Prosze nie wywolywac wilka z lasu
Ostatnio widziany dwa dni temu.
Prezes się czuje jak ryba w wodzie w tej wojenne atmosferze. Zarządzanie konfliktem to jest to. Atmosferę doprowadzić do zenitu…i wtedy
kopnąć w kalendarz albo wymyślić coś innego. I wtedy radźcie sobie sami.
Sanatorium bez klamek się skończyło?
Nawet jak byl to podglad mial.
A skonczylo sie.
Z tym, ze forum to nie NFZ, ograniczen w skierowaniach nie ma
A w tym cos jest - oni tez jakos wrogo do swiata nastawieni.
A powiedz mi dlaczego znakomita większość tzw. dzialaczek feministycznych (nie mylic z feministkami) ma makijaż jak klaun w cyrku?
Pralki i inne AGDto kradna tez ze wzgledu na mikrochipy i porzadna stal czy stopy aluminium.
Bedziesz milionerem???
No to moze jakas impreza?
Dzis zagralam w totka
Nie, nie wyobrażam sobie pokonywać codziennie 28 km do pracy (deszcz, śnieg, zimo, wietrzysko) i tyle samo z powrotem jeszcze z zakupami - przyczepka? I to drogą jednopasmową miejscami bez pobocza.
A ci co mają jeszcze do odbioru po pracy dzieci z przedszkola, szkoły? Nie wszystkie chodzą do szkół w pobliżu.
Dla mnie rower to rekreacja. Ale jak ktoś ma blisko do pracy, nie robi zakupów, dzieciaków nie zbiera po mieście, to OK, fajna sprawa. Byleby pogoda dopisywała i droga była bezpieczna.
Co do tematu: myślę, że prędzej zrezygnują z pseudoekologicznych elektryków.
Boże,skąd ten pomysł???
I kto,w jakim momencie,powiedzial ze mowimy tylko o jezdzie do pracy???
Ja mam na mysli uzytek na codzień.
Do pracy robie ok 6,5 mili dziennie co daje jakies 9 km.Ale poza tym,i tak unikam samochodu.W Polsce traktujemy samochod jako rodzinny sposób na czas przedostawania sie tam gdzie chcemy…
A i tak ostatnio,częsciej wybieramy kolej…
Napisałeś: Tylko rower, więc … myslałam, że TYLKO
No tak…Troche egoistycznie…
Ale to wynika z tego ze w domu jestem z rodziną a tutaj,sam.I proporcje sie zmieniają.
Np. tutaj 50-60% rower,autobus tylko na zakupy a reszta,pieszo…
W polskich warunkach raczej do lat 70-tych. Tyle ze ci ktorzy auta zachowaja, beda mieli znacznie lepsze drogi. Przynajmniej przez kilka lat, bo drogi tez sa drogie…
Zadna z tych rzeczy, oczywiscie. Chociaz nie watpie, ze nawet dziwniejsze pomysly zostana wyprobowane (i tez nie pomoga), zanim ktos w koncu wpadnie na pomysl zeby przestac probowac zyc ponad stan…
Wygodne buty tez kosztują
To inwestuj w nie, póki możesz, na cenę nie zważając zanadto a za to patrząc żeby były wykonane jak najbliżej miejsca w którym mieszkasz. Lokalni producenci będą coraz bardziej potrzebni, i przy okazji wdzięczni za twoje wsparcie. Alternatywą jest chodzenie boso po drogach, które i tak się rozsypują…
Ja mieszkam w okolicy, ktora czasto mazywaja hiszpanskim zaglebiem obuwniczym. A inwestycja w buty?
No niestety 15 milionow dolarow nie mam , ale jakby dokładali w promocji?
To ja powiem dla jasności: mówiłem o inwestowaniu w wygodne buty…
To raz na sportowo? Cena przystepniejsza 4 miliony baksow.
W tanszej wersji z krtsztalkami Svarowski i tombakiem nie wystepuje.
No widzisz, godzina szukania i już coś za ćwierć początkowej ceny. W takim tempie buty na kieszeń przeciętnego obywatela znajdziesz już późnym popołudniem…