Macie fobie?

Jakie macie fobie i strachy? Jest coś, co Was przeraża? Zagadanie do osobnika przeciwnej płci? Podniesienie słuchawki telefonu? Kalmary na talerzu? A może każdy jest jak Stefek Burczymucha, który nikogo się nie bał?

1 polubienie

Nie znoszę zamykać oczu. Drzwi też nie lubię i małych, zamkniętych pomieszczeń.

3 polubienia

W moim przypadku słowo fobia zastąpiłbym; - nielubieniem. Nie lubię dostawać urzędowej poczty. Od kiedy pamiętam, mam niechęć do otwierana kopert takiej korespondencji bez względu na treść.
Z kalmarami, nawet na talerzu nigdy do czynienia nie miałem, ale nie znoszę kasz, kaszanek i ryżu oraz różnych robaków w stylu greckim i podobnym. A w mieszkaniu brudnej łazienki, kibla w szczególności i zaniedbanej kuchni, co jest dziwne, bo bałagan w innych pomieszczeniach nie przeszkadza mi.

Jest też we mnie niechęć do ludzi, którzy wszystko wiedzą najlepiej.

6 polubień

Partia PiS i wszelkie jej przejawy. Nie czuję tylko obawy ale i wsieklosc. Włącza mi się nawet taka chęć rzucania w nich czymś, bo trzeba się bronić a nie uciekać

4 polubienia

No coś w tym rodzaju…Jak widze ze telefon dzwoni,to boje sie problemów.Ale za to jednej fobii w Anglii sie pozbyłem.Oto widok policjanta bardzo mnie raduje a czasem wrecz powoduje uśmiech.
I jak dotąd zawsze nam sie dobrze wspołpracowało.Szczególnie dla National Express i na stadionie w Watford.
Jak by mi to ktos wczesniej w Polsce powiedział to bym go"obśmiał" :joy:

4 polubienia

Mam kancerofobie i pisofobię

2 polubienia

Karaluchy i wszelkie robactwo

2 polubienia

Prażone też? :rofl: :rofl: :rofl:

Jam mam fobie banowania

1 polubienie

mam lek wysokosci,nie lubie podchodzic do balustrad-w centrum handlowym,moscie,wiadukcie itp.rollercostery i inne wiszaco-krecace sie wagoniki.latac samolotem sie jednak nie boje.patrzenie na krew,nawet przy malym skaleczeniu.

2 polubienia

:smiling_imp::skull::tired_face:

1 polubienie

Lęk wysokosci tez mam

2 polubienia

Może jak mi się chwieje w pracy rusztowanie, choć zakładam że nie spadnę, to miłe to nie jest niezależnie od wysokości. Kiedyś wkurzały mnie wilgotne ręce u kogoś - teraz tylko żółwik. Innych hm chyba nie pamiętam. Krew, ból z tym jestem oswojony

1 polubienie

To chyba większość ludzi ma, chociaż ja na rollercoastery jak najbardziej, wręcz ciężko mnie ściągnąć :wink:

1 polubienie

Ja niby nie mam lęku wysokości, nie raz pracowałem na wysokich drabinach bez obaw i problemów. Kiedy jednak widzę na filmie jak Mel Gibson chodzi po gzymsie na wysokości kilkunastu pięter, żeby ratować kandydata na samobójcę stojącego na skraju dachu, to coś dziwnego mi się dzieje w okolicy żołądka. Prawie nie mogę patrzeć. Poza tym nie potrafię przemawiać do grona, nawet w mniejszym często milczę choć mam coś do powiedzenia. I potem żałuję.

4 polubienia

u mnie z tym lekiem,to jest tak,ze boje sie jak cholera,az mnie wewnetrznie trzepie.Ale jak trzeba to jakos dam rade,ataku paniki nie mam.Moja corka na 8 urodziny chciala w prezencie park linowy,zeby przejsc ta najwyzsza konstrukcje,musial z nia byc ktos dorosly.Przepisy glupie,bo przeciez szla nie ze mna za reke,tylko przede mna sama.Bujalo,te rozne liny,kladki opony.Ona skonczyla a ja utknelam po drodze,chcialam,zeby mnie jakos sciagneli bo za mna sie juz niezly korek innych ludzi zrobil :joy: :joy: :joy:.pracownicy mi krzyczeli tylko dasz rade,dasz rade…no i dalam rade.Skonczylam i powiedzialam,ze wiecej na to cholerstwo nie wejde.

