Wczoraj był kolejny światowy dzień walki z rakiem.
W Polsce to cholerstwo zabija ponad połowę chorych.
Rocznie diagnozę słyszy ok. 150 000 ludzi.
Mieliście kiedyś do czynienia z tym gównem? Wy, wasze rodziny, znajomi?
Żyją?
Wczoraj był kolejny światowy dzień walki z rakiem.
W Polsce to cholerstwo zabija ponad połowę chorych.
Rocznie diagnozę słyszy ok. 150 000 ludzi.
Mieliście kiedyś do czynienia z tym gównem? Wy, wasze rodziny, znajomi?
Żyją?
Tak, najstrsza córka żyje już ponad 10 lat. Na razie spokój.
Półtora roku temu wycięto mi wraz polipami tkankę rakową w układzie trawiennym i też, póki co, cisza. Dwoje rodzeństwa mego taty zabił rak, ale oni byli już w poważnym wieku.
Genetyka
Być może? Nie znam się na tym.
Niezyjacy mąż, teść, ojciec chrzestny, ciotka. To niezyjacy. Przyjaciolka zyje, ale piersi nie ma, na szczescie nawrotow tez.
Na raku problem sie nie konczy, sa jeszcze tetniaki, wylewy, stwardnienie rosiane, parkinson, alzheimer, gruzlica i lista na co mozna umrzec jest naprawde dluga.
Nie nowiac o takim “drobiazgu” jak AIDS, ktory uruchamia wszystkie w/w wymienione plus pare innych.
Z doświadczenia wiem że są 2 raki które pozwalają żyć. Rak szyjki macicy i rak piersi. Pozostałe dają nikłe szanse na poziomie wygrane w totka. Najgorszy rodzaj raka… rak krtani. Ruszony zabija w kilka tygodni. Znałem kilka osób które po wykryciu leczyły i 2 które nie leczyły. Ci co leczyli w większości kilka tyg i do piachu , jeden miał usuniętą krtań i żył 1,5 roku . CI nie leczeni jeden przeżył 7 lat, drugi żyje już rok.
Straszna choroba. Prędzej popełnię samobójstwo. Nim chemia ostatnią zdrową komórkę we mnie zniszczy.
I masz rację. Ludzie żyją 2 lata w okropnym stanie przez chemię zamiast pożyć rok w normalnym w miarę stanie. Choć to też od raka zależy.
Ja się zastanawiam co mnie wykończy. Raka w rodzinie miała tylko 1 osoba.
Piję. Ale też dużo się ruszam wbrew temu co myślicie. Niezależnie od pogody.
No ale też tłusto jem.
Jestem osobą szczupłą. Nie pracuje w trudnych warunkach. Miasto nie spowija smog.
Jest nadzieja na 80-tkę?
Kurła przypomniałem se że przeca babka miała udar a dziadek zawał.
Boże
Z trojga złego najlepszy zawał. Dziadek po prostu upadł robiąc to co lubił.
Moja babka jakoś nie żyła zdrowo, tyrała w polu i z rakiem dożyła 93 lat. Prababka miała 105 jak zmarła , a zmarła bo jak się przeziębiła to się położyła i nie robiła… Do 103 lat robiła w polu. Ale widząc obydwie uważam że 70-75 to max później to zaczyna być nie całkiem życie.
Podobno współczesne dzieci mogą nie dożyć śmierci rodziców. Umrą szybciej. Mało ruchu, chemiczne żarcie, stres, smog, otyłość.
Chłopie mój ojciec ma 71 lat i czasem zastanawiam się czy mnie nie przeżyje. A jest po zawale w którym lekarz wpisał w skierowaniu na rentę “brak szans na rehabilitację, brak możliwości wykonywania jakiejkolwiek pracy fizycznej” I tak już 23 lata wbrew lekarzom żyje. A mnie jak przed świętami wzięło przeziębienie to zastanawiałem się czy się nie uduszę w nocy…
Mógł pić?
Dużo palił, ale alkoholu nie uznawał.
Jak można nie uznawać alkoholu?
Nonsens.
A ja znam gościa który w totka wygrał:) A serio no więc udało mu się. Tylko że w Polsce z tym rakiem się zazwyczaj umiera. Ten który żył 7 lat wyobraź sobie że palił przez rurkę… A ogólnie rak krtani skądś się bierze.
Uparciuch. Mój sąsiad jest stale pod butlą z tlenem ale zapalić co godzinę musi. Tylko czekam aż piętro wyleci w powietrze.
Ubezpiecz się:) na dużą sumę.