Pytanie bardzo poważne.Mieszkam w małym mieście i przez ostatni rok bardzo dużo obcych ludzi mówi mi dzień dobry .Przekrój wiekowy ogromny od małolatów po osoby w podeszłym wieku.Zdarza mi się to tak często,że czuję się jakby była jakaś akcja społeczna ,sam nie wiem.Często staram się ich wyprzedzić i choć pierwszy kiwnąć głową ale przeważnie nie zdążam..Nie zatrzymuję ich i nie zamierzam pytać -dlaczego,po prostu się mijamy.Czuję się jak w Truman show /Wiem że raczej nie mieszkacie w Polsce ale czy jest prowadzana jakaś akcja społeczna ,może o czymś takim słyszeliście?Sami też mówicie obcym dzień dobry,może Wam mówią
Chyba nie ma żadnej akcji.Ludzie są mili i już..!
Pewnie mili,to takie oczywiste.Ale mam pytanie Ty też mówisz obcym ludziom dzień dobry?
Nie,no może czasem prawie obcym typu listonszka ładna czy robotnik na klatce schodowej..ale zupełnie obcym nie.Może tam gdzie mieszkasz są bardzo kulturalni ludzie…
Bardzo cenna odpowiedź /dzięki
Mieszkam w dużej wiosce i tu mówi się dzień dobry w sklepie i ludziom na ulicy, pracuję w Niemczech i tu też tak się robi… Czasem w Bydgoszczy na zakupach zapomnę się i wchodząc do sklepu mówię dzień dobry, dziwnie się na mnie patrzą, szczególnie młodzi.
W Holandii to standard, zwłaszcza na prowincji. Tak się do tego przyzwyczaiłem, że będąc w Polsce odruchowo robię to samo i ludzie przeważnie życzliwie mi odpowiadają. Uważam, że to bardzo dobry zwyczaj.
W Holandii nieznajome dla siebie osoby po pozdrowieniu dodatkowo uśmiechają się do siebie. Myślę, że ten zwyczaj z zachodu powoli przenika do Polski.
Ja mówię “dzień dobry”, gdy ja widzę znaną mi starszą osobę lub gdy przychodzę do kogoś/dokądś np. do sklepu.
Jeżeli jest jak piszesz to OK ,dobry choć zaskakujący zwyczaj.Ja rzadko chodzę ;przeważnie auto,rower,mijamy się z dużymi prędkościami,może faktycznie zwyczaj zawitał u nas ,a ja jak zwykle dowiaduję się na końcu :>
Sklep w małym mieście wiadomo znamy się choćby z widzenia ;dzień dobry,dzięki i to rozumiem. Wiek ,faktycznie może coś być na rzeczy,człowiek młodszy się nie staje ;/
Jeżeli dużą wioską można nazwać kilkunastotysięczne miasto z bardzo dużym ruchem społeczności regionalnej (do innego miasteczka prawie 50 km ) Sklepy to sklepy wiadoma sprawa.WIOSKI,tam przywitanie to norma.
Nauczyłem się tego w Anglii i bardzo mi się to podoba.Mówię każdego dnia,przynajmniej parę razy.
W Polsce odwrotnie.Jedynie w sklepach zawsze dzień dobry i do widzenia.Ale to wyjątki które nie raz już kończyły sie spojrzeniami jak na wariata lub wyrażającymi podejrzliwość…A nawet odwracaniem się tyłem.
Człowiek od razu się czuje nieproszony,jakby potrącił parawan plażowej mendzie
W małych sklepach zawsze mówię “dzień dobry”. W dużych - też, ale tylko w czasie bezpośredniego kontaktu, np. kasjerce czy innej osobie z obsługi.
Powrot do starych dpbrych manier.
Usmiech niewiele kosztuje
Uważam, że to może być akcja. W moim regionie na przykład w małych miasteczkach wiszą na ulicach, na płotach ogromne transparenty z takim właśnie przypomnieniem:
“W Białych Błotach mówimy DZIEŃ DOBRY!”
Jeżdżąc rowerem po regionie widziałem to już w kilku wioskach. Miłe. Odkłaniam się zawsze. Nie mam z tym problemu.
We wsi BRZÓZKI koło Turu (Szubin) też widziałem to niedawno na płotach.
Poza tym tam są fajne murale na domach. Specjalnie wsiadłem na rower, by to zobaczyć
https://pomorska.pl/w-brzozkach-kolo-szubina-kroluja-sloneczniki-i-van-gogh-nowe-zdjecia-teraz-bedziesz-mogl-wypic-kawe-przy-mistrzu/ar/c7-18740241
Mieszkam w malej wiosce w Australii i tak, tutaj bardzo często się to zdarza. Wlasciwie to trudno o to by przejsc obok siebie ulicą(w sytuacji kiedy nie ma tlumu, tylko 2 osoby) i nie powiedziec Hello. Jak jezdzilam dluga trasą rowerem do pracy to spotykalam codziennie tych samych ludzi na spacerach z psami i pomimo, ze mnie nie znali to codziennie mi machali i mowili dzien dobry. To mile
Odkłaniasz się (cóż za polszczyzna:) ale czy pierwszy się również kłaniasz w formie tej akcji?
Polszczyzna ma to do siebie, że dzieli się na tę słownikowo rygorystyczną oraz na uzus. Wolę profesora Bralczyka, niż profesora Miodka, bo ten pierwszy (Bralczyk) jest bardziej ludzki. Na przykładzie? Proszę bardzo!
Gdy ktoś do mnie powie: “poszłem” zamiast “poszedłem” to ja i tak będę wiedział, co zaszło, jaki jest sens tej wypowiedzi. Najważniejsze, by ludzie się rozumieli we wzajemnej komunikacji. Słowniki, zasady, ortografię zostawiam dla purystów językowych.
Tak, odkłaniam się na powitalne zaczepki. Sam też jestem zaczepny i towarzyski. Zagaduję znienacka do nieznajomych. Na różne tematy. Potrafię na przykład zaklaskać w dłonie i rzucić nieznajomej komplement na ulicy: PIĘKNIE PANI W TEJ SUKIENCE, MRAU… No bo tak. Za mało ludziom mówimy rzeczy miłych, za dużo krytykujemy. Takie jest moje zdanie i nie odpuszczę. Howgh!