5 polubień

Tam gdzie jeżdziłem ponad 12 lat nad morze,są gęste lasy,czasem niemal az po brzeg…Tzn. były bo od dobrych paru lat, juz tam nie jeżdże :innocent:
I w samym środku tej gęstwiny,stała drewniana głównie,olbrzymia,o wiele wyższa od poziomu szczytów drzew,wieża."Triangulacyjna"dla fachowców,dla nas po prostu,dach świata :sunglasses:
Widoki przepiekne ale…Wystarczył podmuch wiatru i cale to ustrojstwo sie trzesło i obficie trzeszczało…Wszedłem na poddasze tylko dwa razy…
W górach czuje sie wybornie,lęków nie posiadam ale to…To mnie chyba przerosło :roll_eyes:

2 polubienia

Z wysokością nie ma żartów, tylko dla zdrowych osób ! Wszelkie problemy zdrowotne - ciśnienie, cukrzyca, wzrok np. w okularach, po przepiciu, grypa itd to dyskwalifikacja na poziom 0. Kolega spadł z rusztowania 2, 20 m / pech bo rusztowanie było komuś wypożyczone i wróciło z podrobionym hamulcem zapadką z cienkiej blaszki na kółkach, o czym nikt nie powiadomił, spowodowało wypadek, gość przeżył 3 żebra złamane, 1 odłamek tego żebra przebił wątrobę, pęknięta miednica, połamana prawa ręka, wstrząs mózgu i gość 10 miesięcy w gipsie podrótowany jak zbrojenie na mur, państwo wysłało go do pracy na 4 miesiące bo musiał ten okres dorobić by dostać emeryturę, oddaliśmy z kolegami krew i szpik na jego potrzeby. Masa kontroli, dochodzeń, czy miał maseczkę, czy był trzeżwy. 4 kierowników ma mandaty po 1500 zł, inspektor BHP zwolniony dyscyplinarnie, zaczęły się szkolenia, przeglądy maszyn, narzędzi. 3/4 podwykonawców niedopuszczone do dalszej pracy. Będąc na wysokości 1 musisz mieć pewność 99% że się nie zachwiejesz, bez tłumaczenia że słońce oślepia, że kurz czy chałas
itd. Sam nieraz odmawiam pracy, gdy czuję świadomie że coś ze mną jest inaczej niż wczoraj. Przymusu nie ma że muszę, pracę robi kolega. Nie może być pewność niby

2 polubienia

@kaziu, wysmażyłeś taką instrukcję-ostrzeżenie że chyba zacznę się bać wchodzić na krzesło w domu.
Kiedy pracowałem w firmie zawsze miałem aktualne uprawnienia BHP do pracy na wysokości. Mój pracodawca pilnował tego i mieliśmy ostrego, czepliwego behapowca.
Kiedy pracowałem na swoim to przyznam, że na uprawnienia położyłem lagę a roboty robiło się w warunkach delikatnie mówiąc nieco lekkomyślnych, jednak mój błędnik był w dobrym stanie. Np. przeciągałem kabel w poprzek hali idąc po dźwigarze suwnicy bez trzymanki i mocując kabel do dźwigara dachowego. Dzisiaj bym się tego nie podjął.
Teraz leniuchuję na emeryturze więc już nic z tych wyczynów, a Twoje ostrzeżenia choć słuszne, to jednak są nieco spóźnione. image

2 polubienia

Nie chodzi by ciebie ostrzec czy przerażać, w domu wieszając firankę czy zasłonę też trzeba uważać jeśli jest wysoki sufit. W domu wypadków jest zdecydowanie więcej niż w pracy - w domu jesteś sam na luzie, w pracy zawsze jeden drugiego ubezpiecza / kontroluje / sprawia to że żal każdego człowieka w brygadzie, każdy jest bezcenny. Ja leniuchuję jedynie w soboty i niedziele, wtedy czuć zmęczenie stawów czy organizmu

1 polubienie