedy piszę, że szukam samotności, odosobnienia, nie mam na myśli zamknięcia się w schronie na kilka miesięcy.
Pierwsza kawa wypita w ciszy i samotności o świcie, to mój rytuał i luksus. Ładuję w ten sposób akumulatory, obmyślam strategię działania, dbam o zdrowie psychiczne.
Niedawno na forum napisałam, że uczę się zdrowego egoizmu. Antykwa nie wiedział co to znaczy, to jest właśnie to.
Żeby być pomocnym dla innych, musisz pomóc najpierw sobie.
Nie myśl, że sama udźwigniesz ciężary tego świata, że się zawali, bo Ty odetniesz się od niego fizycznie na godzinkę.

Jeśli sądzisz, że jesteś jedyną z problemami, pocieszę Cię. Nie jesteś w tym osamotniona.
Lubię sobie dowcipkować na forum i zrzędzić na starego :stuck_out_tongue: robię tak, bo o prawdziwych bolączkach pisać nie chce.
Człowiek zmęczony i znerwicowany działa chaotycznie, łatwo wtedy o niewłaściwe decyzje, co często przyczynia się do kolejnych problemów.
Podaruj sobie odrobinę luksusu każdego dnia, nie zapominaj, że także jesteś człowiekiem :slightly_smiling_face:

3 polubienia

U mnie w życiu nie ma za grosz samotności. Czasami mi brakuje tych czasów kiedy byłam singielką i spacerowałam sobie jesienią podziwiając naturę. :slight_smile:

W takim przypadku…Nawet przyjscie na chocby chwile,na takie forum jak to nasze,moze byc próbą znalezienia swojej malej samotnosci.
Powiesz pewnie ze to raczej chwila wytchnienia…I pewnie tak.Ale nie pisze sie takich rzeczy z gromadą ludzi nad głową :slightly_smiling_face:
Przypomnialo mi sie dziecinstwo.Nasza szescioosobowa rodzina i…sąsiedzi przez korytarz w liczbie 5.W dziecinstwie czlowiek nie szuka samotnosci,problem jednak byl w tym ze gdy trafiala sie jakas porazka,przyszlo spuścic głowe to jedyne wolne miejsce bylo na balkonie :upside_down_face:
Cale zycie szukalem czlowieka w czlowieku.W pubach,w pociagach,na festiwalach a nawet czesto w radiu.Kilka razy do roku wielkie imprezy,gdy najczesciej sam bawilem sie w kanapki i inne takie…Wyobrazałem sobie czasem ze Wielki Gatsby to ja :joy:
Moze to oznaka starosci gdy czlowiek coraz częściej szuka wyciszenia…Nie wiem.Gdy ogladam stare zdjecia,czasem siebie nie poznaje…
Ale jedno pozostaje niezmienne.To musi byc z mojego wyboru.Bycie SKAZANYM na to na przyklad co teraz,do przyjemnosci nie należy.

2 polubienia

Nie przypadkiem ludzie wymyslili kare wiezienia.
Sa ludzie, ktorzy jak traca dach chalupy z widoku to glupieja, i zyja na terenie, ktory sami sobie wyznaczyli, ake ja di takich nie należę. Ale przy tych wszystkich zmianach musze miec baze-matke w postaci wlasnych 4 kątów .

2 polubienia

Ten zdrowy egoizm…To moim zdaniem,po prostu kwestia odpowiedzialnosci którą tak bardzo sobie cenie.
A jesli o pomaganiu ma byc mowa…Nikomu nic po Tobie jesli Cie nie stac,nie masz sily,nie wiesz co zrobic,nie znasz sie…I wtedy pozostaje tylko dobre slowo.Czasem to wielka sprawa ale czasem to za malo…Ludzie zawsze cenia to "bycie pod ręką"bo dobrze jest miec w kimś oparcie.Np. wlasnie wtedy gdy dopada Cie niechciana samotność.
By jednak lepiej to zobrazowac co mam na mysli,posluze sie irytującym przykladem.Otóż wypadaloby wreszcie nauczyc murzyna w Afryce,jak sie kopie studnie a nie robić przez kolejne dziesieciolecia to za nich.
Gdy sie żarowka przepali,potrzebna jest nowa żarowka a nie “dobre slowo”.
Gdy ktos dostaje jakiegos ataku na ulicy,potrzebny jest lekarz a nie ktos kto zalamuje rece i nie wie co zrobić.Lub tzw. first aider czyli ktos odpowiednio przeszkolony w niesieniu pierwszej pomocy.
I tak dalej…Punktem wyjścia zaś,jak slusznie zauważasz,powinien byc taki stan wewnetrznego uporządkowania ktory pozwoli Ci na znacznie wiecej.Czasem wiecej niz sie po sobie spodziewasz…

3 polubienia

Z tych moich 5 sąsiadów…Nie zawsze bylo az tak zle bo dwoch z nich bywalo niemal stalymi pensjonariuszami karnych zakladów :slightly_smiling_face:

1 polubienie

O widzisz @collins02 jak trafnie to ująłeś. Ja takiego gadanego nie mam, ale właśnie o to mi chodziło.
Musimy uświadomić swoich bliskich, że nie możemy być na każde ich skinienie. Nawet w chwili niemocy, muszą pojąć jakiś wysiłek, by nas tyci, tyci odciążyć.

3 polubienia

Na Balutach to sie mowilo, ze ludzie siedza, siedzieli albo beda siedziec. I tak z pokolenia na pokolenie.

1 polubienie

Wyobraźnia…TEMAT RZEKA…
Nie mam postaci filmowej,z którą mogłabym się porównać .
Chyba jeszcze za mało filmów widziałam…?
Zainspirowałeś mnie ,obejrzę Twojego “bohatera”, bo czemu nie…?

1 polubienie

Ja mam tych bliskich coraz mniej…Ilosc pogrzebów,przebila ilość wesel juz dosyc dawno temu…
A i liczba kontaktow tez troche siadla przez wyjazd…
To tak troche obok tematu ale nie sposob tego nie zauważyć…
Zdecydowanie bardziej zyje sprawami córki.

3 polubienia

A to swoja drogą,skoro ludzie w Poznaniu o tym slyszeli :smile:

1 polubienie